Według danych urzędu statystycznego, w listopadzie 2024 r. inflacja cen towarów i usług konsumpcyjnych w Rumunii przyspieszyła do 5,1 proc. w ujęciu rocznym, rosnąc z pułapu 4,7 proc. odnotowanego miesiąc wcześniej. Odczyt przekroczył oczekiwania ekonomistów. Mediana prognoz sugerowała wzrost do 5,0 proc. W porównaniu do października CPI wzrosła o 0,4 proc. Był to drugi z rzędu miesiąc ze wzrostem cen.
Trudne położenie
Rumuński bank centralny ma twardy orzech do zgryzienia, szczególnie, że doszło do poważnego zamieszania w polityce. Z jednej strony nadal chce wspierać gospodarkę m.in. poprzez łagodzenie polityki pieniężnej, z drugiej musi próbować utrzymywać inflację w ryzach, która w ostatnich dwóch miesiącach wyraźnie nabiera impetu. Oczekuje się, że decydenci będą zmuszeni do przedłużenie okresu wstrzymania obniżek stóp procentowych przynajmniej do czasu, aż uzyskają większą jasność co do planu ograniczenia największego deficytu budżetowego w Unii Europejskiej. Tymczasem gospodarka balansuje na krawędzi recesji.
CZYTAJ TAKŻE>>Rumunia, czyli czarna owca Europy Środkowo-Wschodniej
Polityczna niepewność
Bank Rumuni, co prawda, już wcześniej zakładał ponowne zdynamizowanie się wzrostu cen, podnosząc prognozę inflacyjną na ten rok do 4,9 proc., jednak mało kto mógł się spodziewać takiego chaosu na scenie politycznej. W miniony piątek (6.12) sąd najwyższy unieważnił wynik pierwszej tury wyborów prezydenckich z powodu oskarżeń o ingerencję Rosji i szokującego zwycięstwa mało znanego kandydata spoza głównego nurtu Calina Georgescu. Natomiast wczoraj, próbując przeciwdziałać „zapaści” decyzyjnej, partie proeuropejskie zobowiązały się do szybkiego utworzenia nowego rządu i opracowania planu ograniczenia wydatków publicznych oraz przyciągnięcia funduszy UE.
CZYTAJ TAKŻE>>Polski biznes powinien bacznie obserwować polityczną zmianę w Rumunii