Jestem uzależniony od rywalizacji

Robert Rybarczyk
opublikowano: 2022-06-03 13:00

Pobudka o piątej, potem 1,5-godzinny trening. Lodowata kąpiel. Kawa o ściśle ustalonych porach… Maciej Lubiak, prezes Maczfit Foods, tenisista i rajdowiec, uprawia sport od piątego roku życia, więc taki reżim ma we krwi. 46-latek przyznaje, że choć Sébastienem Loebem już nie będzie, ściganie się z 22-latkami jest bardzo motywujące.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja
Praca i pasja:
Praca i pasja:
Maciej Lubiak, prezes Maczfit Foods, przyznaje, że łączenie biznesu i sportu jest trudne. W obu dziedzinach trzeba działać na sto procent. Dlatego teraz jeździ tylko w czasie wolnym, dla relaksu i… napędu do pracy, który dają mu rajdy.
materiały prasowe

Kierowca rajdowy od 1998 r. na co dzień jeździ mercedesem, bo…

– Uwielbiam wygodne samochody, szczególnie że ścigam się bardzo niewygodnymi, które są agresywne w prowadzeniu i choć dają komfort bezpieczeństwa przy dużych prędkościach, to już nie podczas jazdy po mieście. Preferuję benzyny i automaty, ponieważ jeżdżę z lewą nogą na hamulcu. W ten sposób codziennie ją ćwiczę, gdyż w aucie rajdowym do hamowania używa się tylko lewej nogi – wyjaśnia Maciej Lubiak.

Jego rajdowym autem jest wymarzona Škoda Fabia Evo2 Rally 2. W garażu ma jeszcze jeden samochód, z którym postanowił się zestarzeć.

– Na razie marka tego auta jest tajemnicą Batmana – ucina rajdowiec.

Sportowa rodzina

Jego ojciec Andrzej Lubiak to także kierowca rajdowy i pilot z wieloma pucharami zdobytymi w wyścigach i rajdach samochodowych. W latach 1976-85 startował w zespole fabrycznym Fiata. Jeździł różnymi samochodami – od FSO Syreny 104 po Toyotę Corollę GT. Syn przyznaje, że często rozmawiają o sporcie. Mają ten sam punkt widzenia, a jeśli chodzi o rajdy – łączy ich wiele wspomnień. Także żona Macieja, Anna – artystka, była tancerka Teatru Roma, okazjonalnie wchodzi w rolę pilota rajdowego.

– Jesteśmy rodziną rajdowo-sportową. Rodzice są moimi najwierniejszymi kibicami. Na każdym rajdzie przy mnie. Zawsze pozytywni i weseli. Byli ze mną w najtrudniejszych momentach, na początku mojej rajdowej kariery. Także żona podzieliła moją rajdową pasję – chciała zrozumieć, dlaczego to dla mnie takie ważne. Postanowiliśmy, że co roku będziemy jeździli razem w warszawskiej Barbórce. Pierwszą mamy już za sobą – mówi prezes Maczfit Foods.

Przyznaje, że łączenie biznesu i sportu jest trudne. W obu dziedzinach trzeba działać na sto procent. Dlatego teraz jeździ tylko w czasie wolnym, dla relaksu i… napędu do pracy, który dają mu rajdy.

– Oczyszczam głowę adrenaliną, dopaminą, wyzwaniem, od którego jestem uzależniony. To uzależnienie pojawiło się na korcie tenisowym, kiedy miałem pięć lat – mówi Maciej Lubiak.

Treningowy reżim

Samodyscyplina:
Samodyscyplina:
W reżimie treningowym Macieja Lubiaka jest też miejsce na kawę – przedsiębiorca i sportowiec pija ją trzy razy dziennie w wyznaczonych godzinach: 9.30, 13.30 i 16.30, bo wtedy spada działanie kortyzolu.
Marta Wojtal

Startuje w cyklu rajdowych mistrzostw Polski. Treningi fizyczne odbywa przez pięć dni w tygodniu, dlatego szczegółowo planuje każdy dzień: pobudka o piątej rano. Rzut oka na urządzenie, które mierzy jakość snu, ilość tlenu, regenerację i stopień wytrenowania. Zawsze je nosi na nadgarstku – to jego elektroniczny coach. Potem zjada dietetyczny posiłek. Przez półtorej godziny ćwiczy: boks trzy razy w tygodniu, trening funkcjonalny dwa razy w tygodniu, squash i pływanie na przemian dwa lub trzy razy w tygodniu. Po treningu lodowata kąpiel, dzięki czemu jest pełen energii i zmotywowany do pracy. Kiedy działanie kortyzolu spada, pije kawę – trzy razy dziennie w wyznaczonych godzinach: 9.30, 13.30 i 16.30.

