Iluzja potęgi: argumenty za i przeciw organizacji igrzysk olimpijskich

Ignacy MorawskiIgnacy Morawski
opublikowano: 2023-09-27 20:00

Bezpośredni zwrot z inwestycji w igrzyska olimpijskie może sięgać nawet minus 50 proc.. Musielibyśmy więc osiągnąć ogromne korzyści niefinansowe z takiej imprezy. Wątpliwe, czy jest to możliwe.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jakie są argumenty za organizacją igrzysk
  • dlaczego nie powinniśmy ich organizować.
Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Sport ma bezwzględnie pozytywny wpływ na życie społeczne i gospodarcze — podnosi stan zdrowia, wydajność pracy i zadowolenie z życia, umacnia więzi społeczne, buduje dobry wizerunek kraju. Wydawałoby się więc, że zgłoszony w środę przez prezydenta Andrzeja Dudę zamiar organizacji przez Polskę letnich igrzysk olimpijskich w 2036 to potencjalnie doskonała inwestycja. Kłopot polega na tym, że z większości analiz ekonomicznych wynika, iż koszty organizacji tak wielkich imprez znacznie przekraczają finansowe korzyści zarówno bezpośrednie, jak też pośrednie.

Dla kraju, który ma problem ze sfinansowaniem podstawowych usług publicznych, igrzyska okażą się prawdopodobnie białym słoniem — inwestycją, która ma budować dumę, a przyniesie nadmierne koszty, wypłucze inne produktywne wydatki bez pozostawienia po sobie istotnych korzyści. Spójrzmy jednak po kolei na wszystkie argumenty.

Argumenty za organizacją igrzysk: zdrowie i soft power

Igrzyska olimpijskie to przede wszystkim wielkie święto sportu, warto więc zacząć od analizy tego ich aspektu — nawet jeżeli w ostatecznym rachunku schodzi on na dalszy plan. Igrzyska można potraktować jako inwestycję w polski sport, przede wszystkim profesjonalny, ale przez to też rekreacyjny. Jeżeli udałoby się je wykorzystać do zbudowania kultury uprawiania sportu, wówczas korzyści byłyby ogromne. W różnych badaniach stwierdzano, że zwycięstwa sportowców w danych dziedzinach przekładały się na zwiększenie liczby członków klubów sportowych w kraju. Na przykład, badania nad konsekwencjami igrzysk w Vancouver w 2010 roku dowiodły wzrostu liczby uprawiających te sporty, w których reprezentanci Kanady zdobyli złote medale.

W badaniach nad rolą sportu najczęściej podkreśla się trzy wymierne korzyści z promocji i inwestycji publicznych w ten rodzaj aktywności.

1) Zmniejszenie ryzyka chorób. Wyniki symulacji prowadzonej za pomocą modelu Instytutu Badań Strukturalnych wskazują, że w 2022 r. dzięki obecnej aktywności fizycznej rocznie liczba hospitalizacji w Polsce z powodu różnych chorób jest mniejsza o około 200 tys., czyli około 2,5 proc. Daje to 2-3 mld zł oszczędności rocznie w kosztach ochrony zdrowia. Jeżeli udałoby się doprowadzić do znaczącego zwiększenia aktywności fizycznej obywateli, korzyści mogą być dużo większe.

2) Zwiększenie aktywności zawodowej. Wspomniany model sugeruje, że dzięki aktywności fizycznej zatrudnienie w Polsce jest wyższe o około 0,9 proc. (niż byłoby, gdyby Polacy nie wykazywali się aktywnością w ogóle). Gdyby udało się znacząco podnieść aktywność fizyczną ponad obecny poziom, więcej osób byłoby aktywnych, co wpłynęłoby pozytywnie na PKB i dochody ludności.

3) Umocnienie kapitału ludzkiego i więzi społecznych. Uczestnictwo w wydarzeniach sportowych oraz aktywność fizyczna nie tylko podnoszą zdolności indywidualne, ale prowadzą też do tworzenia relacji, postaw wspólnotowych, co ma wymierne korzyści. Istnieje wiele badań, które starają się powiązać sport z wynagrodzeniami, które z kolei są najlepszą miarą wydajności. Często pozytywne efekty sięgają od kilku do kilkunastu procent.

