Hossa rozleje się po Europie

Marek WierciszewskiMarek Wierciszewski
opublikowano: 2020-02-23 22:00

Zwyżki na giełdach zachodnioeuropejskich mają szansę się utrzymać. Nad Wisłę hossa może jednak dotrzeć w formie mocno wybiórczej.

O niespełna 4 proc. od początku roku umocnił się skorygowany o dywidendy paneuropejski wskaźnik Stoxx Europe 600. Indeks grupujący spółki z 18 krajów, w tym osiem polskich, odrobił straty ze związanej z epidemią koronawirusa korekty, a w lutym na fali optymizmu co do wyników kwartalnych znalazł się najwyżej w historii. Mimo to tegoroczna stopa zwrotu to wciąż zaledwie połowa wyniku odnotowanego przez przeliczony na euro amerykański S&P500.

Powiew optymizmu

Europejskim rynkom akcji wciąż nie sprzyja konsens rynkowy. Ankietowani przez Bloomberga stratedzy uważają, że Stoxx Europe 600 zakończy rok na wysokości 418 pkt, czyli o 3 proc. poniżej pułapu z piątku. Jednak część ekspertów perspektywy widzi w coraz jaśniejszych barwach.

— Europejskie dane makro są wciąż słabe, ale się poprawiają. Zwyżki indeksów PMI dla przemysłu i usług skłaniają inwestorów do gry pod ożywienie i wzrost inflacji — komentuje w rozmowie z Bloombergiem Alberto Tocchio, główny zarządzający szwajcarskiego towarzystwa Colombo Wealth.

Według niego sezon wyników kwartalnych wypadł lepiej w Europie niż za oceanem. To powinno wspierać wyceny spółek ze Starego Kontynentu, po tym jak w ostatnich latach przez większość czasu przynosiły one niższe stopy zwrotu od emitentów z rynku amerykańskiego. Zwyżki w Europie będą kontynuowane, a nawet rozprzestrzenią się na te rynki kontynentu, które do tej pory pozostawały w tyle, zapowiadają tymczasem stratedzy banku JP Morgan.

„Epidemia koronawirusa może wpłynąć na dane za pierwszy kwartał, jednak z optymizmem podchodzimy do globalnego cyklu koniunkturalnego, a to ze względu na niewielkie ryzyko recesji w USA przed wyborami” — oceniają w ubiegłotygodniowej nocie stratedzy amerykańskiej instytucji.

Według nich kluczowym sygnałem było wyjście Stoxx Europe 600 powyżej pułapu 400 pkt, w pobliżu którego w ostatnich 20 latach wypadły już cztery długoterminowe szczyty. Tym razem jego przełamanie powinno być trwałe, bo w przeciwieństwie do poprzednich przypadków od dna odbija aktywność w europejskim przemyśle. Zdaniem banku JP Morgan odbicie rentowności na głównych rynkach obligacji powinno wesprzeć rynki z peryferii strefy euro oraz tracące na ujemnych stopach procentowych europejskie banki.

Ten ostatni sektor, którego udział w Stoxx Europe 600 sięga 18 proc., w ostatnich tygodniach mocno zyskiwał i jest na najlepszej drodze do zamknięcia miesiąca umocnieniem o blisko 10 proc., największym od pięciu lat. Dywidendy rosną, a wyceny rynkowe są atrakcyjne nie tylko na tle wycen obligacji, ale też akcji z pozostałych regionów świata. Zwyżki wciąż mają potencjał także dlatego, że na historycznych szczytach notowanych jest tylko 23 proc. należących do wskaźnika spółek oraz zaledwie cztery indeksy poszczególnych krajów.

Polskie problemy

W to, czy zwyżki dotrą na krajowy rynek, powątpiewa jednak Bartłomiej Chyłek, szef analityków NN Investment Partners TFI. Według prognoz towarzystwa z początku roku zyski na akcję spółek z indeksu WIG20 miały wzrosnąć w 2020 r. o kilkanaście proc., jednak teraz wyglądają one na przesadnie optymistyczne.

— Przesunięcia premier gier sprawiają, że w znacznie mniejszym stopniu wesprą one tegoroczne wyniki spółek gamingowych. Do tego Polski nie ominie wpływ epidemii koronawirusa, za sprawą której przestoje w chińskim przemyśle potrwają do końca marca — zaznacza Bartłomiej Chyłek.

Polski przemysł jest ogniwem łańcuchów dostaw dla produkującej na eksport — także do Chin — niemieckiej branży motoryzacyjnej. Jednocześnie negatywny wpływ na zachowanie WIG20 ma związana z sytuacją w Państwie Środka przecena surowców (przykładowo — przekłada się ona na spadek marż rafineryjnych, co uderza w notowania spółek paliwowych). Zwyżki cen aktywów w Europie napędza łagodzenie polityki pieniężnej, jednak na polskim rynku podobny efekt może być osłabiony, dodaje Bartłomiej Chyłek.

— EBC ciągle wymyśla kolejne sposoby, by wesprzeć gospodarkę, co przekłada się na wzrost wycen aktywów. Jednak przy utrzymującej się podwyższonej inflacji polskie władze monetarne nie będą miały równie dużego pola do łagodzenia polityki — tłumaczy specjalista.

Zdaniem Andrzeja Nowaka, zarządzającego AXA TFI, lepiej nie liczyć na szybkie rozwiązanie problemów banków frankowych czy energetyki i górnictwa, a słabej kondycji rynku trudno się dziwić, jeśli do tego weźmie się pod uwagę niskie marże rafineryjne. Jednak mimo kłopotów sektorów charakteryzujących się wysokim udziałem własności państwowej nie będzie on zupełnie uodporniony na poprawę koniunktury globalnej — przewiduje specjalista.

— Optymistycznie można podchodzić do emitentów posiadających ekspozycję na konsumenta, przedstawicieli branży gamingowej oraz spółek przemysłowych z wysokim udziałem eksportu na rynki europejskie — ocenia Andrzej Nowak.