Przedsiębiorcy mają problem z terminowym otrzymywaniem zapłaty za sprzedane towary czy usługi. Firma windykacyjna Kaczmarski Inkasso sprawdziła, jak w związku z tym wygląda pilnowanie przez nich spływu należności. Z przeprowadzonego na jej zlecenie badania “Audyt windykacyjny“ wynika, że to, czy płatność spłynęła na czas, monitoruje stale 59,5 proc. firm z sektora MŚP. Pozostałe 40,5 proc. przedsiębiorstw sprawdza, czy należność pojawiła się na koncie tylko wtedy, gdy zachodzi taka potrzeba.
Jeśli chodzi o firmy, które sprawdzają, czy kontrahent zapłacił – robią tak głównie mikroprzedsiębiorcy (63 proc.) i spółki działające w sektorze budowlanym (67 proc.). Najczęściej monitorują zapłaty firmy działające w północno-zachodniej Polsce (63 proc.).
Największa cześć przedsiębiorców kontroluje płatności od klientów samodzielnie weryfikując stan konta bankowego (45 proc.). Nieco mniejszy ich odsetek (40 proc.) stosuje gotowe, zautomatyzowane rozwiązania w programach księgowych, sprzedażowych lub magazynowych. Tylko 16 proc. korzysta z pomocy biur rachunkowych.
Przy tym najczęściej firmy sprawdzają, czy pieniądze od kontrahenta wpłynęły, gdy zbliżają się terminy opłacenia rachunków lub trzeba rozliczyć się z dostawcami i podwykonawcami. Tę odpowiedź wskazało 58,5 proc. badanych spółek. Natomiast prawie jedna trzecia bierze się za sprawdzanie stanu konta, gdy należy zapłacić podatki, a 30 proc. – przed planowanym rozpoczęciem większych inwestycji.
– To, że aż 32 proc. firm zaczyna interesować się stanem rachunku bankowego dopiero wtedy, gdy zaczyna brakować pieniędzy na bieżące płatności i grozi im utrata płynności, jest niepokojące. Przecież stan konta jest kluczową kwestią. W zależności od tego, ile tam jest pieniędzy, firma może zaplanować przyjęcie nowych zleceń oraz wywiązanie się z zobowiązań wobec partnerów biznesowych. Gospodarka to obieg zamknięty, w którym jedna duża niezapłacona faktura może zablokować kolejne, a w efekcie sparaliżować działanie wielu przedsiębiorstw – mówi Jakub Kostecki, prezes Kaczmarski Inkasso.
Przedsiębiorcy reagują na brak zapłaty najczęściej tydzień po terminie przewidzianym na fakturze. Deklaruje tak 46 proc. badanych. Prawie co czwarta firma upomina się o pieniądze po miesiącu. Natomiast 17 proc. dopomina się zapłaty już po jednym dniu opóźnienia. Aż trzy miesiące zwleka z jakąkolwiek reakcją 8,5 proc. firm, a prawie 3 proc. czeka pół roku, zanim podejmie kroki wobec niesolidnych kontrahentów.
– Z naszej praktyki w obsłudze długów we wszystkich branżach gospodarki wynika, że im szybciej niezapłacone faktury trafią do windykacji, tym większa szansa na ich odzyskanie – mówi Jakub Kostecki.