— Kochamy Modiego i szanujemy go, ponieważ jest najlepszym przywódcą, jakiego do tej pory mieliśmy — powiedział Paresh Rawal, lokalny przedsiębiorca i główny sponsor przedsięwzięcia. Nic dziwnego, że Narendra Modi podoba się swoim wyborcom — z jego ust wciąż padają obietnice, na które Hindusi czekali od dawna. Ta ostatnia może mu przysporzyć nawet więcej sympatii niż przedwyborcza zapowiedź budowy milionów niskobudżetowych domów dla najuboższych: budżet, który zostanie ogłoszony 28 lutego, zakłada znaczące obniżenie podatku od importu złota — z 10 do 2 proc.

Dla milionów Hindusów to prawdziwy prezent. Obecnie Indie są drugim, po Chinach, jego importerem — generują już 26 proc. globalnego popytu. W tym kraju i biedni, i bogaci kupują złoto na potęgę, ponieważ uważane jest za najlepszą i niezawodną inwestycję.
— Decyzja indyjskiego rządu będzie mieć ogromny wpływ na cały światowy popyt — uważa Alix Steel, analityczka Bloomberga. Według niej można się spodziewać, że gdy zapropnowany plan budżetowy wejdzie w życie, import złota do Indii wzrośnie aż o 23 mln uncji.
Szacuje się, że aż połowa przywożonego tu z zagranicy złota przeznaczana jest na… posagi weselne. Co roku w kraju odbywa się około 10 milionów ślubów. Tradycja nakazuje rodzicom zapewnić wychodzącej za mąż córce przyzwoity posag, w tym złotą biżuterię. Hindusi, szczególnie na wsiach, nie znają odstępstw od tej reguły. Nawet mieszkańcy slumsów często wydają na ten cel oszczędności życia albo zapożyczają się na lichwiarski procent. Szacuje się, że przeciętna indyjska rodzina z okazji ślubu kupuje około 200 g czystego złota. Inne statystyki mówią, że średnio aż 8 proc. budżetu każdej rodziny w Indiach inwestowane jest w ten wyjątkowo ceniony symbol dobrobytu. Nie bez powodu mówi się, że gdyby w Indiach upłynnić całe posiadane przez ludzi złoto, to nagle z biednego kraju zmieniłyby się w mocarstwo.
Nie tylko śluby wzmagają apetyt na biżuterię z najpopularniejszego na świecie kruszcu — co roku indyjskie kobiety szturmują salony jubilerskie przed różnymi festiwalami religijnymi. Tylko podczas październikowych festiwali świateł Diwali, w których biorą udział setki milionów Hindusów, zakupy złota generują jedną piątą całkowitej rocznej jego sprzedaży. Złoto jest ponadto wykorzystywane do zdobienia świątyń, które Hindusi ostatnio najwyraźniej lubią stawiać nawet politykom. Poza tym stanowi element pamiątek rodzinnych, tradycyjnie przekazywanych z pokolenia na pokolenie.
Ta gorączka znacząco odbija się na bilansie handlowym. W związku z tym, że niemal całe zasoby złota są importowane (w Indiach nie działa żadna, produkująca surowiec na dużą skalę, kopalnia), przez lata przyczyniało się to do ogromnego deficytu handlowego i osłabiania indyjskiej rupii. Szaloną pogoń Hindusów na złotem próbowali ukrócić poprzednicy Modiego, więc cło na nie było dotąd regularnie podwyższane. © Ⓟ