Jesteśmy na skraju krachu w Europie

DI
opublikowano: 2011-09-15 00:00

Grecja wpadła w "spiralę śmierci", która pochłonąć może cały kontynent. Dlaczego? Oto 17 z 20 oznak — według serwisu yolohub.com — zbliżającej się zapaści finansowej w Europie:

Rentowność 2-letnich obligacji greckich wynosi ponad 60 procent. W przypadku rocznych papierów przekracza 110 proc. Zasadniczo więc, na światowych rynkach finansowych panuje przekonanie o bankructwie Grecji.

Akcje europejskich banków tracą na wartości z dnia na dzień (często przeceny są dotkliwe). Ta sytuacja powtarza się od kilku tygodni. To jak powrót do 2008 r., kiedy to przecenie na giełdach przewodził właśnie sektor finansowy.

Niemiecki rząd przygotowuje się do ratowania największych niemieckich banków w przypadku bankructwa Grecji. Ale też podobno nakazuje bankom i instytucjom finansowym przygotować się na 50-procentową redukcję zadłużenia Grecji.

Protesty na ulicach greckich miast powodują, że grecki rząd waha się z pełnym wdrożeniem programu oszczędnościowego. Jeśli Grecja tego nie zrobi, Niemcy mogą wstrzymać pomoc.

Niemcy systematycznie zaostrzają stanowisko wobec Grecji, a ta czuje się pod stale rosnącą presją. Niemiecki unijny komisarz Günther Oettinger stwierdził, że Europa powinna wysłać błękitne hełmy, by przejąć kontrolę nad poborem greckich podatków i likwidacją majątku państwowego. Nagłówki w greckiej prasie to m.in. "bezwarunkowa kapitulacja" oraz "terroryzowanie Greków", a nawet "Czwarta Rzesza".

Każdy wie, że Grecja po prostu nie może dłużej istnieć bez dalszych pakietów ratunkowych. Grecki dług w stosunku do PKB wynosi 140 proc. Do końca roku ta relacja wzrośnie do 180 proc. (zakładając, że ktoś da im pieniądze).

Wdrożone już działania oszczędnościowe powodują kurczenie się greckiej gospodarki. Tamtejszy minister finansów Evangelos Venizelos ogłosił, że rząd grecki prognozuje około 5,3-procentowy spadek PKB w 2011 r.

Grecki wiceminister finansów Filippos Sachinidis twierdzi, że kraj ma wystarczającą ilość gotówki, by kontynuować pracę tylko do następnego miesiąca.

Większość banków w USA, w Japonii i Europie posiada ogromne ekspozycje na grecki dług. Jeśli będą zmuszone do zaksięgowania poważnych strat na długu Grecji, sporo dużych banków, które są wysoko lewarowane, może nagle się znaleźć w poważnych opałach, z bankructwem włącznie.

Jeżeli Grecja zatonie, równie dobrze może jej towarzyszyć Portugalia.

Portugalia, Irlandia i Włochy również posiadają wskaźnik zadłużenia do PKB znacząco powyżej 100 proc.

Grecja, Portugalia, Irlandia, Włochy i Hiszpania winne są reszcie świata około 3 biliony euro łącznie.

Ratingi największych banków w "zdrowych" obszarach Europy mogą wkrótce być obniżone. Przykładowo, nie milkną pogłoski, że agencja Moody’s ma obniżyć ratingi kilku dużych banków francuskich.

Większość dużych europejskich banków lewaruje się na potęgę i jest znacznie wystawiona na dług. Zanim w 2008 r. upadł bank Lehman Brothers lewarował się, w stosunku 31 do 1. Obecnie największe niemieckie banki stosują dźwignię rzędu 32 do 1, a przy tym posiadają ogromne ilości europejskiej zadłużenia.

EBC nie będzie w stanie skupować długów członków Eurolandu w nieskończoność. Obecnie jest w posiadaniu około 444 mld długów rządów Grecji, Włoch, Portugalii, Irlandii i Hiszpanii. W miniony piątek w proteście przeciw tak lekkomyślnemu skupywaniu obligacji zaprotestował Jurgen Stark, rezygnując ze stanowiska w Europejskim Banku Centralnym.

Ekonomista Nouriel Roubini ostrzega, że bez "ogromnych bodźców" ze strony zachodnich rządów musimy przygotować się na zapaść systemu finansowego, a sami pogrążymy się w depresji.

Niemiecki minister gospodarki Philipp Röslera ostrzega, że "uporządkowane bankructwo" Grecji nie jest wcale "poza stołem". Należy się z nim liczyć, jeśli zaistnieje taka konieczność.

Na razie jesteśmy skazani na nerwowe status quo. Ale taki stan rzeczy nie może trwać przez dłuższy czas. Kiedyś to musi pęknąć. Kraje Zachodu od lat były ostrzegane, że za mocno idą w długi. Cóż, nikt tego nie słuchał.