Otóż lista miliarderów opublikowana niedawno przez magazyn Forbes zaskakuje liczbą hinduskich bogaczy – cztery nazwiska z pierwszej ósemki to właśnie Hindusi. Najwyżej plasuje się stalowy potentat Lakshmi Mitkal (fot. na stronie głównej), którego majątek Forbes szacuje na $ 45 mld. W następnej kolejności są bracia Ambani: Mukesh z $ 43 mld i Anil z $ 42 mld; dla nich żyłą złota okazał się przemysł petrochemiczny. Nieco za nimi znajduje się Kushal Pal Singh, który swój majątek, wart $ 30 mld, zdobył na rynku nieruchomości.
Z raportu Merrill Lynch/Cap Gemini wynika, iż liczba milionerów w Indiach wzrosła w ubiegłym roku o 20 proc., czyli do 100 tysięcy osób. Wskaźnik ten okazał się dwukrotnie wyższy niż w Stanach Zjednoczonych. Zdaniem Wall Street Journal, fakt ten wskazuje na to, iż udział najbogatszych z takich krajów, jak Indie, Chiny, Brazylia czy Rosja będzie się stopniowo zwiększał. Nie oznacza to bynajmniej zmniejszenia liczby amerykańskich potentatów, a jedynie zmianę w rozkładzie sił i większym udziale w rynku miliarderów przedstawicieli krajów rozwijających się.
Fortuny indyjskie różnią się od amerykańskich. Każdy z czterech wymienionych miliarderów odziedziczył sporą część swojego majątku. Choć i pod tym względem zachodzą w Indiach pewne zmiany, to jednak są one daleko w tyle za Stanami, jeśli chodzi o liczbę fortun zdobytych własnymi siłami. Ponadto większość dużych majątków w Indiach pochodzi z tradycyjnych rynków, jak naftowy, metalurgiczny czy obrót nieruchomościami.
Kto wie, czy wkrótce pierwszego miejsca Warrena Buffetta nie zajmie miliarder
z Indii, Rosji albo i Meksyku?