Pośrednik sprzedaży mieszkań ogłasza upadłość, a jako powód podaje pandemię. Branża twierdzi, że zaraza tylko postawiła kropkę nad i
O kłopotach firmy Home Broker (HB) mówiło się już od dłuższego czasu. W 2019 r. jej właściciel — notowana na warszawskiej giełdzie spółka Open Finance — zdecydowała się odpisać wartość księgową HB o połowę, zaś w kwietniu 2020 r. poinformowała o planowanych zwolnieniach, które miały objąć 60 pracowników HB.

W piątkowe południe branżę zelektryzowała informacja o tym, że do warszawskiego sądu wpłynął wniosek o ogłoszenie upadłości największego pośrednika nieruchomości w Polsce, założonego przez Leszka Czarneckiego. Decyzję uzasadniono istotnym pogorszeniem sytuacji finansowej spółki, spowodowanym wybuchem epidemii koronawirusa. Miała ona uniemożliwić pośrednikowi prowadzenie działalności i podjęcie ewentualnych działań naprawczych.
Ostateczny cios
Zdaniem przedstawicieli innych agencji nieruchomości COVID-19 tylko przyspieszył decyzję o upadłości Home Brokera. Nie był jednak jej głównym powodem.
— Ta upadłość nie jest niczym zaskakującym i nie sądzę, aby była związana wyłącznie z pandemią. Firma już od dłuższego czasu miała problemy, a ostatnie miesiące okazały się tylko gwoździem do trumny. W kwietniu obroty podmiotów działających w sektorze spadły drastycznie, jednak sytuacja wraca do normy. Myślę, że najszybciej odbuduje się rynek najmu. Już teraz dwa razy więcej zgłoszeń, które przyjmujemy, dotyczy wynajmu niż sprzedaży — mówi Aleksander Skirmuntt, pełnomocnik ds. rynku pierwotnego w Maxon Nieruchomości.
Według Marty Żółkowskiej, menedżer w Metrohouse, wybuch pandemii zaskoczył firmy niezależnie od branży, jednak nie jest to czynnik, który już teraz może spowodować natychmiastowe ogłoszenie wniosku o upadłość.
— Zwykle na taką decyzję składa się szereg czynników rozłożonych w czasie i prawdopodobnie ograniczenia w prowadzeniu biznesu okazały się przełomem, który doprowadził do jej ostatecznego podjęcia. W naszej ocenie sytuacja na rynku nieruchomości wraca do normy. Po chwilowych perturbacjach związanych z restrykcyjnym reżimem sanitarnym wracamy do normalnego funkcjonowania. Nasze wyniki sprzedażowe w maju 2020 r. będą porównywalne do tych z 2019 r.— zapewnia Marta Żółkowska.
Nie ma łatwo
O poprawie sytuacji w branży mówi także Tomasz Błeszyński, doradca rynku nieruchomości.
— Branża przetrwała koronawirusa, dostosowując się do wytycznych sanitarnych oraz przenosząc część operacji do internetu. Od czerwca rynek ten będzie działał już praktycznie w stu procentach normalnie. Hamulcem przy transakcjach sprzedaży mieszkań jest obecnie dłuży proces pozyskiwania dokumentów,ale i to jest do przejścia — twierdzi Tomasz Błeszyński.
Jego opinię o odbiciu podziela Jarosław Skoczeń, ekspert rynku nieruchomości, zwracając jednak uwagę, że agencje sieciowe zawsze miały problemy organizacyjne.
— Potrzebują bardzo dobrych menedżerów, którzy pokierują zespołem rozproszonym po Polsce. Co ciekawe, po dwóch miesiącach lockdownu aż ok. 20 proc. pośredników sprzedaży zdecydowało się w ogóle nie wracać do pracy. To specyficzny rynek, na którym bardzo dobrze sprawdza się przysłowie „pańskie oko konia tuczy”. Mamy tu też do czynienia z bardzo dużą rotacją. W agencjach szkoli się nowych pracowników, tymczasem po trzech miesiącach 70 proc. z nich odpada — mówi Jarosław Skoczeń.
OKIEM DEWELOPERÓW
Bliżej normalności
MICHAŁ HULBOJ, p.o. prezesa Develii
Sprzedaż w marcu i kwietniu wyhamowała. Klienci obawiali się o przyszłość i wstrzymywali się z decyzjami, które nie służyły zaspokajaniu najważniejszych potrzeb. Wraz z odmrażaniem gospodarki sytuacja zaczęła powoli wracać do normy. Obecnie odnotowujemy podobną liczbę kontaktów ze strony klientów jak w tym samym okresie przed rokiem.
Klienci wracają
EWA PERKOWSKA, członek zarządu Budimeksu Nieruchomości
W kwietniu notowaliśmy niższą sprzedaż, gdyż klienci czasowo wstrzymali swoje decyzje. Co jednak ważne, do stanu sprzed epidemii wracają nasze statystyki, tj. liczba zapytań — telefonów, mejli o ofertę mieszkań. Odbywają się również spotkania w biurach sprzedaży.
Linia prosta
ZBIGNIEW JUROSZEK, prezes spółki Atal
Pandemia nie okazała się czynnikiem cenotwórczym — nie miała bezpośredniego przełożenia ani na wzrost, ani na spadek cen dostępnych w ofercie mieszkań. Obecnie na rynku obserwujemy raczej stabilizację cen, która może świadczyć o wyczekiwaniu na sygnały rozwoju koniunktury rynku w dłuższej perspektywie.
Twarde lądowanie
Open Finance (OF) to pośrednik finansowy z kilkunastoletnim stażem, otoczony wianuszkiem spółek. Należy do niego pośrednik nieruchomości Home Broker i multiagencja ubezpieczeniowa Open Brokers. Ponadto jest on udziałowcem spółki Open Life — ubezpieczyciela życiowego i Noble Funds TFI. Blisko dekadę temu OF zadebiutowało na Giełdzie Papierów Wartościowych (GPW), lecz na parkiecie radzi sobie słabo, o czym świadczą notowania — od startu do teraz kurs akcji spółki stopniał o ponad 99 proc. Nie zawsze było jednak źle. W dobrych czasach pośrednik nieźle zarabiał na sprzedaży obowiązkowych ubezpieczeń w pakiecie z kredytem, na kredytach frankowych i kalorycznych polisach z ubezpieczeniowym funduszem kapitałowym. Czasy się jednak zmieniły: ubezpieczeń nie trzeba już kupować w pakiecie z kredytem, kredyty frankowe zniknęły z rynku, a po tzw. uefkach pozostał na rynku niesmak i ciągnące się spory sądowe z osobami, które straciły na inwestycji oszczędności życia. Koniec końców OF zamieniało milionowe zyski na straty począwszy od 2016 r. Porządkowanie biznesu powierzono Joannie Tomickiej- -Zaworze, która formalnie przejęła stery spółce w kwietniu 2018 r. i nadal nią kieruje. Obecnie oliwy do ognia dolewa koronawirus, a firma tnie koszty. Przeprowadziła konsultacje z przedstawicielami pracowników w sprawie zwolnień grupowych. Do końca maja wypowiedzenie ma dostać maksymalnie 380 osób. Zwolnienia obejmą też Home Brokera — pracę straci do 60 osób.
Podpis: Anna Gołasa