– Cenię możliwość wspólnego śmiania się i po prostu bycia z rodziną, dlatego tak dysponuję czasem, by wszystko skutecznie łączyć. Pod koniec dnia wyciszam bodźce zewnętrzne, skupiając się na relacjach z najbliższymi. Czasem jednak wyskoczę w środku nocy na zwiady do pracy, bo zakład produkcyjny pracuje przez całą dobę – przyznaje Maciej Lubiak.

Nie kryje, że od rywalizacji i wyzwań jest uzależniony nie tylko w rajdach, na korcie do squasha i bokserskim ringu. Także w biznesie, który wymaga od niego ogromnego zaangażowania.

– Uwielbiam dociskać gaz do dechy. Walczę sam ze sobą, z własnymi słabościami, ponieważ tylko tak mogę być lepszy od siebie z wczoraj. A na tym zależy mi najbardziej – twierdzi przedsiębiorca.

Legendarne auta

Rajdowa kariera:
Rajdowa kariera:
Wszystkie zwycięstwa były trudne. Na każdym etapie miałem wzloty i upadki, każdy miał dla mnie duże znaczenie emocjonalne. Przygotował mnie do życia i zahartował. Najtrudniejszy był jednak początek rajdowy i związane z nim tragiczne wydarzenie… – mówi Maciej Lubiak.
materiały prasowe

Rafał Sonik, zwycięzca rajdu Dakar w kategorii quadów, przyznał, że dotąd wyłożył na swoją pasję około 20 mln zł.

– Ile ja wydałem od roku 1998? Oj, naprawdę dużo. Do 2009 r. biegałem i szukałem sponsorów od rana do nocy. Następnie zabrałem się za ciężką pracę, ponieważ uważam, że to jedyna droga do spełniania swoich pasji. Oczywiście wiem, że Sébastienem Loebem już nie będę, ale ściganie się w wieku 46 lat z 22-latkami jest motywujące – mówi prezes Maczfit Foods.

Sport jest obecny w jego życiu od dzieciństwa – już jako pięciolatek grał w tenisa (zawodnik Arki Gdynia). Ma na koncie m.in. tytuły międzynarodowego mistrza Polski w grze podwójnej juniorów, halowego mistrza Polski w grze pojedynczej juniorów i w grze podwójnej juniorów, drużynowego wicemistrza Polski seniorów, a także zwycięstwa w turniejach Orangina Cup w Paryżu, niemieckim Fiesta Cup i Christmas Classic Florida w USA. W latach 1991-94 trenował w Niemczech i w Szwecji. Jego tenisową karierę przerwała kontuzja.

W swoim pierwszym rajdzie wystartował w 1998 r. za kierownicą Fiata Cinquecento Sporting w pucharze markowym. Dwa lata później zdobył tytuł mistrza Polski w Pucharze Fiata Seicento Sporting. Inne ważne osiągnięcia w karierze to m.in. wicemistrzostwo Polski PZM w Rajdach Samochodowych w grupie N (2003 r.) i zwycięstwo w rajdowym Kryterium Asów na ulicy Karowej (2003 r.). Wciąż doskonali umiejętności – w tym roku zatrudnił nawet coacha, inżyniera i fachowca od techniki rajdowej.

– Wszystkie zwycięstwa były trudne. Na każdym etapie miałem wzloty i upadki, każdy miał dla mnie duże znaczenie emocjonalne. Przygotował mnie do życia i zahartował. Najtrudniejszy był jednak początek rajdowy i związane z nim tragiczne wydarzenie… – mówi Maciej Lubiak.

Jeździł wieloma fantastycznymi rajdówkami. W rozmowie z portalem Autoklub.pl przyznał jednak, że o bicie serca przyprawiały go samochody marki, która w rajdach jest bezdyskusyjną legendą, czyli Subaru. Starty Imprezą były spełnieniem jego marzeń.

– Tak było. Spróbowałem, ale ostatecznie sprzedałem to auto. Chciałem sprawdzić Subaru z boxerem. Okazało się jednak, że jeżdżenie autem z poprzedniej epoki jest zbyt drogie. Samochody rajdowe nie są już rajdówkami przygotowanymi w garażu, lecz autami niemalże z butiku: niepsujące się, dostosowane do ścisłych regulaminów, ułatwiające obsługę i zamawianie części – wylicza rajdowiec.

Podobnie mówi o aucie, którym startował w 2014 r. w Rajdzie Arłamów – Mitsubishi Lancer Evo X R4, jakim jeździli też m.in. Leszek Kuzaj i Tomasz Kuchar. Ostatnio w ogłoszeniach motoryzacyjnych pojawiła się oferta sprzedaży podobnego, za 80 tys. euro, z adnotacją, żeby już nim nie startować w rajdach.

– Takie auta kupuje się na pamiątkę. Samochody tego typu to rzadkość. Szczególnie w wersji RS – mówi sportowiec.