Ale inwestycja w sport to nie tylko zdrowie i praca. Finansowanie igrzysk olimpijskich najczęściej służy wzmocnieniu tzw. soft power kraju. Według Johna Naya, autora tego pojęcia, amerykańskiego specjalisty od stosunków międzynarodowych, soft power oznacza zdolność kraju do osiągania swoich celów nie przez siłę i pieniądze, ale dzięki atrakcyjności swojej kultury i wartości. Sport stanowi jeden z kilkudziesięciu elementów wpływających na tę zdolność. Wiele krajów ma wypracowane strategie wykorzystania sportu to wzmacniania ich pozycji na świecie, m.in. Francja, Japonia i Wielka Brytania, czyli organizatorzy igrzysk olimpijskich. Ekonomiści Andrew Rose i Mark Spiegel w ciekawym badaniu „The Olympic Effect” pokazują, że efekt igrzysk ma zwykle charakter sygnalizacyjny — kraj może wzmocnić relacje komercyjne ze światem przez mocny sygnał, że otwiera się na relacje. Ten efekt jest widoczny w eksporcie towarów i usług, który w krajach organizujących igrzyska może w długim okresie być nawet o 30 proc. wyższy (kontrolując wpływ innych czynników). W polskim przypadku mógłby to być sygnał dotyczący rosnącej roli geopolitycznej kraju i jego bezpieczeństwa, a także atrakcyjności turystycznej i kulturowej.

Argumenty przeciw: to się nie opłaca

Największy problem polega na tym, że wymienione korzyści mają bardzo spekulacyjny charakter, a koszty organizacji igrzysk są wymierne i dobrze zbadane. Korzyści bledną w porównaniu z nakładami finansowymi, dlatego w badaniach czysto ekonomicznych dominuje przekonanie, że igrzyska są nieopłacalne. Lub przynajmniej, że jest to bardzo ryzykowne przedsięwzięcie.

Zacznijmy od kosztów finansowych. W ostatnich 60 latach przeciętne koszty operacyjne organizacji IO wynosiły około 4 mld USD, a przychody około 2 mld. Dotyczy to wyłącznie kosztów i przychodów związanych ściśle z organizacją imprezy. Średni bezpośrednio zwrot z takiej inwestycji to prawie minus 50 proc. Trzeba też zdawać sobie sprawę, że koszty dziś są nieporównanie wyższe niż w przeszłości — w Tokio koszty sięgnęły około 15 mld USD, a bezpośrednie przychody około 7 mld. Gdyby Polska wydała tylko połowę tego, byłoby to równe 150 proc. całego rocznego budżetu miasta stołecznego Warszawy.

Jeżeli więc igrzyska mają mieć sens, to te duże straty finansowe muszą zostać pokryte przez bilans kosztów i korzyści pośrednich. Koszty pośrednie to m.in. budowa towarzyszącej infrastruktury, utracone korzyści z innych nakładów (z których należy zrezygnować w celu organizacji igrzysk), przesunięcia popytu (sprzedaż biletów może oznaczać mniej klientów innych usług). Korzyści pośrednie natomiast to zwiększona okresowo aktywność gospodarcza w miejscach imprezy oraz wymienione w pierwszej części artykułu korzyści w postaci efektów ekonomicznych i społecznych sportu oraz wzmocnionego soft power.

Ten bilans musiałby wychodzić na bardzo duży plus. A to jest wątpliwe.

