Inflacja uderza w gospodarkę

Piotr KuczyńskiPiotr Kuczyński
opublikowano: 2021-11-02 09:19

Jak zwykle we wtorek krótko o tym, co działo się na rynkach na przełomie tygodni, a pod tekstem link do piątkowego, tygodniowego komentarza na iWealth.

To był w Polsce dość specyficzny przełom tygodnia, bo 1.11 było w Polsce święto (w niewielu krajach miała ono miejsce), a w USA i na rynkach Europy Zachodniej handel odbywał się wtedy normalnie. Interesujące wydarzenia miały miejsce jednak przede wszystkim w piątek. Wtedy to pojawiły się dane makro, które miały wpływ na zachowanie globalnego rynku walutowego i na rynek akcji w Polsce.

W USA interesujące było przede wszystkim to, kto wygra rozgrywkę w dzień kończący giełdowy miesiąc – czy obóz byków (kupujący spadki i uprawiający windows dressing na koniec miesiąca), czy obóz niedźwiedzi wystraszonych reakcjami na wyniki Amazon.com i Apple. Okazało się, że co prawda akcje obu tych gigantów taniały, ale indeksy spadać nie chciały, a końcówka sesji była „bycza”. Indeks S&P 500 zyskał 0,19% (nowy rekord i najlepszy miesiąc od listopada 2020), a NASDAQ 0,33% (nowy rekord).

Do szaleństwa rynku akcji już chyba wszyscy przywykliśmy i zobojętnieliśmy na wyczyny obozu byków. Jednak w piątek inne wydarzenie przyciągało uwagę. Było to potężne umocnienie dolara do euro. Jeden procent spadku kursu EUR/USD to bardzo dużo. Zmiana o takiej skali zdarza się na tym rynku niezwykle rzadko. Zadziwiające było jednak przede wszystkim to, że taki spadek nastąpił po czwartkowym, potężnym wzroście kursu. We wtorek dolar znowu wyraźnie tracił. Wyjaśnienie takiego zachowania rynku pojawi się w moim tygodniowym komentarzu w piątek 5.11 na stronach iWealth.pl.

Od strony technicznej wyglądało to tak jakby po mocnym ruchu powrotnym w kierunku podstawy dużego podwójnego szczytu nastąpił powrót do dominującego trendu spadkowego. Osłabienie euro pomagało akcjom europejskim, ale umocnienie dolara powinno było zaszkodzić akcjom w USA – nie zaszkodziło, co pokazuje jak silny jest rynek byka. Umocnienie dolara oczywiście przeceniło w piątek złoto i srebro, które są ujemnie z dolarem skorelowane.

W poniedziałek nowy miesiąc indeksy rozpoczęły od solidnego wzrostu indeksów. W Niemczech wzrostowi indeksu XETRA DAX nie przeszkadzały nawet fatalne dane o sprzedaży detalicznej. We wrześniu spadła o 2,5% m/m (-0,9% r/r), a oczekiwano wzrostu o 0,5% m/m i 1,7% r/r. Martwić mogło też (ale nie martwiło) to, że w Chinach oficjalny indeks PMI (połączony dla sektora przemysłowego i usług) spadł w październiku z 51,7 do 50,8 pkt. Dane makro nie są ważne, jeśli pieniądz jest za darmo.

W USA w poniedziałek opublikowano nieco słabsze dane makro (indeks PMI i składowe indeksu ISM – o tym też w piątek w komentarzu tygodniowym), ale rynek akcji praktycznie nie zareagował. Owszem, indeksy kręciły się przez prawie całą sesję wokół linii poziomu neutralnego, ale ostatnie 90 minut (przede wszystkim dzięki akcjom z NASDAQ) było znowu „bycze”. NASDAQ zyskał 0,63% (nowy szczyt) wyciągając nieco w górę również S&P 500 (0,18% i nowy rekord). Tak więc początek miesiąca również na Wall Street były „byczy”, a czekanie a wynik posiedzenia FOMC (środa 3.11) funduszom nie przeszkadzało.

Przy okazji odnotować trzeba, że w USA czas letni zmieniają na zimowy dopiero 7.11, więc wszystkie terminy publikacji danych, początku i zakończenia sesji, są w Europie przesunięte o jedną godzinę w dół.

A tymczasem w Polsce uwagę zwrócono na szokujące dane o inflacji CPI. Wstępny odczyt GUS pokazał, że w październiku wzrosła ona o 6,8% r/r, czyli więcej niż oczekiwane i też wysokie 6,4%. Drożała przede wszystkim energia (paliwa, nośniki energii) oraz żywność. Coraz szerzej mówiono też, że już w środę 3.11 nastąpi kolejna podwyżka stóp. Powinna nastąpić, ale co uradzą Adam Glapiński & Co. trudno jest jednak przewidzieć.

Reakcja rynku akcji była łatwa do przewidzenia. Ceny akcji banków rosły jak na drożdżach. Cały sektor (jego indeks) zyskał 3,1% ustanawiając nowy rekord wszech czasów. Przesada? Oczywiście, ale takie przecież są współczesne rynki. Dzięki temu (i dzięki początkowi sesji na Wall Street) udało się zakończyć dzień zwyżką WIG20 o 0,52%, co zakończyło trzysesyjną serię spadkową tego indeksu.

Wydarzeniem mogło też być to, że agencja Moody’s zaktualizuje ocenę ratingu Polski. Nie zrobiła tego. Wielu obserwatorach rynku uważa, że Moody’s potwierdza wysoką ocenę Polski. Według mnie tak nie jest. Po prostu nie aktualizuje oceny, bo nie wie, co ma zrobić. Pamiętać trzeba, że Moody's już wcześniej ostrzegał, że konflikt z UE jest groźny dla ratingu.

Poza tym agencje ratingowe nie inwestują - wystarczy spojrzeć na kurs złotego (np. CHF/PLN – bez przerwy rośnie, ale przede wszystkim dlatego, że frank szybko umacnia się w stosunku do euro), żeby zobaczyć ocenę. W piątek duży spadek EUR/USD oczywiście przecenił złotego do dolara i franka, ale delikatnie umocnił w stosunku do euro. Reakcja po danych o bardzo wysokiej inflacji w oczekiwaniu na kolejną podwyżkę stóp takie zachowanie naszej waluty pokazywało jej słabość.

Link do komentarza tygodniowego:

https://iwealth.pl/lawina-raportow-kwartalnych-nie-zaszkodzila-wall-street/