Jest kryzys, czas na lekcję czytania

Eugeniusz Twaróg,AB
opublikowano: 2009-02-12 00:00

Nie tylko w bankach mają awersję do obniżania oprocentowania. Podobnie robią firmy leasingowe. Klienci narzekają, sami są sobie winni.

Kolejna branża finansowa gra nie fair z klientami

Nie tylko w bankach mają awersję do obniżania oprocentowania. Podobnie robią firmy leasingowe. Klienci narzekają, sami są sobie winni.

Skoro mamy kryzys, to czas na lekcję czytania. Czytania tego, co w umowach napisane jest drobnym drukiem. Po uważniejszej lekturze można znaleźć w nich niezłe kwiatki, na które wcześniej nie zwracaliśmy uwagi. Tysiące firm poniewczasie przekonały się, że na opcjach nie tylko się nieźle zarabia, ale traci ciężkie pieniądze. Ekonomiczny elementarz. Dzisiaj straty z powodu złych zabezpieczeń liczone są w miliardy złotych. Kolejne bolesne ćwiczenie — CIRS-y. Znowu ktoś nie odrobił lekcji o stratach, jakie te instrumenty mogą przynieść. Kolejne miliony strat.

Spore zaległości mają też klienci indywidualni, którzy dopiero teraz dowiadują się, co kiedyś lekką ręką podpisali. Klienci Multibanku i mBanku dowiedzieli się poniewczasie, że w grupie BRE Banku prawo ciążenia w przypadku rat od kredytów mieszkaniowych we frankach szwajcarskich zaciągniętych przed wrześniem 2006 r. nie obowiązuje. Nie tylko oni.

Stopa zmienną jest

Także w branży leasingowej raty ani drgną, choć stopy rynkowe spadają i teoretycznie są z nimi powiązane. Dzieje się tak przynajmniej w kilku firmach z branży, które same ustalają wysokość oprocentowania.

— W 2007 r. wyleasingowałem samochód w Toyota Leasing, na zmienną stopę procentową. Od tamtego czasu bank sześć razy podwyższał jej wysokość. Ostatni raz w listopadzie ubiegłego roku — opowiada właściciel sporej firmy, który zastrzega sobie anonimowość.

Za każdym razem bank słał do niego pismo wyjaśniające, że tak niestety trzeba, gdyż jednomiesięczna stawka WIBOR rośnie, a jest ona "jednym z podstawowych elementów" wpływających na wysokość oprocentowania. Siła wyższa.

— Argumentacja jak najbardziej zasadna. Gdy jednak WIBOR zaczął maleć kilka miesięcy temu, spodziewałem się, że zmniejszy się też rata — mówi nasz rozmówca.

Droga jednokierunkowa

Płonne nadzieje. Od listopada ani drgnie. Choć bowiem WIBOR jest jednym z podstawowych elementów kształtujących wysokość raty, to dopiero czytając ogóle warunki umowy leasingowej dowiadujemy się, że to "finansujący jest upoważniony" do ustalania wysokości oprocentowania, a stawka, po jakiej banki pożyczają sobie pieniądze, to tylko jeden z kilku czynników, które zarząd bierze pod uwagę.

"Ja też dostałam fakturę z VB Leasingu z taką samą kwotą, jak w poprzednich miesiącach, kiedy powoływali się na zmianę raty zgodnie z wskaźnikiem WIBOR ze 13.10.2008 w wysokości 6,81 proc." — pisze na forum internetowym leasingobiorca.

"Najlepszy numer, że z faktur zniknęła notka, która mówiła o wysokości stawki WIBOR 3M, według której były liczone opłaty leasingowe" — dodaje osoba o nicku robercik1973.

Z naszych informacji wynika, że także klienci kilku innych firm dopiero teraz zorientowali się, że zasady wyliczania rat nie zostały wpisane do umów, tylko znajdują się w ogólnych warunkach. A one dają dużą swobodę zarządom firm w ustalaniu oprocentowania.

Jak tłumaczą się leasingodawcy? Toyota w lakonicznym piśmie do naszej redakcji wyjaśnia, że "stawki WIBOR praktycznie przestały być stawkami tran-sakcyjnymi i dlatego, w obecnej sytuacji rynkowej, obniżka stawki WIBOR nie powoduje obniżenia rat".

— Były jednak punktem odniesienia, kiedy stopy szły w górę — zauważa z przekąsem nasz rozmówca, klient Toyota Leasing.

Duże floty nie popłyną

Nie udało nam się ustalić skali tego zjawiska. Andrzej Bugajski, dyrektor Związku Przedsiębiorstw Leasingowych, mówi, że nie słyszał o takim procederze.

