Wzrost popytu spowodowany zakończeniem pandemicznej recesji, zaburzenia łańcucha dostaw oraz nienadążające linie produkcyjne to kombinacja, która spowodowała wzrost cen w prawie każdym kraju. W normalnych warunkach inflacja na poziomie 5 proc. byłaby oczywistym sygnałem dla bankierów centralnych do podniesienia stóp procentowych. Obecnej sytuacji na rynkach daleko jednak od “normalności”.
Tempo wzrostu inflacji nie jest jednolite dla wszystkich państw, ze względu na specyfikę regionów i poziom odbudowy ich łańcucha dostaw. Według ekonomistów z banku Morgan Stanley globalna inflacja wzrośnie na początku przyszłego roku, jednak wkrótce spadnie do wyjściowego poziomu. Zakres tego wahania może sięgnąć 2 pkt. proc., co wpłynie na politykę monetarną państw. Stopy procentowe zostaną podniesione, jednak nie na tyle, aby zniechęcić inwestorów do rynku akcji.
Prognoza dla rynku europejskiego jest bardziej optymistyczna. Według raportu amerykańskiego banku, w I kwartale 2022 r. inflacja w Europie spadnie z 4,1 proc. do 3,1 proc. Jacob Nell, ekonomista Morgan Stanley twierdzi, że do końca 2022 r. inflacja na starym kontynencie spadnie poniżej 2 proc. Wpływ na tę prognozę miały historyczne dane, według których ceny w Europie statystycznie rosną wolniej niż na innych kontynentach.
O tyle według Morgan Stanley wzrośnie europejski PKB w 2022 r.
Poza inflacją jedną z głównych obaw inwestorów jest zbyt gwałtowny wzrost stóp procentowych. Ekonomiści Morgan Stanley jednak uspokajają i twierdzą, że na zacieśnianie polityki pieniężnej przyjdzie nam jeszcze poczekać - przewiduje się, że Fed podniesie stopy we wrześniu 2022 r., a ECB może się wstrzymać nawet do końca 2023 r. W innych regionach część banków centralnych rozpoczęła normalizacje i jest ona stosunkowo łagodna, a to zdaniem analityków dobry znak dla inwestorów z rynków rozwiniętych.