Po wygranych przez PiS wyborach media na świecie alarmowały: Polska odwraca się od zagranicznych inwestorów. Jedną z firm, która najbardziej mogłaby odczuć ewentualną zmianę polityki, jest grupa Sumitomo, japoński partner KGHM w projekcie kopalni Sierra Gorda w Chile. Jej przedstawiciele, którzy odwiedzili Polskę w ramach cyklicznych spotkań z zarządem KGHM, zapewniają, że nie są zaniepokojeni.

— Liczymy na kontynuację pierwszego i realizację drugiego etapu Sierra Gorda. Chcemy z KGHM dołożyć wszelkich starań, żeby uczynić firmę w Chile jak najlepszą i jak najmocniejszą. Bardzo ważne jest też to, żeby w miarę możliwości odbywało się to we współpracy z tymi samymi osobami i by nie nastąpiła — choć to też należy brać pod uwagę — zmiana właściciela. Gdyby KGHM sprzedał udziały w tym projekcie, musielibyśmy od początku budować wzajemne zaufanie z nowym partnerem — mówi Norifumi Ushirone, dyrektor generalny oddziału zasobów mineralnych w Sumitomo Metal Mining.
Nieracjonalny moment
Polscy eksperci nie biorą tego ostatniego scenariusza pod uwagę. — Rynek też nie ma takich oczekiwań. Należy pamiętać, że teraz — tuż po zakończeniu inwestycji — jest to niefortunny i nieracjonalny moment na transakcję. Kopalnia jest w fazie rozruchu, a ceny miedzi są obecnie niskie, więc nawet osiągnięcie pełni mocy produkcyjnych nie przełoży się na atrakcyjne wyniki. W długim terminie, przy znormalizowanych cenach miedzi, projekt będzie dodawał KGHM wartości — uważa Marcin Gątarz, analityk Pekao Investment Banking. Japończycy nie oczekują od Polaków tylko współfinansowania projektu.
— W Chile należy zapewnić odpowiednie kadry. Liczymy, że KGHM, tak jak do tej pory, będzie oddelegowywać przedstawicieli zarządu do pracy przy projekcie — mówi menedżer Sumitomo Metal Mining. KGHM to jedyny w Europie partner Sumitomo Metal Mining, który na świecie współpracuje także z firmami: China Molybdenum, amerykańską Freeport czy kanadyjską Lunding Mining. — Nie miałbym nic przeciwko kolejnemu wspólnemu projektowi z KGHM. Dzielimy zbliżone spojrzenie na sprawy biznesowe i udało nam się zbudować dobrą współpracę — ocenia Norifumi Ushirone.
Lekki poślizg
Kopalnia Sierra Gorda w Chile będzie dalej rosnąć. To największa w historii zagraniczna inwestycja polskiej firmy — KGHM kupił właściciela kopalni za 9 mld zł i razem z japońskimi partnerami z grupy Sumitomo zainwestował w projekt 4,2 mld USD.
— Jesteśmy na początku drogi prowadzącej do fazy drugiej. Trwa wstępne projektowanie. Gdy zostanie zakończone, co zakładamy na luty 2016 r., będzie można określić kwoty kolejnej inwestycji — mówi Norifumi Ushirone. — Koszt może wynieść około 1 mld USD — szacuje Marcin Gątarz. Sumitomo Metal Mining jest właścicielem 31,5 proc. udziałów w projekcie Sierra Gorda. 13,5 proc. ma Sumitomo Corporation, spółka handlowa z tej samej grupy, a resztę — KGHM. Prace nad drugą fazą inwestycji się opóźniają.
— Latem ubiegłego roku złożyliśmy wniosek o przyznanie warunków środowiskowych. Niestety, musieliśmy zmienić projekt. Poprawiony wniosek nie został jeszcze złożony, a na wydanie decyzji o warunkach środowiskowych trzeba czekać co najmniej 12 miesięcy. Faza druga zakłada wydobycie i produkcję 250 tys. ton miedzi oraz molibdenu. To oznacza, że za pięć lat zakład musi być powiększony i generować nowe dochody — mówi Norifumi Ushirone.
Pod górkę
Pierwszy etap inwestycji w kopalnię miedzi i molibdenu, która ruszyła w czerwcu 2014 r., okazał się o ok. 40 proc. droższy od planów.
— Projekt w Sierra Gorda nałożył się w czasie z boomem górniczym w Chile i wzrostem wynagrodzeń. To jedna z przyczyn wzrostu kosztów inwestycji. Ceny miedzi bardzo spadły. Podjęliśmy działania w celu cięcia kosztów. Musieliśmy ograniczyć zatrudnienie i w połowie ubiegłego miesiąca zwolnić 105 osób — przyznaje Norifumi Ushirone. Przewiduje jednak wzrost konsumpcji, a więc również cen miedzi. Większe wydobycie ropy naftowej spowoduje wzrost zapotrzebowania na molibden.
— W długim terminie ceny miedzi będą rosły. Stare kopalnie mają problem z utrzymaniem produkcji, a popyt powinien nadal się rozwijać, choć prawdopodobnie w wolniejszym tempie. Ceny miedzi pójdą więc w górę — mówi Marcin Gątarz. © Ⓟ