Niełatwy biznes

Zmiana:
Zmiana:
Trafiliśmy pod skrzydła Żabki. Kupując Maczfit, zyskali jakość i umiejętność produkcji, którą opanowaliśmy jako zespół. Teraz jesteśmy na etapie wdrażania: będzie to z pewnością skala europejska, a nawet światowa – zapowiada Maciej Lubiak.
Marta Wojtal

Maciej Lubiak – absolwent Wydziału Ekonomicznego Uniwersytetu Gdańskiego – ostatnie lata poświęcił głównie rozwijaniu swoich projektów biznesowych: restauracji Milanovo Restaurant Pizzeria Café i Milanovo Bread & Wine & Cafe w Wilanowie oraz firmy kateringu dietetycznego Maczfit Foods, którą założył w 2015 r.

Skąd pomysł na gastronomię, o której sam mówi, że to biznes trudny i bezlitosny?

– Motoryzację zawsze traktowałem jako sport, a nie sposób na życie. Pewnego dnia postanowiłem, że chcę żyć odważniej. Wyjść na arenę, stanąć nieco wyżej. Był rok 2008. Zrobiłem ten krok. Gdy jednak stanąłem na wspomnianej arenie, jedyną rzeczą, której byłem pewien, to że prędzej czy później dostanę po tyłku – wspomina.

Nie ukrywa, że uważał gastronomię za idealny biznes dla siebie, bo… kawka, znajomi, samo się kręci.

– Myślałem, że znam się na jedzeniu najlepiej. Byłem w tylu restauracjach, więc doskonale wiem, co jest smaczne, a co niekoniecznie. Ile osób zaczyna swoją przygodę z gastronomią właśnie z takim założeniem? Mnóstwo – twierdzi przedsiębiorca.

Kiedy spełnił marzenie i otworzył restaurację, okazało się, że to wcale nie jest prosty biznes. Na szczęście rodzice wychowali go w etosie pracy. Mówili, że aby być kimś, trzeba dużo pracować, próbować wielu rzeczy, starać się je robić jak najlepiej. Wygrała więc odwaga, a także ciekawość kolejnego wyzwania.

– Prawdę mówiąc, czasami chciałem rzucić to w cholerę, sprzedać restauracje i mieć życie. Z jakiegoś powodu to się nigdy udało – śmieje się Maciej Lubiak. – Zawsze też chciałem stworzyć duży biznes. Marzyłem o 25 restauracjach, ale to wiązało się ze zbyt dużym ryzykiem. Wciąż jednak czułem, że chciałbym się rozwijać – dodaje.

W tym czasie spotkał się kolegą na kawie. Powiedział mu o swoich schorzeniach. Kolega zaczął go namawiać do skorzystania z diety pudełkowej. Stwierdził też, że to dobry biznes – przygląda się temu rynkowi, szukając spółek, w które mógłby zainwestować. Powstawało wtedy mnóstwo dochodowych firm zakładanych przez młodych ludzi, rynek dynamicznie się rozwijał.

– Zachęcił mnie, żebym zainteresował się tym biznesem. Zacząłem się przyglądać, jednak stara zasada, że jeśli chcesz być dobry w tym, co robisz, musisz się skupić tylko na tym, okazała się trafna. Nie jestem w stanie mieć jednocześnie restauracji, firmy logistycznej i motoryzacyjnej. Postanowiłem zająć się wyłącznie kateringiem. Pozostałem w gastronomii i obiecałem sobie, że zbuduję markę najlepiej, jak potrafię. Kosztowało mnie to tysiące godzin pracy, również 24 godziny na dobę. Wymyślaliśmy i testowaliśmy tysiące receptur. Przez lata dążyliśmy do jak najlepszej jakości. Dziś mogę powiedzieć, że się udało – twierdzi przedsiębiorca.

Kolejne wyzwania

W 2021 r. wraz z dotychczasowym inwestorem – funduszem Resource Partners (miał 70 proc. udziałów) – sprzedał Maczfit. Pozostał prezesem spółki i zachował część pakietu.

– Trafiliśmy pod skrzydła Żabki. Wielkiej, dynamicznej firmy, która sprzedaje m.in. żywność convenience, czyli gotowe produkty pierwszej potrzeby, które znajdziemy w sklepach stacjonarnych. Kupując Maczfit, zyskali jakość i umiejętność produkcji, którą opanowaliśmy jako zespół. Teraz jesteśmy na etapie wdrażania: będzie to z pewnością skala europejska, a nawet światowa – zapowiada biznesmen.

Snuje wiele planów: wygospodarowanie więcej czasu dla rodziny, a także… napisanie ciekawej książki dla początkujących przedsiębiorców.

– Chciałbym ułatwić im drogę do życia, jakie wybrali. Zwrócić uwagę na pewne możliwości, pokazać najczęściej powielane błędy, podzielić się swoimi obserwacjami – ujawnia Maciej Lubiak.

Nie zapomina też o sporcie. Stawia sobie kolejne cele, bo – jak wielokrotnie mówił w wywiadach – z rajdów nie da się wyleczyć.

Autorka zdjęcia na stronie głównej: Marta Wojtal