PB: Dlaczego nie żyjemy wiecznie?
Dr Łukasz Sobkowiak: Śmierć wynika z biologii naszego organizmu i mechanizmów komórkowych. Niektórzy marzą o długowieczności, inni nawet o nieśmiertelności, wierząc w możliwości dzisiejszej technologii. U podstaw leży jednak fizyka – a przede wszystkim rosnąca entropia. Komórki, działając w obrębie jej praw, nieuchronnie dążą do rozpadu. Na poziomie organizmu akumulują się procesy dezintegracji, prowadząc do starzenia i ostatecznie śmierci.
A co jest główną przyczyną?
Trudno wskazać jeden dominujący czynnik. Przyczyn jest wiele: uszkodzenia DNA, skracanie telomerów, czyli końcowych fragmentów chromosomów, które chronią genomowy DNA przed uszkodzeniami i degradacją, a także rozregulowania metaboliczne i niewłaściwy styl życia. Kolejna istotna kwestia to dysfunkcje w układzie odpornościowym i długotrwałe stany zapalne, które przyspieszają procesy nowotworzenia. Każda z tych składowych przybliża nas do kresu. Venki Ramakrishnan w książce „Dlaczego umieramy?” ujął to trafnie: „Umieramy najpierw stopniowo, potem nagle”. To celne streszczenie powolnej utraty sprawności, której kulminacją jest nagły koniec.
Biofizyk indyjskiego pochodzenia. W 2009 r. zdobył Nagrodę Nobla w dziedzinie chemii. Wraz z Adą Jonath i Thomasem Steitzem został uhonorowany za przełomowe badania nad strukturą i funkcją rybosomów – mikroskopijnych fabryk życia w komórkach. W latach 2015-20 prezes Royal Society. Pracuje w prestiżowym Laboratory of Molecular Biology w Cambridge. Wykładowca w Trinity College. Jego książka „Dlaczego umieramy?” właśnie pojawia się na rynku polskim. W 2021 r. ukazała się naukowa autobiografia noblisty „Maszyna genów. Wyścig do rozszyfrowania tajemnic rybosomu".
Gdzie leży granica ludzkiej długowieczności?
Biologia molekularna ujawnia naturalne bariery wyznaczane głównie przez kumulację uszkodzeń DNA, degradację organelli komórkowych oraz przewlekłe stany zapalne. Za oficjalną rekordzistkę uznaje się Jeanne Calment, która przeżyła 122 lata i 164 dni – to ciągle niepokonane maksimum ludzkiej długowieczności.
Da się je przesunąć?
Postępy w inżynierii genetycznej, medycynie regeneracyjnej i epigenetyce rozpalają wyobraźnię, sugerując, że obecne granice długowieczności mogą zostać przesunięte. Najważniejszym konceptem jest tu longevity escape velocity, czyli prędkość ucieczki długowieczności. Jego entuzjaści wierzą, że jeśli nowe terapie i technologie biomedyczne będą rozwijać się szybciej niż proces starzenia, to możemy zatrzymać biologiczny zegar. To ciągle futurystyczna wizja – bliżej nam do stopniowego wydłużania i poprawy jakości życia niż do nieśmiertelności.
Choć żyjemy znacznie dłużej niż nasi przodkowie, ciągle nam mało.
W zaledwie 150 lat średnia długość życia wystrzeliła w górę niemal dwukrotnie – z około 40 do prawie 80 lat w wielu zakątkach świata. To zasługa rewolucji w medycynie, lepszej higieny, zdrowszej żywności i technologii, która odmieniła nasze codzienne istnienie. Ale dlaczego ciągle nam mało? Nauka i komfort życia rozpalają apetyt na więcej – więcej czasu na pasje, miłość, odkrycia. Na to nakłada się pierwotny lęk przed śmiercią. W świecie, w którym wiara w zaświaty traci na sile, a religijne obietnice wieczności bledną, skupiamy się na tym, co pewne – życiu tu i teraz. Chcemy rozciągać je, szukając w laboratoriach i nawykach sposobów, by oszukać biologiczny zegar. To nie tylko strach, ale i ciekawość – co jeszcze możemy osiągnąć, jeśli damy sobie więcej czasu?
Dawniej o życiu i śmierci mówili kapłani, filozofowie i poeci. Teraz do dyskusji dołączyli biolodzy molekularni czy inżynierowie genetyczni.
A mimo to główne strategie radzenia sobie z perspektywą śmierci nie zmieniają się od wieków i wymienia je w swojej książce Venki Ramakrishnan. Plan A to dążenie do ziemskiej nieśmiertelności, którą dawniej miały zapewniać eliksiry, dziś medycyna. Plan B zakłada zmartwychwstanie ciała, co głosi chrześcijaństwo. Plan C mówi o nieśmiertelnej duszy, co znajduje odzwierciedlenie w idei reinkarnacji lub życia wiecznego. Plan D zachęca do zostawienia spuścizny – potomstwa, dzieł artystycznych, czegokolwiek, by przetrwać w pamięci kolejnych pokoleń. Każdy z tych scenariuszy podkreśla ludzką tęsknotę za pokonaniem końca.
Jak w ten krajobraz wpasowują się biohacking, czyli różne techniki optymalizacji zdrowia?
