Pierwsze półrocze na warszawskiej giełdzie było okresem wyjątkowego wzrostu.WIG zyskał 31,6 proc., a WIG20 jeszcze w kwietniu był globalnym liderem wśród głównych indeksów giełdowych. Nawet kończąc półrocze na trzecim miejscu, wyraźnie wyprzedził paneuropejski Euro Stoxx 50 (wzrósł o 10 proc.) i amerykański S&P 500 (zyskał niespełna 5 proc.), co świadczy o nadzwyczajnej sile polskiego rynku.
Jak podkreśla Krzysztof Kożuchowski, dyrektor inwestycyjny i członek zarządu Vienna PTE, towarzystwa zarządzającego otwartym funduszem emerytalnym o aktywach netto wartych 22,1 mld zł, dobrze wypadł nie tylko polski rynek akcji, ale także inne rynki w regionie.
- Zarówno węgierski BUX, jak i czeski PX wzrosły o około 22 proc. To efekt spadku premii za ryzyko wynikającego z nadziei na zakończenie konfliktu w Ukrainie. W połączeniu z solidnymi wskaźnikami gospodarczymi zaowocowało to dynamicznym wzrostem indeksów giełdowych – zauważa Krzysztof Kożuchowski.
Jego zdaniem trudno jednak spodziewać się tak spektakularnych wyników inwestycyjnych w drugiej połowie roku.
- Nie oczekiwałbym dwucyfrowych stóp zwrotu. Choć rynkowi należy się stabilizacja, to – z perspektywy wycen – nadal jesteśmy na neutralnym poziomie. Na naszej giełdzie nie jest już szczególnie tanio, ale z drugiej strony nie widzimy symptomów wyraźnego przewartościowania akcji – mówi dyrektor inwestycyjny Vienna PTE.
Okazje dla inwestorów
Ekspert zwraca uwagę na wysyp na warszawskiej giełdzie transakcji ABB, czyli sprzedaży akcji przez dużych akcjonariuszy w drodze przyspieszonej budowy księgi popytu. Na taki krok zdecydowali się inwestorzy m.in. XTB, Benefit Systems, Murapolu, Answear.com czy Allegro. Może to być sygnał, że z punktu widzenia części sprzedających wyceny są godziwe i zachęcają do wyjścia z inwestycji.
- Jestem przekonany, że trend transakcji ABB utrzyma się w najbliższych miesiącach. Widzimy duże zainteresowanie akcjami ze strony funduszy, które dysponują znacznymi zasobami kapitałowymi wspieranymi dodatkowo przez wypłacane przez spółki rekordowe dywidendy. Sentyment inwestorów pozostaje pozytywny, a warunki do przeprowadzenia kolejnych ABB są bardzo sprzyjające – uważa Krzysztof Kożuchowski.
Na koniunkturę giełdową w drugim półroczu duży wpływ będą mieć notowania sektora bankowego, który znajduje się pod presją w obliczu zbliżających się obniżek stóp procentowych.
- Oczekiwania na zmniejszenie kosztu pieniądza są już w zasadzie uwzględnione w cenach instrumentów bazowych i pochodnych. Zgadzam się z konsensem rynkowym, że do końca przyszłego roku stopy procentowe spadną do 3,75-4,0 proc., czyli o 125-150 pkt baz. – prognozuje członek zarządu Vienna PTE.
Jego zdaniem inflacja, która przez wiele kwartałów rozpalała emocje inwestorów i była swego rodzaju straszakiem, w końcu przestaje być problemem dla rynków. Natomiast na horyzoncie pojawiają się spektakularne inwestycje infrastrukturalne, jak choćby budowa CPK, modernizacja energetyki czy szeroko zakrojony program zbrojeniowy w połączeniu dalszym napływem środków z KPO.
W 2024 r. budżet unijny na zbrojenia sięgnął 330 mln EUR, czyli 1,9 proc. PKB. Po deklaracji krajów NATO o zwiększeniu nakładów do 5 proc. PKB do 2035 r., można oczekiwać, że ta kwota szybko ulegnie podwojeniu. Wobec braku perspektyw na szybkie zakończenie wojny w Ukrainie przemysł zbrojeniowy stanie się motorem napędowym gospodarki.
– To potencjalnie potężne impulsy, które powinny stymulować również wyniki finansowe spółek - uważa Krzysztof Kożuchowski.
Rynki bardziej odporne
Ekspert Vienna PTE uważa, że inwestorzy coraz spokojniej reagują na zawirowania geopolityczne. Nawet atak USA na instalacje nuklearne Iranu i zaostrzenie się konfliktu na Bliskim Wschodzie nie wywołały paniki na rynkach surowcowych.
- Ropa natychmiast podrożała, głównie z uwagi na ryzyko zamknięcia cieśniny Ormuz, przez którą transportowane jest 20 proc. tego surowca Jednak równie gwałtownie spadła i kosztuje już prawie 15 proc. mniej niż w apogeum konfliktu. Cena złota zareagowała zwyżką o 1 proc., ale na koniec czerwca zeszła poniżej 3,3 tys. USD za uncję. Zagrożenia oczywiście pozostaną, ale ich wpływ na zachowanie inwestorów będzie raczej ograniczony – uważa Krzysztof Kożuchowski.
Choć pojawiają się rekomendacje sugerujące możliwość osiągnięcia przez złoto cenyna poziomie zbliżonym do 4 tys. USD, to wynika to raczej z naturalnej pogoni analityków za bardzo silnym trendem wzrostowym, a nie z przesłanek o charakterze fundamentalnym.
Ekspert przypomina, że przez ostatnie półtora roku cena złota wyrażona w dolarze urosła o około 60 proc., trudno więc oczekiwać kontynuacji spektakularnej zwyżki. Bardziej prawdopodobna jest stabilizacja na poziomie około 3,3 tys. USD za uncję.
- Choć pojawiają się rekomendacje sugerujące możliwość osiągnięcia przez złoto ceny na poziomie zbliżonym do 4 tys. USD, to wynika to raczej z naturalnej pogoni analityków za bardzo silnym trendem wzrostowym, a nie z przesłanek o charakterze fundamentalnym. Dlatego zachowałbym wzmożoną ostrożność – mówi dyrektor inwestycyjny Vienna PTE.
Krzysztof Kożuchowski oczekuje w drugim półroczu stabilizacji notowań złotego do euro w przedziale 4,20-4,30 zł. Prognozuje za to kontynuację słabości dolara.
- Nie wykluczam spadku kursu USD/PLN do 3,50 zł, ponieważ przy stabilnym kursie EUR/PLN cena dolara wynika z prostego przeliczenia przez kwotowanie EUR/USD – mówi Krzysztof Kożuchowski.
Pierwsze półrocze dolar kończył na poziomie około 3,60 zł po spadku w tym roku o ponad 12 proc.
Jak zaznacza, choć na rynku finansowym dużo mówi się o zagrożeniach zewnętrznych, to nie należy zapominać o lokalnych czynnikach ryzyka. Chodzi np. o wynik wyborów prezydenckich w Polsce, odmienny od scenariusza bazowego, pod który pozycjonowali się inwestorzy.
- Obecnie trudno ocenić, jak będzie wyglądała współpraca między nowym prezydentem a rządem, dlatego należy tę kwestię traktować jako czynnik ryzyka np. w kontekście przyspieszonych wyborów – podkreśla Krzysztof Kożuchowski.