Do szerszej społeczności inwestorskiej pozytywne rekomendacje dla polskich akcji przebijają się rzadko, tym bardziej warto więc odnotować pochwały, jakie popłynęły od Dominica Bokor-Ingrama, zarządzającego z kanadyjskiego towarzystwa Fiera Capital. Wymienił on GPW w gronie rynków oferujących mieszankę, jakiej poszukują inwestorzy: niedowartościowanie i potencjał wzrostu. Polskie akcje, mimo wysokiej aktywności gospodarczej i 27-procentowego wzrostu zysku na akcję od początku wojny w Ukrainie, notowana są z dyskontem do historycznych średnich, a banki generujące dwu-trzykrotnie wyższe zwroty z kapitału niż w 2021 r. są wyceniane na poziomie zbliżonym do przedwojennego. A wszystko to po efektownym, 20-procentowym wzroście WIG20 od początku roku.
Myślę, że takich głosów z zagranicy będzie więcej i jako żywo przypomina to euforię, jaką ostatnio widziałem po wyborach parlamentarnych w 2023 r. Wtedy powszechnie zaczęto mówić o tzw. re-ratingu polskiego rynku, czyli mówiąc po ludzku: większej odwadze w kupowaniu walorów, na które wcześniej nie zwracano uwagi mimo niskich wskaźników wycen.
Eksperci nie mają wątpliwości, że parkiet przy ul. Książęcej zalała w ostatnich tygodniach fala zagranicznego kapitału, co skutkuje tym, że zmniejsza się dyskonto, z jakim wyceniane były polskie akcje.
Tomasz Bursa, wiceprezes Opti TFI, który był gościem zorganizowanej przez PB konferencji "Co nas czeka w 2025 roku", uważa że WIG pokona barierę 100 tys. pkt (brakuje do tego 7 proc.) i wcale na tym nie poprzestanie.
- Jestem optymistą, bo trzeba pamiętać, że nadrabiamy lata stagnacji rynku. Kiedyś w jednym z wywiadów powiedziałem, że nasza hossa może być hossą po turecku - tamtejszy rynek długo stał w miejscu, ale w końcu odpalił. A naczelną zasadą polskiego rynku jest, że jeśli idzie, to idzie. Często na początku roku pojawiają się prognozy, że rynek wzrośnie o 5-15 proc., ale przez ostatnie 20 lat sprawdziło się to chyba w zaledwie 10 proc. przypadków. Nasz rynek jest bardzo zmienny - jeszcze dwa miesiące temu WIG bronił się na poziomie 80 tys. pkt i mogło być różnie, a teraz z impetem pokonaliśmy poprzedni szczyt. Odbicie pokazuje dużą siłę popytu, a rynek ciągle nie jest drogi, można też znaleźć spółki z bardzo fajnymi stopami dywidend. Słowem: jest potencjał, choć oczywiście są też czynniki ryzyka, które powoli się uwalniają - mówił Tomasz Bursa.
Nie tylko bitcoin
Andrzej Bieniek, który w Esaliens TFI zarządza funduszem akcji polskich o aktywach przekraczających 1,1 mld zł, uważa, że to tylko kwestia czasu, kiedy na rynku pojawią się nowi inwestorzy indywidualni żądni zysków. Także ci z młodego pokolenia, którzy pewnie słyszeli o bitcoinie, ale niekoniecznie o Aliorze czy CCC.
- Kilka lat temu akcje Aliora kosztowały około 15 zł, a dziś są po 100 zł. CCC półtora roku temu kosztowało 35 zł, dziś prawie 200 zł. Na GPW są okazje i warto z nich korzystać. Nawet w takich wydawać by się mogło nudnych branżach jak bankowa. WIG-Banki od początku roku urósł o 20 proc., czyli cztery razy więcej niż bitcoin - mówił Andrzej Bieniek.
Takich przykładów zwyżek idących w setki procent jest oczywiście więcej - by wymienić Atrem, który mam w portfelu. Kluczem - tak jak z bitcoinem, jest utrzymanie pozycji, co nie jest łatwe zwłaszcza w przypadku krypowalut, których notowania skaczą czasem z dnia na dzień o kilkanaście procent w górę i w dół.
- Mimo wszystko inwestorów zachęcałbym do klasycznych form inwestowania, zwłaszcza że zmieniły się relacje na rynku kapitałowym. Jeszcze 3-4 lata temu stopy procentowe były niskie i wiele instrumentów nie dawało zauważalnych odsetek. Teraz na krajowych obligacjach korporacyjnych można bez specjalnego wysiłku zarobić 7-8 proc. - mówił Tomas Bursa.
Konkurencję rynkowi kapitałowemu - i to na różnych płaszczyznach, z podatkową włącznie - robią od lat nieruchomości. Nowa propozycja Ministerstwa Rozwoju i Technologii dotycząca programu wsparcia budowy mieszkań nie jest już tak korzystna dla tych, którzy upodobali sobie ten rynek. Tomasz Bursa poproszony o komentarz tylko westchnął, bo jego zdaniem budowanie oczekiwań związanych ze stopą zwrotu na bazie dopłat rządowych nie świadczy dobrze o tego rodzaju inwestycji.
