Leszek Czarnecki jest znany głównie jako twórca bankowego imperium Getin Holding. Mało kto wie, że wśród podmiotów powiązanych z biznesmanem jest Idea Box, zarządzający funduszem private equity. Był rozwinięciem projektu Idea Banku, który w 2012 r. stworzył inkubator przedsiębiorczości. Powstał jako fundusz venture capital w ramach jego struktury. Zespół zarządzający zaczynał od jednostkowych transakcji o wartości do 2 mln zł. W ciągu czterech lat zainwestował w 91 spółek, a do dziś wyszedł z ponad 60 projektów. W portfelu inwestycyjnym pozostały jeszcze takie spółki, jak Intec Medical, dystrybutor sprzętu medycznego (głównie inhalatorów), czy GBD, producent tzw. clean roomów. Wyniki były na tyle dobre, że teraz czas na kolejny etap. Idea Box z mikrusa przekształca się w średniaka, venture capital zamienia na bardziej dojrzałe inwestycje private equity.

— Nie mamy odgórnego limitu wartości kapitału całego funduszu. Pozyskujemy finansowanie dla każdego z naszych projektów, dobierając z puli współpracujących z nami inwestorów — mówi Paweł Szydziak, członek zarządu Idea Boksu. Wartość jednostkowej inwestycji jest wyższa, bo oscyluje w przedziale 10-60 mln zł. Inny jest też charakter spółek — są bardziej dojrzałe i potrzebują zewnętrznego wsparcia, bo przestały dynamicznie rosnąć albo mają problemy z sukcesją. Wtedy do akcji wkraczają menedżerowie z Idea Boksu.
— Mocno stąpamy po ziemi. Nie nastawiamy się na inwestycje w szybko rosnące spółki technologiczne, ale w podmioty, które udowodniły przez ostatnich 20 lat transformacji, że potrafią przynosić zyski właścicielom — mówi Michał Nowis, członek zarządu Idea Boksu.
Celem inwestycji często są firmy rodzinne. Fundusz daje on powiew świeżości i korporacyjne standardy — od kontrolingu finansowego, poprzez badania rynkowe produktu, po wynajem profesjonalnych menedżerów, np. do rozwoju sieci sprzedaży. Dobrym przykładem jest pierwsza inwestycja funduszu z nowego rozdania — w sieć sklepów odzieżowych Greenpoint. Właściciele szukali podmiotu zainteresowanego przejęciem od nich zarządzania spółką, bo dzieci się do tego nie paliły.
— Firma była zarządzana w sposób bezpieczny i intuicyjny. Wprowadziliśmy zewnętrznych menedżerów do wymagających optymalizacji obszarów biznesu, udostępniliśmy nowoczesne narzędzia do bieżącej kontroli rentowności i określiliśmyścieżki rozwoju — mówi Paweł Szydziak.
Efekt? W ciągu trzech lat sieć prawie podwoiła rozmiary — do 110 sklepów. Przychody i zyski rosną o 25 proc. rocznie. Firma rozwija sklep internetowy i planuje ekspansję zagraniczną.
— Wprowadzamy nowoczesne technologie, ale są one tylko elementem wspierającym rozwój podstawowej działalności — mówi Michał Nowis. Sukcesy zaostrzają apetyt Idea Boksu.
— W tym roku chcemy zrealizować kolejne cztery akwizycje — mówi Paweł Szydziak. Przejmowanie sterów menedżerowie funduszu często traktują dosłownie, wchodząc do zarządów spółek, w które inwestuje.
— Jesteśmy blisko związani z działalnością operacyjną spółek portfelowych od pierwszych dni działania funduszu. Dogadujemy się jak przedsiębiorca z przedsiębiorcą — mówi Michał Nowis. Skala pojedynczej inwestycji Idea Boksu wciąż jest dość mała jak na fundusz private equity. Często oznacza to więcej pracy, ale są też plusy.
— Znaleźliśmy niszę. Fundusze private equity inwestują w spółki o większej wartości, ale biją się między sobą o każdą transakcję, co zawyża wyceny. My działamy w obszarze, który nie ma tak dużego dopływu kapitału, więc mamy mniejszą konkurencję — mówi Michał Nowis.