IBnGR: rząd 'naciągnął' założenia planu cięć wydatków

opublikowano: 2003-10-09 15:06

(PAP) Założenie w programie uporządkowania i ograniczenia wydatków publicznych, że w 2004 roku dług publiczny nie przekroczy 55 proc. PKB jest "naciągnięte" - ocenił Maciej Grabowski z IBnGR. Drugim przykładem "naciągnięcia" danych jest założenie, że w kolejnych latach dług nie przekroczy 60 proc. PKB. Nie sądzi on też, żeby program wprowadzał rewolucyjne zmiany.

"Mam wrażenie, że nawet jeżeli przyjąć, że program w całości będzie zrealizowany, to można mieć wątpliwości czy bariery dotyczące długu publicznego nie zostaną przekroczone" - powiedział Grabowski, wiceprezes Instytutu Badań nad Gospodarką Rynkową (IBnGR).

Według niego w tych prognozach jest zawarta pewna logika wyborcza.

„Jeżeli w tym roku przekroczylibyśmy barierę 55 proc. długu w stosunku do PKB, to będziemy o tym wiedzieć dopiero w sprawozdaniu z wykonania budżetu, czyli w maju lub czerwcu przyszłego roku. Zaś efekty tego pojawiłyby się dopiero w budżecie na 2005 rok - czyli po dwóch latach. Jeżeli zaś w przyszłym roku przekroczymy barierę długu publicznego, to efekt będzie zrealizowany w 2006 roku, jak już być może będzie rządziła inna ekipa polityczna" - tłumaczył.

Dlatego też Grabowski uważa, że program przedstawiony przez wicepremiera Jerzego Hausnera to "działanie bardziej związane z obecną sytuacją polityczną niż rzeczywistą odpowiedzią na problemy sektora finansów".

Dodał, że rząd powinien zdawać sobie sprawę, iż w 2006 roku może pozostawić znacznie trudniejszą sytuację gospodarczą niż obecnie. Według niego stanie się tak, "jeżeli np. kurs złotego, nie będzie dostosowany do warunków rynkowych, do odpowiedniego skoku inflacji czy oprocentowania kredytów, to przełoży się na obniżenie aktywności gospodarczej przedsiębiorstw".

Porównując program z projektem przyszłorocznego budżetu, Grabowski ocenił, że "nie jest to program oszczędnościowy". Jak powiedział projekt ustawy budżetowej zakłada 10 proc. wzrost wydatków.

"Więc jest to ekspansja wydatków i trudno uznać za wiarygodne deklaracje, że np. oszczędza się na samochodach służbowych" - powiedział.

Dodał, że wiarogodność programu podważa brak konkretnych projektów legislacyjnych zakładających wprowadzenie cięć.

Według niego wdrożenie programu nie powinno doprowadzić do drastycznych niepokojów społecznych. "Myślę, że jest przekonanie społeczne, że część środków na pomoc społeczną jest źle rozdysponowana, m.in. za powszechne uznaje się nadużywanie KRUS-u, dotyczy to również systemu rentowego" - ocenił.