— Konsultowałem się z kilkoma firmami z czołówki branży leasingowej. Wszystkie automatycznie zmieniają oprocentowanie wraz ze zmianami stawek WIBOR i LIBOR — mówi dyrektor Bugajski.

Michał Soćko, menedżer ds. floty samochodowej w Carlsberg Polska, uważa, że problem raczej nie dotyczy firm dysponujących dużym parkiem samochodowym.

— Przy dużej licznie pojazdów pochodzących z leasingu płaci się zwykle równe raty, bo to pozwala planować koszty. Przy zmiennym oprocentowaniu koszty opłaty leasingowej mogłyby nagle wystrzelić w górę do poziomów, które trudno przewidzieć z wyprzedzeniem — mówi Michał Soćko.

Również nasz anonimowy rozmówca uważa, że sprawa dotyczy głównie średnich i małych firm, których tysiące korzysta z leasingu. W ubiegłym roku wartość rynku leasingu w Polsce wyniosła 33,1 mld zł.

Piotr Kalisz:

WIBOR zaniemógł, ale nie umarł

1"PB": Czy stawki WIBOR oddają rzeczywistą cenę pieniądza na rynku?

Piotr Kalisz główny ekonomista Citi Handlowy: Takie wątpliwości pojawiły się jesienią ubiegłego roku w stosunku do stawki LIBOR, która określa średnią wartość transakcji na rynkach zagranicznych. WIBOR, pomimo spadku handlu na rynku międzybankowym, pozostał punktem odniesienia dla ustalania ceny złotego.

2Niektóre firmy leasingowe uważają, że stawka jest martwa.

— Ostatnio rzeczywiście mieliśmy spore zawirowania na rynkach finansowych i przy zawieraniu transakcji banki niekoniecznie musiały zwracać uwagę na stawkę WIBOR. Trzeba też pamiętać, że jest to pewna średnia przyjmowana dla określonego momentu i banki mogą zawierać transakcje po cenie

wyższej lub niższej.

Nie czytasz, to płać i płacz

Podpisujesz umowy, nie czytając ich — igrasz z ogniem.

Polacy boleśnie się ostatnio o tym przekonali.

Toksyczne opcje

Dyrektorzy finansowi często nie przeglądali nawet umów struktur opcyjnych. Nie zainteresowali się poważnymi rodzajami ryzyka, na jakie narażali spółki. Zarządy eksporterów składały podpisy masowo, gdyż spółki miały dostawać zabezpieczenie przed spadkiem kursu euro czy dolara zupełnie za darmo. W strategiach "zerokosztowych" menedżerowie często nie doczytali jednak, że jeśli kursy dewiz eksplodują, z czym ostatnio mieliśmy do czynienia, to ich firmy mogą zbankrutować. W praktyce kupowali bowiem opcje sprzedaży walut za pieniądze z premii przy wystawianiu opcji kupna. Ryzyko było więc nieograniczone, a straty krajowych przedsiębiorstw mogą sięgnąć kilkudziesięciu miliardów złotych.

Przejechani przez jena

Oprocentowanie kredytów w złotych było w pierwszej połowie 2008 r. średnio o 5 pkt proc. wyższe niż w przypadku jena. Kredyty w nisko oprocentowanej japońskiej walucie były jednak mało dostępne. Bankowcy proponowali więc zadłużonym w naszej walucie dokonanie transakcji typu CIRS (swap walutowo-procentowy). W ten sposób firmy miały radykalnie obniżyć koszty finansowe. Problem jednak w tym, że "zapomniano" o ryzyku kursowym. Kurs jena w złotych podwoił się od minionych wakacji, więc zobowiązania spółek wzrosły w tym samym stopniu. Przeciętna firma zamiast kilku, kilkunastu tysięcy miesięcznego zysku, ma teraz kilka milionów ujemnej wyceny CIRS i musi dopłacać bankowi depozyty zabezpieczające.

Krucjata przeciw BRE

To pierwsza tak dobrze zorganizowana grupa klientów walczących o interesy. Chcą zmusić mBank i Multibank do zmiany warunków kredytowych, które podpisali przed dwoma laty. Chodzi o tzw. stare mPlany, czyli kredyty hipoteczne denominowane we frankach, zaciągnięte przed wrześniem 2006 r. Ich oprocentowanie ustala zarząd BRE Banku (do którego należą oba banki). Kiedy stopy procentowe w Szwajcarii rosły, oprocentowanie szło za nimi w górę. I tam już zostało, choć Szwajcarzy obcięli stopy do 0,5 proc. Dzisiaj oprocentowanie mPlanów wynosi nawet 4,4 proc. BRE Bank proponuje klientom przejście na stawkę LIBOR plus marża, tyle że marżę liczy według obecnych stawek, a nie tych z 2006 roku, które były znacznie niższe.

Eugeniusz

Twaróg