Iran podniósł cenę ropy

Mikołaj ŚmiłowskiMikołaj Śmiłowski
opublikowano: 2024-08-01 16:49

Mnogość informacji z Bliskiego Wschodu znieczuliła inwestorów, a mimo to doniesienia o potencjalnym ataku Iranu na Izrael przyciągnęły ich uwagę.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Obawy o bezpośrednie włączenie się kolejnych państw do konfliktu między Izraelem a Palestyną stały się bardziej realne. Jak podał "New York Times", powołując się na anonimowe źródła, Ali Chamenei, najwyższy przywódca Iranu, rozkazał wojskom bezpośredni atak na Izrael. Byłoby to zgodne z ogłoszoną przez niego w środę, 31 lipca, chęcią zemsty za zabicie Ismaela Haniji. Izrael nie przyznał się, ale też nie zaprzeczył zabiciu przywódcy Hamasu. Inwestorzy zareagowali natychmiast i podnieśli cenę baryłki ropy brent do ponad 81,5 USD, a ropy WTI do niecałych 78,5 USD. Obie odmiany surowca po sporych wahaniach cenowych w tym roku są ponad 5 proc. nad kreską

Skąd ta nerwowość

Inwestorzy przez długi czas żyli nadzieją na rozpoczęcie rozmów pokojowych między Izraelem a Palestyną. Mimo toczących się walk oczekiwano, że amerykańskim oficjelom uda się przekonać przywódców obu państw do złożenia broni. Teraz, jeżeli atak Iranu na Izrael się potwierdzi, w krótkim terminie o zapanowaniu pokoju nie będzie mowy. Nie należy zapominać, że Ismail Hanija, zabity w Teheranie przywódca Hamasu, miał być kluczową postacią ewentualnych negocjacji. Iranowi jego śmierć mocno utrudnia podjęcie rozmów.

- Kraje arabskie wątpią, aby obecnie pokój był do wypracowania. Zdaniem irańskich mediów, ewentualne rozmowy pokojowe mogą się przesunąć o wiele miesięcy - mówi Michał Stajniak, analityk XTB.

Mniejsza szansa na pokój to jedno, bo większym problemem są skutki rozprzestrzenienia się walk na kolejne terytoria. W razie otwartego konfliktu między Izraelem a Iranem zagrożony atakami będzie nie tylko Iran, ale także związane z nim Liban i Jemen. To ziemie bogate nie tylko w złoża ropy, ale też infrastrukturę konieczną do jej wydobycia i przetworzenia.

- Zabójstwo Ismaila Haniji podsyciło obawy, że trwający już 10 miesięcy konflikt w Strefie Gazy przerodzi się w szeroką wojnę na Bliskim Wschodzie, która doprowadzi do zakłóceń w dostawach ropy naftowej z regionu. Rynek zaczyna uwzględniać w cenach premię za to ryzyko. Obawia się, że Iran będzie próbował przejąć kontrolę nad cieśniną Ormuz. Gdyby ją zablokowano, od 15 do 20 proc. światowych dostaw ropy mogłoby być zagrożonych- mówi Łukasz Zembik, analityk Oanda TMS Brokers.

- Jeśli Iran włączyłby się do otwartego konfliktu, mogłoby to spowodować spore ruchy na rynku ropy. Po pierwsze Iran dziennie produkuje 3,2 mln baryłek surowca dziennie, w tym samym czasie eksportując około 1,5 mln baryłek, również do państw niebędących w sojuszu ze Stanami Zjednoczonymi, mimo że zabraniają mu tego sankcje. Kwestia produkcji i eksportu nie jest jednak tak istotna jak cieśnina Ormuz. Jej zablokowanie byłoby katastrofą i doprowadziło ceny ropy do rekordu - dodaje Michał Stajniak.

20 mln baryłek

O tyle spadłaby dzienna produkcja ropy, gdyby zablokowano cieśninę Ormuz, wynika z szacunków działu analiz XTB. To więcej niż wynosi dzienna produkcja Stanów Zjednoczonych.

Sytuacja jest dynamiczna

Analitycy uważają jednak, że jeśli OPEC+ w dalszym ciągu będzie zwiększał produkcję, a dane z Chin nie będą świadczyć o ożywieniu gospodarki, to niewykluczone, że ceny ropy na stałe spadną do 70-80 USD za baryłkę. W najbliższych tygodniach zmienność jednak będzie wyższa, a ceny podwyższone

- Ostatni wzrost cen ropy to nie tylko pokłosie wydarzeń na Bliskim Wschodzie, ale również najnowszych danych ze Stanów Zjednoczonych. Solidny popyt eksportowy sprawił, że zapasy ropy naftowej w USA spadły w tygodniu zakończonym 26 lipca o 3,4 mln do 433 mln baryłek. Mocno zostały graniczone zapasy benzyny, co pokazało, że wakacyjny popyt w USA wreszcie się pojawił. Inwestorzy będą to monitorować - dodaje Łukasz Zembik.