WASZYNGTON (Reuters) - Dramatyczne zapisy rozmów telefonicznych sugerują, że Jeremy Glick i kilku innych pasażerów tragicznego lotu numer 93 linii United Airlines mogło walczyć z porywaczami samolotu.
Być może zniweczyli oni w ten sposób zamiary terrorystów, którzy chcieli uderzyć samolotem w cel znajdujący się w Waszyngtonie lub w pobliżu tego miasta.
Samolot rozbił się w Pensylwanii około godziny 10.06 czasu wschodniego, czyli 16.06 czasu warszawskiego, krótko po tym, jak inny samolot United Airlines i dwa samoloty American Airlines wbiły się w ściany wieżowców World Trade Center w Nowym Jorku i obiekty Pentagonu w Waszyngtonie.
Szwagier Glicka, Douglas Hurwitt, powiedział gazecie Washington Post, że Glick zadzwonił z telefonu komórkowego do swojej żony Lyzbeth w Nowym Jorku, żeby jej powiedzieć, że samolot został porwany.
"Chcieli powstrzymać tych ludzi, kimkolwiek oni byli, od tego, co planowali zrobić" - gazeta cytuje Hurwitta.
"Wiedział, że powstrzymanie ich będzie oznaczać koniec życia wszystkich pasażerów. Ale taki właśnie był mój szwagier. Był osobą, która lubi brać sprawy w swoje ręce".
Hurwitt relacjonuje, że Glick, 31-letni mężczyzna, powiedział żonie, że ma nadzieje, iż jej życie dobrze się ułoży i przypominał, żeby opiekowała się ich trzymiesięczną córeczką.
Nie był jedynym pasażerem, który wiedział, że zginie.
"Wiem, że wszyscy zginiemy - trójka z nas zamierza coś z tym zrobić" - chwilę przed rozbiciem samolotu mówił swojej żonie Deenie inny pasażer, Thomas Burnett, podaje San Francisco Chronicle.
"Później powiedział 'Kocham cię najdroższa' i to był koniec rozmowy" - opowiadał gazecie pastor rodziny Burnettów, Frank Colacicco.
Joanne Makely, teściowa Glicka, powiedziała telewizji CNN, że Glick opowiedział, jak wszyscy pasażerowie i prawdopodobnie załoga, zostali stłoczeni w tylnej części Boeinga 757. Samolot wystartował z Newark do Los Angeles z 38 pasażerami i siedmioma członkami załogi na pokładzie.
CZERWONE PUDEŁKO I NÓŻ
Glick mówił, że zauważył trzech mężczyzn, których opisał jako Arabów i widział, że samolot znajduje się nad terenami wiejskimi. Jeden z porywaczy "miał czerwone pudełko, o którym mówił, że to bomba, a drugi miał jakiś nóż" - mówiła Makely.
Powiedział też, że pasażerowie wiedzieli, że parę minut wcześniej w World Trade Center uderzył samolot i dodał, że kilku z nich chciało przejąć kontrolę nad samolotem.
CNN podało, że uzyskało częściowy zapis rozmów z kabiny pilotów i że jest na nim krzyk przez włączony mikrofon: "Wynoście się stąd!".
W tym czasie samolot leciał na wysokości 10.700 metrów niedaleko Cleveland.
Później nastapiły trzaski włączanego i wyłączanego kilkakrotnie mikrofonu, a CNN podało, że osoba, która wysłuchiwała taśmy powiedziała, że słychać tam głos z arabskim akcentem.
"Na pokładzie jest bomba" - zapisano w transkrypcie.
"Tu mówi kapitan. Proszę pozostać na swoich miejscach. Na pokładzie jest bomba. Proszę o spokój. Spełnimy ich żądania. Wracamy na lotnisko."
Radary pokazały, że w tym momencie samolot skręcił o 180 stopni, kierując się na południowy-wchód w stronę Waszyngtonu.
Alice Hoglan z Kaliforni powiedziała w środowym programie NBC's Today, że jej syn, Mark Bingham, także zadzwonił do niej kilka chwil przed rozbiciem samolotu i mówił o planie przejęcia kontroli nad porywaczami.
John Murtha, kongresman z Pensylwanii, członek komisji obrony, w wypowiedzi dla Washington Post stwierdził, że jest przekonany, że w kabinie pilotów doszło do walki i że samolot kierował się na ważny cel w Waszyngtonie.
"Tam musiała być walka i czyjś heroiczny wysiłek powstrzymał samolot przed zbliżeniem się do Waszyngtonu" - powiedział.
((Reuters Serwis Polski, tel +48 22 653 9700, fax +48 22 653 9780, [email protected]))