„Gospodarki krajów emerging markets najprawdopodobniej czekają dalsze dostosowania, jednak uważamy, że w przypadku wielu walut korekta zbliża się do końca” – napisano w raporcie, do którego dotarł portal Cnbc.com.
Od początku lutego indeks walut krajów rozwijających się, stworzony przez MSCI, odbił się o 0,9 proc., po tym jak w styczniu stracił 1,9 proc. Wyprzedaż to skutek zawirowań politycznych w kilku krajach emerging markets, postępującego spowolnienia w Chinach, ale przede wszystkim dalszego zmniejszania programów skupu aktywów przez Fed. Od 22 maja, kiedy ówczesny szef banku Ben Bernanke po raz pierwszy dopuścił możliwość rozpoczęcia wygaszania skupu aktywów, najbardziej przeceniono waluty krajów borykających się ze znaczącym deficytem na rachunku obrotów bieżących.
Turecka lira osłabiła się o ponad 16 proc., po około 14 proc. straciły brazylijski real, indonezyjski ryngit oraz południowoafrykański rand, a straty indyjskiej rupii sięgnęły 10,7 proc. Jak jednak zauważa HSBC, nawet mimo zmniejszania tempa skupu aktywów bilans Fedu będzie rósł przez większą część 2014 r., a amerykański bank nie jest jedynym dostawcą płynności na rynek.
„Zdecydowane łagodzenie polityki przez Bank Japonii, uwzględniające zastrzyki płynności w wysokości 70 mld USD miesięcznie, najprawdopodobniej zostanie utrzymane, a nawet zwiększone w drugiej części 2014 r.” – napisali w raporcie specjaliści HSBC, zwracając także uwagę, na możliwe poluzowanie polityki przez EBC w kolejnych miesiącach.
Tymczasem napływy kapitału na rynki wschodzące, choć spowolniły, to jednak wciąż pozostają dodatnie. Jak przewiduje bank, w pierwszej fazie odbicia, w której zyskiwać powinna większość walut, inwestorzy zaczną różnicować podejście do poszczególnych krajów. Złoty powinien ich zdaniem spisywać się lepiej od innych walut środkowoeuropejskich. W Ameryce Łacińskiej sol peruwiański oraz peso meksykańskie powinny zyskiwać na tle brazylijskiego reala.
„Po tym, jak strach związany z wygaszaniem skupu aktywów ustąpił, wahania rynkowe powinny się zmniejszyć a kraje rozwijające się powinny nadal otrzymywać swój udział globalnej płynności” – wynika z raportu.
