O ponad 5 proc. rosły na początku piątkowej sesji giełdowej w Amsterdamie notowania InPostu, operatora sieci paczkomatów, który działa w Polsce i jeszcze ośmiu krajach europejskich. W drugiej części piątkowej sesji za akcje płacono o ponad 10 proc. więcej niż dzień wcześniej - i najwięcej od okresu krótko po debiucie na amsterdamskim parkiecie na początku 2021 r. Tylko od początku tego roku notowania wzrosły o ponad 40 proc.
Skok kursu to efekt wyników lepszych od oczekiwań analityków. W drugim kwartale grupa dostarczyła 264,4 mln przesyłek, generując 2,62 mld zł przychodów. W obu przypadkach oznacza to wzrost o 23 proc.
Zyski poszły w górę szybciej niż przychody — skorygowana EBITDA (wynik operacyjny powiększony o amortyzację) urosła o 29 proc., do 887 mln zł. Marża na tym poziomie wzrosła o 1,6 pkt proc. Na poziomie netto grupa zarobiła 336,4 mln zł, czyli o 163 proc. więcej.
Analitycy biur maklerskich w swoich komentarzach zwracali uwagę na lepszą od oczekiwań rentowność, wynikającą m.in. z poprawy efektywności na rynkach zagranicznych wraz ze zwiększaniem skali działania.
— I w Polsce, i na rynkach zagranicznych nasz wzrost wolumenu oznacza, że rośniemy szybciej niż rynek. Po raz pierwszy marża EBITDA na rynkach poza Polską wzrosła do poziomu dwucyfrowego i wyniosła 15 proc. To wynik wzrostu wolumenu, szczególnie w Wielkiej Brytanii, gdzie rośnie bardzo szybko wraz z rozwojem sieci paczkomatów. We Francji rozwój sieci sprawia, że coraz więcej przesyłek dowozimy do maszyn zamiast do punktów odbioru, co również poprawia marże — mówi Rafał Brzoska, prezes InPostu.
Zdecydowanie najważniejszą rolę w wynikach grupy odgrywa Polska. Odpowiadała za 65 proc. wolumenu przesyłek i 60 proc. przychodów, generując 730 mln zł EBITDA. Marża na tym poziomie jednak lekko spadła.
— Drugi kwartał zawsze jest w naszym przypadku najsilniejszy marżowo, a czwarty najbardziej wrażliwy pod tym względem. W związku z tym drugiej połowie roku spodziewamy się niższej marży niż w drugim kwartale. W Polsce marża EBITDA nieco spadła ze względu na wzrost kosztów, ale nadal utrzymuje się na wysokim poziomie 46 proc. — mówi Inga Jędrzejewska, wiceszefowa finansów InPostu.
Jak będzie dalej? Grupa podaje, że w drugim kwartale notuje 20-procentowy wzrost wolumenu łącznie na wszystkich rynkach, a w Polsce jest on kilkunastoprocentowy.
— Trzeci kwartał zaczął się całkiem nieźle. To daje nam podstawy do podtrzymania ogłoszonego na początku roku guidance'u wynikowego z lekkim wskazaniem w górę. Zachowujemy pod tym względem ostrożność, by nie popełnić błędu sprzed trzech lat, gdy po pierwszym udanym kwartale podnieśliśmy oczekiwania. Decydujący będzie oczywiście czwarty kwartał i to, co będzie działo się od października, gdy sprzedawcy ruszą z akcjami promocyjnymi — mówi Rafał Brzoska.
Prognostyczna ostrożność InPostu wynika z zakupowej ostrożności konsumentów.
— Nastroje konsumenckie nie są optymistyczne, ale nie są też tragiczne. Spodziewam się dalszego zmniejszania wartości koszyka w e-commerce, bo klienci liczą każdą złotówkę. Widzimy przesunięcie zakupów w stronę tańszych zamienników. To przekłada się na sukces chińskich platform w Polsce, który jest jeszcze bardziej widoczny na rynkach zachodnioeuropejskich, we Francji i szczególnie w Wielkiej Brytanii, gdzie nastroje się pogarszają. Nie wiadomo, jak długo taka sytuacja się utrzyma. Dla nas paradoksalnie jest to pozytywne, bo klienci kupują tańsze rzeczy, ale częściej — mówi prezes InPostu.
Na koniec drugiego kwartału w sieci InPostu było 40,67 tys. paczkomatów (wzrost o 29 proc. r/r). Oprócz tego grupa dostarczała przesyłki do 33 tys. działających w jej sieci punktów odbioru.
— W drugim kwartale rozbudowaliśmy sieć o 3 tys. maszyn, co jest dla nas rekordowym tempem. Łącznie od początku roku sieć powiększyła się o 5 tys. W następnych okresach chcemy utrzymać tempo raczej z drugiego niż z pierwszego kwartału. Oszczędności kosztowe przynosi nam bardzo dobre przyjęcie przez klientów paczkomatów bez drogiego ekranu dotykowego obsługiwanych z aplikacji. Ich adaptacja jest lepsza od naszych oczekiwań, a są znacznie tańsze — mówi Rafał Brzoska.
