Tradycyjny obiad dla 10 osób zgromadzonych dziś przy stole to wydatek rzędu 49,5 USD (160 zł), zaledwie o 0,6 proc. więcej niż przed rokiem. W tej cenie dostaną m.in. obowiązkowe słodkie ziemniaki, placek dyniowy i oczywiście nadziewanego indyka. Ten ostatni w ciągu roku podrożał o 3,1 proc. Według analityków cytowanych przez Bloomberga, za rok będzie dużo drożej, choć dynamiki z 2011 r., gdy obiad podrożał o 13 proc., nie można się obawiać.

Gdyby to Polacy świętowali w czwartek, mogliby cieszyć się jeszcze bardziej niż Amerykanie. W ciągu ostatniego roku indyczki w skupie potaniały o 6,5 proc., a indory nawet o 13 proc. Droższy, o 2 proc., jest jedynie udziec. Natomiast pierś, główny cel zakupów Polaków, w skupie staniała aż o 18 proc. — wynika z danych resortu rolnictwa. Na polskich targowiskach jednak drogo. Byliśmy na stołecznym placu Szembeka. Kusi on „indyczką świąteczną”, gotową do faszerowania. Cena? 16,20 zł za kilogram, czyli trzykrotnie drożej niż w skupie. Może dlatego przez cały rok chętnych do zakupów jest niewielu. Wyjątkiem są święta ...Bożego Narodzenia.
