Do cyberataku na brytyjskie fabryki koncernu Jaguar Land Rover (JLR) doszło na początku września. Sparaliżował on działalność trzech zakładów, które produkują około 1000 pojazdów dziennie.
W związku z koniecznością wstrzymania działalności i odesłania ok. 33 tys. pracowników na przymusowy urlop straty firmy mogą sięgnąć, według szacunków brytyjskich mediów, nawet kilkudziesięciu milionów funtów.
„Podjęliśmy tę decyzję, aby mieć czas na ustalenie harmonogramu stopniowego wznawiania naszej działalności. Kontynuujemy też dochodzenie w sprawie cyberataku” – oświadczyła spółka, ogłaszając nową datę ponownego uruchomienia produkcji.
Firma nie ujawniła jeszcze wszystkich szczegółów dotyczących ataku. Nadal nie jest jasne, czy był to atak typu ransomware, czy inny rodzaj włamania do systemów informatycznych mający na celu zakłócenie ich działania. Jego skutki okazały się na tyle poważne, że konieczne było całkowite wstrzymanie produkcji, by wykonać audyt, naprawić infrastrukturę IT i przywrócić bezpieczeństwo operacji.
W sprawie nadal prowadzone jest dochodzenie. W rozwiązywanie problemów zaangażował się brytyjski rząd, skupiając się głównie na mniejszych dostawcach JLR, którzy ucierpieli w wyniku wstrzymania produkcji aut. Przedstawiciele motoryzacyjnych organizacji branżowych alarmują, że bez pomocy ze strony państwa części firm może grozić niewypłacalność.