Pierwszym z są duże spółki finansowe, czyli banki i PZU.

- Są to stabilne spółki, a w niektórych przypadkach stopa dywidendy oscyluje w przedziale 6-7 proc., co jest już atrakcyjnym poziomem - mówi Kamil Hajdamowicz.
Drugim segmentem są spółki paliwowe, które średnio oferują ok. 4 proc. wypłaty z zysku.
Trzecim są więksi deweloperzy giełdowi, którzy mają przed sobą jeszcze parę lat dobrej koniunktury na rynku, a równocześnie oferują bardzo wysokie stopy dywidendy, nawet przekraczające 10, zauważa zarządzający.
- Tutaj już jednak warto zwracać uwagę na płynność - dodaje Kamil Hajdamowicz.
Ostatnim segmentem są wybrane większe spółki przemysłowe i handlowe, które łączą stosunkowo wysoką dynamikę zysków z sowitą wypłatą dywidendy.
- Portfel spółek dywidendowych przy założeniu niskiej rotacji może pełnić alternatywę dla portfela obligacji, dając równocześnie szansę na zysk ze zmiany ceny spółek. W przypadku dłuższego horyzontu inwestycyjnego zmienność rynkowa przestaje mieć tak duże znaczenie w ocenie ryzyka inwestycji, gdyż przy założeniu utrzymania spółki przez dłuższy okres, zakładając brak istotnych zdarzeń wpływających na ocenę określonej spółki, bieżące zmiany notowań nie mają tak dużego znaczenia. Taki portfel może okazać się też efektywny kosztowo i podatkowo, właśnie z powodu wysokiej rotacji i rzadszej realizacji zysków kapitałowych - uważa zarządzający Vienny Life.