- Kiedyś na giełdzie była firma produkująca olej rzepakowy, która chciała go przerabiać na biopaliwo. Właściciel przekonywał, że jeśli dostanie wsparcie rządowe, to będzie super biznes. Koniec końców biznes się nie udał. Jeśli chodzi o mieszkania, to dochodzi też czynnik demograficzny, bo ktoś te mieszkania za jakiś czas będzie musiał odkupić - dodał wiceprezes Opti TFI.
Jednym głosem
Obaj eksperci pytani o atrakcyjne giełdowe inwestycje zgodzili się, że są to akcje banków - ale niekoniecznie polskich.
- Jeśli przyjmiemy scenariusz zamrożenia wojny, to gospodarka poniesie tego koszty w postaci wyższych rynkowych stóp procentowych. Powinno to wspierać wyniki banków. Drugi potencjalnie korzystny czynnik to deregulacja mająca rozruszać gospodarkę, o czym dużo się teraz mówi. Może dojdzie do przejęć, odbije też przemysł, albo przynajmniej wybrane jego segmenty. Powoli jest to rozgrywane w głowach inwestorów, bo jestem przekonany, że o wysokich stopach zwrotu w ostatnich tygodniach decydowało nie tylko to, co dzieje się w związku z Ukrainą - uważa Tomasz Bursa.
Jego zdaniem warto przyjrzeć się bankom z Europy Zachodniej, które prowadzą potężne skupy akcji własnych, czego w Polsce nikt nie robi na większą skalę.
Andrzej Bieniek optymistycznie podchodzi do spółek nastawionych na konsumenta, bo wojna handlowa dyskontów zmierza do końca. Widać to zresztą po kursach Dino i Eurocashu, które porządnie już odbiły. Spółki modowe, jak LPP i CCC, postawiły na szybką ekspansję, także za granicą, co zarządzający z Esaliens TFI ocenia pozytywnie, bo pozwala to mieć ekspozycję nie tylko na rodzimego konsumenta.
Tomasz Bursa do zestawu polecanych branż dodałby nisko wyceniany przemysł, który miałby szansę na odbicie, gdyby Europa rzeczywiście się przebudziła z inwestycjami oraz budownictwo energetyczne w obliczu dużych nakładów inwestycyjnych w sieci.
A co, jeśli będzie luka?
Co ciekawe, specjaliści nie byli skorzy do zachwytów nad spółkami technologicznymi, w tym próbującymi zarobić na sztucznej inteligencji. Na rodzimej giełdzie twórców rozwiązań AI oczywiście nie ma, ale niektóre spółki próbują wykorzystać nowinki do poprawy efektywności - jak przedstawiciele branży gier czy CCC. Co innego na Wall Street, gdzie wybór jest duży. Tomasz Bursa ma jednak obawy, czy po początkowym zachłyśnięciu się AI nie nastąpi bolesne "sprawdzam".
- Tak zwane. story internetowe ruszyło tak naprawdę około 2010 r., kiedy Steve Jobs przeniósł PC-ta do komórki, co dało możliwość tworzenia aplikacji i robienia biznesu. Teraz może być podobnie: budujemy infrastrukturę, ale zanim AI trafi pod strzechy, może minąć kilka lat. Najbardziej boję się właśnie o ten czas, bo może inwestorzy za rok-dwa zaczną pytać, jaki jest biznes w krótkim terminie z tylu centrów danych - dodał wiceprezes Opti TFI.
Zdecydowanie odradził natomiast inwestycje w akcje spółek z udziałem skarbu państwa (w portfelu mam akcje jednej - Enei), gdzie zmiana władzy nie zmieniła istotnie ładu korporacyjnego.
- Jeśli firmą nie zarządza przedsiębiorca, to na koniec dnia jest ona niczyja. Na dodatek mamy już przykłady spółek, w których nie ma stabilnych zarządów - mówi Tomasz Bursa.
Zachęcam do obejrzenia całej debaty:
Na konferencji PB wysłuchałem też rozmowy z Adamem Czorniejem, zarządzający funduszem Skarbiec Rynków Surowcowych. Jego zdaniem w przewidywalnym otoczeniu makro, gdzie ryzyko recesji jest niskie, surowce powinny się zachowywać neutralnie. Na świecie dzieje się jednak dużo rzeczy, które w krótkich czy średnich epizodach czasu mogą podbijać ceny. Kwestia konfliktu w Strefie Gazy, w Ukrainie, sankcje, cła i inne niepokoje, które wzbudzać będzie administracja Donalda Trumpa, na pewno będzie wpływać na rynek.
Jakub Głowacki, zarządzający funduszem Acer FIZ, ocenił natomiast nową propozycję wsparcia kupujących mieszkania.
Cześć, jestem Inwestor Wojtek, postać, za którą stoją doświadczeni dziennikarze giełdowi i analitycy PB. Chcę za 25 lat mieć w portfelu 1 mln zł. Inwestuję prawdziwe pieniądze (zacząłem od 50 tys. zł) w akcje, obligacje i inne instrumenty finansowe. Chcę edukować i promować inwestowanie na rynku kapitałowym. Jestem transparentny: z odpowiednim wyprzedzeniem napiszę, że zamierzam kupić lub sprzedać dane walory.
Skład mojego portfela i stopę zwrotu można obserwować na notowania.pb.pl/inwestor-wojtek.
Zachęcam też do zapisania się na mój newsletter>> oraz wysłuchanie podcastów>>