Wyniki wyborów prezydenckich są czerwoną kartką dla rządzących ze strony młodego pokolenia, powiedział Jeremi Mordasewicz podczas czwartkowej debaty o emeryturach zorganizowanej przez stowarzyszenie CFA Poland. Jego zdaniem dzisiejsi dwudziestolatkowie zostali wyrolowani przez klasę rządzącą, czego przykładem są niekorzystne dla młodych zmiany w systemie emerytalnym oraz skrajny populizm panujący w dyskusji wokół nich. Jako na przejaw braku odpowiedzialności rządzących ekspert wskazał na sięgający 60 mld zł deficyt w Funduszu Ubezpieczeń Społecznych.
- Kto do tego dopuścił?! – pytał retorycznie Jeremi Mordasewicz, doradca zarządu Konfederacji Lewiatan.
W dyskusji wokół systemu emerytalnego panuje skrajna demagogia, czego przykładem jest według niego teza, jakoby przechodzenie pracowników w starszym wieku na emerytury zwalniało miejsca pracy dla młodych. W rzeczywistości tak się nie dzieje, ponieważ liczba miejsc pracy w gospodarce nie jest stała. Emerytury odchodzących w za młodym wieku pracowników są finansowane ze składek pracujących, co podwyższa koszty zatrudniania młodych ludzi i zachęca do zatrudniania na nieoskładkowane tzw. umowy śmieciowe.
- Kiedy słyszę, jak młody człowiek mówi, żeby puścić starych na emeryturę, żeby zwolnić miejsca pracy dla młodych, to on powtarza głupstwa, które usłyszał – ocenił Jeremi Mordasewicz.
Specjalista ostro skrytykował koncepcję tzw. emerytury obywatelskiej, którą jako pierwszy wysunął w kwietniu 2010 roku ówczesny wicepremier Waldemar Pawlak. Wytknął jej brak możliwości sfinansowania. Przy założeniu, że na emeryturze spędza się jedną trzecią czasu, który spędzało się pracując, odprowadzanie w formie składek 20 proc. wynagrodzenia gwarantuje otrzymywanie emerytury sięgającej 60 proc. wynagrodzenia, oblicza ekspert.
- Jeżeli kretyn w randze premiera mówi, że za składkę 200 zł dostaniemy 1200 zł emerytury, to chciałbym go powiesić – grzmiał Jeremi Mordasewicz.
Ekspert Konfederacji Lewiatan wezwał do zniesienia wszelkich przywilejów emerytalnych i sfinansowania z zaoszczędzonych kwot zachęt do dobrowolnego oszczędzania na emeryturę. Według jego obliczeń zawody cieszące się przywilejami emerytalnymi otrzymują nawet trzykrotnie wyższe świadczenia, niż wynikające z wysokości odprowadzanych składek.
Stworzone w czasie transformacji gospodarczej jako osłona dla wrażliwych grup społecznych wcześniejsze emerytury nie mają już uzasadnienia, podkreślił. Według niego okres emerytalny nie powinien obejmować czasu, kiedy świeżo upieczeni emeryci są jeszcze w stanie dorabiać, gdyż obniża to wysokość przyszłych emerytur. Konieczne jest także zniesienie przywilejów wynikających z ubezpieczenia w KRUS, tym bardziej że na wsi żyje się już łatwiej. Pilnego rozwiązania według niego wymaga także problem zbyt dużego udziału umów nieoskładkowanych oraz rozrost szarej strefy.
- Szara strefa spowalnia wzrost produktywności, ponieważ skutkuje niewłaściwą alokacją kapitału. Zyskują nie najbardziej efektywni, ale najbardziej bezwzględni – powiedział specjalista.
Zmiany w systemie emerytalnym powinny iść w stronę stymulowania długoterminowych oszczędności, ponieważ jest to warunek bezpieczeństwa przyszłych emerytów, ocenił Jeremi Mordasewicz. Oszczędności umożliwią inwestycje, które są konieczne do długoterminowego wzrostu płac, od których z kolei zależą przyszłe emerytury, zauważył ekspert. Według niego wystarczą dwie zmiany, aby system emerytalny generował długoterminowe oszczędności. To przywrócenie zasady domyślnej przynależności pracowników w systemie kapitałowym (w przeciwnym razie większość ludzi pozostanie poza nim) oraz premie dla oszczędzających w dobrowolnych programach.
- Wreszcie młode pokolenie się przebudziło. Miejmy nadzieję, że zmiany pójdą w dobrym kierunku – powiedział Jeremi Mordasewicz.