Biohacking to często mądre korzystanie z wiedzy, by usprawnić ciało i umysł. Przykładem jest time-restricted feeding, czyli po polsku post przerywany, który ma solidne podstawy naukowe: ograniczenie godzin jedzenia może włączać mechanizmy naprawcze w komórkach i obniżać stany zapalne. Pojawiają się też badania nad senolitykami, czyli substancjami usuwającymi stare, dysfunkcyjne komórki. Biohacking uwzględnia też duchowość i zdrowie psychiczne. Gdy jednak przybiera formę obsesji i wiary w cudowne receptury bez dowodów, może być ryzykowny.
Ostatnio sporo mówi się o suplementach: witaminie D, kwasach omega-3, magnezie.
Wyniki badania DO-HEALTH wskazują, że właściwy poziom tych składników wspiera długowieczność, zwłaszcza w połączeniu z aktywnością fizyczną. Bywa, że takie interwencje dają realne korzyści w spowalnianiu zegara biologicznego na poziomie epigenetycznym. Równie ważne jest jednak dbanie o rytm dobowy, wykorzystywanie sauny czy krioterapii.
Jednocześnie nie brakuje szarlatanów, którzy niczym bajkowi czarodzieje kuszą nas obietnicami cudownych leków, magicznych diet czy rewolucyjnych zabiegów.
Za błyszczącymi hasłami i chwytliwymi reklamami może kryć się ogromne zagrożenie: dezinformacja. W gąszczu niesprawdzonych porad i pseudonaukowych rewelacji łatwo stracić orientację. Zanim więc damy się porwać kolejnej cudownej metodzie, zatrzymajmy się na chwilę, by zweryfikować informacje w rzetelnych, naukowych źródłach. To tarcza chroniąca nas przed manipulacją i klucz do podejmowania właściwych decyzji o swoim zdrowiu.
Trudno nie zahaczyć o etyczne dylematy związane z przedłużaniem życia.
Jednym z najgłośniejszych problemów jest groźba społecznego rozwarstwienia na skalę, jakiej ludzkość jeszcze nie widziała. Yuval Noah Harari, autor bestsellerów takich jak „Homo Deus” i „21 lekcji na XXI wiek”, maluje niepokojącą wizję: elity, które stać na kosmicznie drogie terapie wydłużające życie spod znaku transhumanizmu, stają się niemal nieśmiertelnymi bogami, podczas gdy reszta świata może tylko patrzeć z zazdrością, uwięziona w cieniu niedostępnych cudów technologii. Tak skrajny podział to nie tylko niesprawiedliwość – to tykająca bomba zdolna rozsadzić nasze społeczeństwa od środka.
To możliwa przyszłość, ale co z teraźniejszością? Nasza kultura fetyszyzuje młodość, a starość postrzega jako biologiczną usterkę.
W takim świecie zmarszczki i siwe włosy stają się symbolem klęski, a nie mądrości. W rezultacie zapomnimy, jak cenić naturalny rytm życia. A co, jeśli śmierć – dotychczas nieuchronna – straci swój status pewnika? Świadomość przemijania od wieków popychała nas do tworzenia, kochania i poszukiwania sensu. To ona sprawia, że łapiemy każdą chwilę, by coś po sobie zostawić, ulepszyć zastane realia. Bez tego wewnętrznego impulsu możemy stracić iskrę rozwoju. Czy życie bez kresu nie okaże się paradoksalnie… puste?
I jeszcze jeden aspekt: dłuższe życie to demograficzna rewolucja, na którą chyba nikt nie jest gotowy.
Systemy emerytalne? Zatrzeszczą w szwach. Społeczeństwa z masą stulatków będą musiały wymyślić się na nowo – od gospodarki po relacje międzyludzkie. Jeśli nie nadążymy z dostosowaniem struktur społecznych, czeka nas chaos. Przedłużanie życia to nie tylko triumf nauki – to wyzwanie, które zmusza nas do zadania fundamentalnych pytań: kim jesteśmy, dokąd zmierzamy i czy w pogoni za wiecznością nie zgubimy tego, co czyni nas ludźmi?
Jak dbać o długowieczność już teraz, bez oglądania się na transhumanizm?
Najpierw sen, bo reguluje niezliczone procesy w całym organizmie. Bez odpowiedniej dawki wypoczynku narastają stany zapalne, wzrasta ryzyko chorób układu krążenia i zaburzeń metabolicznych. Potem ruch: nawet codzienne spacery potrafią realnie zmniejszać ryzyko przedwczesnej śmierci – co potwierdziły badania opublikowane w 2022 r., w magazynie „The Lancet Public Health”. Dieta bazująca na naturalnych produktach i unikanie przewlekłego stresu również mają ogromne znaczenie, bo równowaga psychiczna przekłada się na fizyczną odporność. Nie wolno też zapominać o regularnym kontakcie z naturą i ekspozycji na światło dzienne, co wspomaga produkcję witaminy D i harmonizuje zegar biologiczny. Zaawansowane terapie czy modyfikacje genetyczne zapewne nadejdą, lecz nawet one nie zastąpią codziennych praktyk, które pozwalają nam dbać o ciało i umysł.
Biolog molekularny z doświadczeniem w renomowanych instytucjach, takich jak Stanford. Autor e-booka „Uciec śmierci. Nowoczesna wiedza i mechanizmy długowieczności”, w którym tłumaczy, co dzieje się w naszych komórkach wraz z upływem czasu i jak te procesy wpływają na nasze zdrowie.

