Przed krajowymi hutami rysują się ciekawe perspektywy
Kondycja giełdowych hut jest coraz lepsza. Większość spółek branży praktycznie co kwartał poprawia wyniki finansowe.
Koniunktura w hutnictwie trwa i nic nie wskazuje na zmianę trendu, bo środków na rozwój jest coraz więcej, a budowa dróg czy stadionów przełoży się na szybko rosnące przychody i zyski.
Gigantyczne inwestycje
Najnowsze wyniki (za trzy kwartały 2007 r.) podała już giełdowa Alchemia. Po trzech kwartałach bieżącego roku EBITDA (zysk operacyjny powiększony o amortyzację) grupy kapitałowej wyniosła blisko 152,7 mln zł, a zysk netto przekroczył 107 mln zł i były to najlepsze wyniki w historii firmy. Zdaniem zarządu Alchemii, dane te pozwalają zaklasyfikować spółkę do wąskiej grupy najbardziej zyskownych firm notowanych na warszawskiej giełdzie. Wzrosty były bardzo efektowne — sama EBITDA wzrosła o 136 proc. w porównaniu z takim samym okresem ubiegłego roku, a zysk operacyjny w trzech kwartałach 2007 r. o 220 proc.
— Wzrost sprzedaży w trzecim kwartale to, poza rozwojem organicznym, efekt realizowanej polityki przejęć przedsiębiorstw z branży stalowej i włączenia do konsolidacji — oprócz Huty Batory — również Huty Bankowa i Kuźni Batory — tłumaczy zarząd Alchemii.
Spółkę ze wskaźnikiem P/E (cena akcji do zysku przypadającego na akcję) na poziomie 13,7 można postrzegać jako jedną z bardziej atrakcyjnych pod względem wyceny i potencjału. Średni wskaźnik P/E dla spółek notowanych na GPW z segmentu „250 plus” (spółki o kapitalizacji większej niż 250 mln euro) wynosi 33,5. Przy założeniu wskaźnika P/E na poziomie 33,5 i prognozowanym zysku netto na 2007 r. w wysokości 180 mln zł, cena akcji Alchemii wynosiłaby teoretycznie około 26 zł.
Pomimo zrealizowanego niedawno przejęcia Huty Bankowa, Alchemia cieszy się dobrą kondycją finansową i ma znaczne środki na nowe projekty i akwizycje. Spółka kierowana przez Karinę Wściubiak ma na najbliższe lata bardzo ambitne plany.
— W ciągu najbliższych trzech lat jesteśmy przygotowani na inwestycje do jednego miliarda złotych — potwierdza Karina Wściubiak.
Nie jest też tajemnicą, że firma w ciągu kilku lat uzyska 600-800 mln zł, które posłużą na inwestycje. Do końca 2007 r. spółka może również podpisać list intencyjny dotyczący akwizycji zagranicznej.
Finansowanie projektów będzie się odbywało głównie z pieniędzy własnych oraz pomocniczo funduszami obcymi. Spółka planuje przede wszystkim inwestycje w budowę walcowni oraz stalowni.
Stalprodukt i inni
Równie dobrze radzą sobie inne spółki z branży hutniczej notowane na GPW.
W II kwartale 2007 r. grupa Stalproduktu osiągnęła najlepsze w swojej dotychczasowej działalności wyniki kwartalne. W stosunku do II kwartału 2006 r. przychody ze sprzedaży wzrosły o ponad 40 proc. Zanotowano też znaczący wzrost zysku, zarówno na poziomie operacyjnym, jak i netto. Zysk z działalności operacyjnej wzrósł o 53,5 proc., a brutto o ponad 60 proc., co przełożyło się na 100,6 mln zł zysku netto, podczas gdy w tym samym okresie roku ubiegłego zysk netto wyniósł 63,5 mln zł (wzrost o 58,4 proc.).
W ocenie zarządu, osiągnięcie takich wyników było możliwe przede wszystkim dzięki dalszemu zwiększeniu przychodów ze sprzedaży i utrzymaniu rentowności wyrobów głęboko przetworzonych, czyli blach transformatorowych, energochłonnych barier drogowych i kształtowników specjalistycznych, oraz dzięki pełnemu wykorzystaniu sprawnie funkcjonującej i rozbudowanej bazy produkcyjnej, a także własnej sieci sprzedaży.
Lata koniunktury
Jednak w przyszłości spółce, zresztą tak jak całej branży, trudno będzie dalej windować rentowność. Decydując o wydatkach, Stalprodukt stara się wykorzystywać trendy rynkowe. Stąd na przykład postanowienie o zwiększeniu mocy przerobowych w produkcji blach.
Według analiz firmy, zużycie blach transformowanych na świecie wzrośnie do 2015 r. o 40 proc. (stąd pomysł kupna trzech nowych linii produkcyjnych). Inwestycja ma umożliwić wytwarzanie dodatkowych 100 tysięcy ton blach (da to wzrost około 100 proc.).
W ciągu trzech pierwszych kwartałów 2008 r. Stalprodukt zamierza uruchomić również instalacje do produkcji m.in. barier drogowych. Intensywnie rozwijana będzie też sprzedaż. Łącznie inwestycje w latach 2007-08 mają pochłonąć 450 mln zł i pozwolą na podwojenie przychodów do 2009 r.
W dynamicznym rozwoju Stalproduktowi oraz innym spółkom z branży pomoże głównie dobra koniunktura w gospodarce. Z ich produktów korzystają już branże, których perspektywy przedstawiają się obiecująco.
Pewnym czynnikiem ryzyka w przypadku Stalproduktu jest — poza wahaniami cen blach na światowych rynkach — również znaczne uzależnienie od głównego dostawcy — Mittal Steel Poland, z którego hut pochodzi ponad 50 proc. zakupów materiału wsadowego. Choć są również tego i dobre strony — oszczędność na kosztach logistyki oraz możliwość uzyskania korzystnych rabatów. Jednak w przypadku wstrzymania dostaw spółka poniosłaby spore straty.
Innym problemem, z którym muszą się w przyszłości uporać giełdowi potentaci (m.in. Centrostal, Drozapol, Ferrum, Hutmen, Impexmetal, Kęty, Stalprofil) jest rosnąca konkurencja. Polski rynek stali jest wciąż w fazie dużego rozdrobnienia, a kluczowi producenci wciąż nie zdefiniowali swojej strategii sprzedaży.
Tegoroczne debiuty
Na GPW jeszcze w tym roku zadebiutuje spółka Złomrex. Na parkiet wejdą dwa Złomreksy, a firma przeznaczy środki z emisji na nowe przedsięwzięcia, m.in. budowę huty. Złomrex stworzył Przemysław Sztuczkowski. Firma poza dystrybucją stali zajmuje się też produkcją wyrobów stalowych i żelazostopów.
Także w 2007 r. na giełdę powinna trafić Huta Łabędy. W 2006 r. huta miała ponad 50 mln zł zysku netto.
Bartosz Dyląg