Bo MSCI pod uwagę bierze nie tylko rozmaite kryteria dotyczące stopnia rozwoju rynku finansowego, lecz także rygorystyczny wymóg dotyczący poziomu rozwoju gospodarczego. Tego drugiego wymogu nie spełniamy. Dystans względem wysokiego progu narzuconego przez MSCI bardzo szybko zmniejszał się w początkowym okresie po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej aż do globalnego kryzysu finansowego (lata 2003-08). W ostatnich latach dystans już praktycznie przestał się jednak zmniejszać. Polska nie rozwija się wystarczająco szybko, by dogonić podnoszący się próg MSCI (być może w tym roku nieco się to poprawi).

W podobnym położeniu jak Polska jest Korea Południowa.
Według FTSE Russell to rynek rozwinięty, a według MSCI — ciągle wschodzący. Zasadnicza różnica między Polską a Koreą jest jednak taka, że ten azjatycki kraj jest od nas dużo bogatszy i spełnia wymóg dotyczący poziomu rozwoju ekonomicznego, nie spełnia natomiast wielu kryteriów dotyczących regulacji i otwartości rynku.
„O wiele lepiej być dużą rybą w stawie niż małą w oceanie” — podsumował decyzję FTSE Russell jeden z ekspertów banku JP Morgan, sugerując, że awans niekoniecznie musi być pozytywnym czynnikiem dla koniunktury na GPW. Warto zwrócić uwagę, że nawet w gronie rynków wschodzących Polska nie jest „dużą rybą”, choć przynajmniej mamy pozycję tuż za czołową dziesiątką krajów.
Bez względu na różnice w oficjalnych metodologiach i klasyfikacjach z naszych obserwacji wynika, że polskie akcje w ostatnich latach są cały czas w praktyce zaliczane przez inwestorów do rynków wschodzących. WIG20 zachowuje się (biorąc poprawkę na chwilowe odchylenia) tak jak MSCI Emerging Markets i podobnie jak on jest wrażliwy na wahania notowań dolara.