Iskrzy w energetykach

WIS
opublikowano: 2011-12-13 00:00

Producenci narzekają, że z powodu wojny cenowej na sprzedaży energetyków nie można dobrze zarobić.

Na wartym około 700 mln zł rocznie rynku napojów energetycznych wrze. Firmom produkcyjnym i handlowym mocno daje się we znaki zaostrzenie konkurencji cenowej, które jest efektem wojny o markę Tiger i związanego z nią zamieszania. Sławomir Pięta, wiceprezes Kolportera, odpowiedzialny w firmie za departament dystrybucji FMCG (dóbr szybko zbywalnych) narzeka, że na sprzedażynapojów energetycznych nie można ostatnio normalnie zarabiać, nawet gdy produkcję zleca się na zewnątrz i oferuje je pod własną marką handlową.

— Jeżeli weźmiemy pod uwagę uzyskiwaną marżę handlową, to marki własne są produktami bardzo ważnymi. Potrafią przynosić kilkakrotnie większe marże od produktów znanych firm. Tylko sporadycznie zdarza się, że marża jest niższa, niż chcielibyśmy my i sprzedawcy. Myślę o wojnie cenowej na rynku napojów energetycznych. My w tej wojnie nie uczestniczymy, ale pośrednio nas dotknęła. Konkretnie — wpłynęła na obniżenie ceny naszego energetyka Tabu. Nie jest to dobra tendencja, jednak musimy dostosowaćsię do sytuacji rynkowej — mówi Sławomir Pięta. Na temat tej wojny cenowej nie chcą się wypowiadać ani FoodCare, ani Red Bull.

— Sztuką jest sprzedawać, a nie rozdawać. My od początku prowadzimy stałą politykę cenową. Cena sugerowana na półce za puszkę napojów energetycznych Tiger na licencji Dariusza Michalczewskiego w detalu to 2,99 zł. Obserwujemy jednak mocne zaniżanie cen przez jednego z konkurentów. Produkt tej firmy można kupić w cenie poniżej 2 zł. Dla porównania: średnia cena za puszkę napojów private label to około 1,5 zł — komentuje Dorota Liszka, rzecznik grupy Maspex.