Zacznijmy znów od efektów zdrowotnych i społecznych. Wprawdzie korzyści zdrowotne z aktywności fizycznej są oczywiste i dobrze zbadane, a wymienione symulacje zapewne dobrze oddają rzeczywisty wpływ uprawiania sportu, to kłopot polega na tym, że wpływ organizacji igrzysk na aktywność sportową obywateli jest bardzo ograniczony. Igrzyska praktycznie nie wpływają na wyniki sportowców kraju organizującego imprezę — zarówno w roku imprezy, jak też w latach kolejnych. Nie możemy raczej liczyć, że nasz sport profesjonalny zostanie zauważalnie wzmocniony, a tym bardziej trudno mieć nadzieję, że zobaczymy jakieś efekty w aktywności obywateli. Z badań aktywności sportowej ludzi wynika, że imprezy sportowe mogą skutkować wzrostem poziomu aktywności wśród już aktywnych, natomiast brakuje jednoznacznych dowodów na wzrost odsetka aktywnych sportowo osób w populacji. Trend w polityce prozdrowotnej na świecie jest raczej taki, by zachęcać obywateli do umiarkowanej aktywności towarzyszącej innym czynnościom. Coraz częściej wskazuje się, że aby zachęcić nieaktywnych do ruchu, należy promować nie tylko sport, ale szerzej — aktywność fizyczną. Ludzie mogą być bardziej skłonni do podejmowania aktywności fizycznej, jeśli nie będzie ona miała charakteru stricte sportowego, np. codzienne spacery z psem, kurs tańca towarzyskiego, uprawa własnego ogródka, wykorzystanie roweru jako środka lokomocji do pracy w miejsce samochodu. Inny ważny trend w polityce wspierania sportu to koncentracja na wydarzeniach o dobrze rozpoznanym wpływie na społeczności lokalne, czy sukcesy sportowe. Wpływ wielkich i drogich imprez nie jest dobrze rozpoznany.

Raczej nie zyskamy nic na sporcie. Może więc na soft power? Cóż, to też jest wątpliwe. Z kilku powodów.

Zacznijmy od tego, że wspomniany wyżej efekt sygnalizacyjny igrzysk jest w badaniu Rose i Spiegla widoczny zarówno dla organizatorów, jak też krajów kandydujących i… odrzuconych. To oznacza, że nie tyle same igrzyska, co strategia otwierania kraju na świat i jego promocji ma tu znaczenie, a to można osiągnąć innymi metodami, mniej kosztownymi. Bezpośredni efekt sygnalizacyjny samych Igrzysk jest zerowy. Czy jednak Polska traktuje pomysł organizacji Igrzysk jako element większej strategii? Fakt, że w tej sprawie nie konsultowane były władze Warszawy i lokalna społeczność, sugeruje, że jest to raczej pomysł wyjęty z jakiejś kieszeni z napisem “sytuacje awaryjne”.

Warto też zauważyć, że w dziedzinie soft power kultura i sport nie są największą słabością Polski. Jest nią słaba pozycja krajowych przedsiębiorstw na świecie, niska jakość zarządzania, mało aktywne zaangażowanie w relacjach międzynarodowych. Tak wynika z raportu “The Soft Power Report 2019”, przygotowanego przez USC Center on Public Diplomacy. Wojna w Ukrainie mogła zmienić ten ostatni punkt, ale obecne wydarzenia (np. konflikt z UE) sugerują, że te efekty mogą nie być długotrwałe. Polska ma problem z budowaniem wizerunku na wielu polach, a same igrzyska tego nie zmienią. Ich efekt będzie istotny tylko wtedy, jeżeli będzie wpisany w inne zmiany budujące wizerunek Polski.

Najważniejszy jest jednak fakt, że taka inwestycja w soft power prawdopodobnie wypłucze inne wydatki publiczne: na edukację, zdrowie, administrację, bezpieczeństwo. Jesteśmy krajem o niskich nakładach na usługi publiczne, które dodatkowo będą obniżane (w relacji do PKB) przez duży koszt finansowania obrony narodowej i obniżkę podatków. Będziemy budowali nasze zdolności marketingu kosztem wykształcenia dzieci, zdrowia osób starszych, efektywności obsługi obywateli przez administrację. Trzeba bowiem zdawać sobie sprawę, że w Polsce w długim okresie relacja wydatków do PKB jest mniej więcej stabilna, co oznacza, że zwiększenie nakładów na jeden cel oznacza ich zmniejszenie na inny. Wkrótce pokażę to w analizie dotyczącej efektów wprowadzenia programu 500 plus.

Wydaje się bardzo wątpliwe, że organizacja Igrzysk Olimpijskich nam się opłaci. A na pewno powinniśmy zobaczyć najpierw, że są one elementem szerszej i przemyślanej strategii sportowej, dyplomatycznej i finansowej. Bez tego można je traktować jak pomysł z kapelusza na wybory.

W tekście korzystałem z raportu Pulsu Biznesu i Spotdata pt. „Polskie sportowe PKB”