Jak inwestować w niespokojnych czasach

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2022-02-16 20:00

Z rynku akcji nie warto wychodzić, ale gdy za miedzą grają werble warto pomyśleć o inwestycjach w szerszej perspektywie.

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • jak budować portfel inwestycyjny by zabezpieczyć się przed takimi sytuacjami jak konflikt rosyjskoukraiński
  • dlaczego na fali obaw o sytuację na wschodzie nie warto wychodzić z rynku
  • jakie pytanie jest kluczowe dla inwestora w przypadku napięć geopolitycznych
  • czy warto mieć obecnie ekspozycję na akcje amerykańskie
  • jakie są za i przeciw ekspozycji na giełdy chińskie

Ekspozycja na rynki akcji zależy od wielu czynników, m.in. akceptowanego poziomu ryzyka. Co jednak robić, jeśli niepokój budzi sytuacja geopolityczna, a napięcie wzrosło blisko polskiej granicy? M.in. o tym dyskutowali eksperci, zaproszeni przez iWealth Management, firmę doradzającą w inwestycjach w fundusze.

- W zabezpieczeniu się bardzo pomaga dywersyfikacja geograficzna. Taka sytuacja, jak obecnie, ma większy wpływ na rynki regionu, natomiast jeśli inwestujemy bardziej globalnie, to ryzyko rozpraszamy – radzi Grzegorz Prażmo, zarządzający funduszami w TFI Allianz Polska.

Według niego jest to kwestia podstawowa. Jednym tchem zaleca jednak trzymanie się wcześniej ustalonego profilu inwestycyjnego. Biorąc pod uwagę podwyższone obecnie ryzyko inwestorowi może przyjść do głowy pomysł całkowitego wyjścia z rynku akcji, albo przynajmniej znacznej redukcji zaangażowania. Według Grzegorza Prażmy, robiąc coś takiego inwestor naraża się na inne ryzyko. Gdy jakiś problem się rozwiązuje, rynki bardzo szybko na to reagują wzrostem wycen i można po prostu spóźnić się na takie odbicie.

- Zwłaszcza w pandemii wszystkie spadki i zwyżki odbywają się rekordowo szybko. Zarządzający funduszami i komitety inwestycyjne mają często problemy z odpowiednio szybkim podejmowaniem decyzji. Klienci funduszy zwykle jeszcze wolniej podejmują decyzje. Dlatego zgadzam się, że utrzymywanie długoterminowego profilu inwestycyjnego ma znacznie – dodaje Grzegorz Chłopek, dyrektor zarządzający w iWealth Management.

Przyznaje jednak, że dla części inwestorów może to być obecnie trudne.

- Jeśli ktoś zaczął inwestować na początku hossy, to jest „mocno zarobiony” i jest w innej sytuacji od kogoś, kto zainwestował dopiero niedawno – mówi Grzegorz Chłopek.

Zwłaszcza w pandemii wszystkie spadki i zwyżki odbywają się rekordowo szybko. Zarządzający funduszami i komitety inwestycyjne mają często problemy z odpowiednio szybkim podejmowaniem decyzji.

Stary konflikt wciąż się tli

Według Marzeny Hofrichter, zarządzającej portfelami inwestycyjnymi we Franklin Templeton Solutions, przy zachowaniu ogólnej strategii pewna redukcja najbardziej agresywnych pozycji jest dopuszczalna. Tym bardziej, że problemy geopolityczne uwypuklają te bardziej rynkowe – związane z polityką monetarną, inflacją, czy wysokimi wycenami aktywów. Ona również zwraca jednak uwagę, że bardzo trudno znaleźć najlepszy moment, by wejść na rynek z powrotem.

W tym kontekście Marzena Hofrichter nade wszystko radzi więc patrzeć na wydarzenia geopolityczne w perspektywie krótko- i długoterminowej.

- One powodują zmienność, ale należy zadać sobie pytanie czy rzeczywiście zmieniają długoterminową perspektywę fundamentalną dla danej klasy aktywów. Zazwyczaj jest tak, że gdy konflikty słabną, dochodzi do deeskalacji napięcia, to rynki bardzo szybko odsuwają na bok obawy – komentuje Marzena Hofrichter.

Jako przykład z niedalekiej przeszłości wskazuje amerykańsko-chińską wojnę handlową z czasów prezydentury Donalda Trumpa.

- Konflikt nadal się tli i zostanie z nami, ale do eskalacji doszło właściwie tylko w 2018 r. Sądzę, że również konflikt rosyjsko-ukraiński będzie trwał, nawet jeśli dojdzie do pewnej deeskalacji – dodaje Marzena Hofrichter.

Akcje, ale jakie

Zdaniem Marzeny Hofrichter pewną opcją, jaką można rozważać w kontekście zabezpieczenia się przed negatywnymi konsekwencjami konfliktu rosyjsko-ukraińskiego, może być ekspozycja na rynek surowcowy.

Grzegorz Chłopek zwraca jednak uwagę, że wysokie ceny surowców wywierają długoterminowo negatywny wpływ na akcje. Wskazuje, że w XX w. było to na rynku amerykańskim widoczne od lat 30. po 50. oraz w latach 70. Zjawisko to powtórzyło się w obecnym stuleciu po pęknięciu bańki internetowej.

- Nie mówię, że nie było wtedy możliwości zarobku, bo były wtedy duże spadki i zwyżki. Ale mimo wszystko po bańce internetowej mieliśmy sytuację długoterminowo nieprzyjemną dla inwestorów – podkreśla Grzegorz Chłopek.

Przedstawicielka Franklina Templetona zaznacza, że jej firma wychodzi z założenia, iż dynamika zysków spółek będzie słabnąć, ale nie z powodu wzrostu cen surowców, ale kosztów pracy. Zwraca uwagę, że surowce mają już za sobą duże zwyżki i nie wiadomo jak długo ten trend się utrzyma. Sama strukturalna presja na ceny ropy naftowej nie musi zaś mieć daleko idących konsekwencji. Poza tym są sektory, które na wzroście cen surowców mogą skorzystać.

- Wszystko jest też kwestią tego, jak będziemy pozycjonować się w obrębie akcji – uważa Marzena Hofrichter.

Według Grzegorza Prażmy od strony geograficznej sprawa jest dość jasna.

- Trzeba pamiętać, że akcje amerykańskie mają ponad połowę udziału w ogólnym indeksie rynków rozwiniętych. Jeśli więc patrzymy w co inwestować globalnie, trudno pominąć ten rynek – twierdzi Grzegorz Prażmo.

Zaznacza, że również w Europie znajdą się okazje. Optymistycznie podchodzi też do Chin. Przypomina, że tamtejszy rząd prowadzi aktywne działania mające stymulować wzrost gospodarczy, co powinno znaleźć przełożenie na giełdy.

Mimo atrakcyjnych wycen, Marzena Hofrichter zaleca jednak większą wstrzemięźliwość względem akcji z Państwa Środka. Uczula na ryzyka wynikające z tamtejszej polityki tzw. common prosperity, dalszych regulacji dotyczących gigantów technologicznych oraz sposobu zwalczania COVID-19.