Jakub Benke, prezes Jet Story, regionalnego lidera wśród firm czarterujących odrzutowce, stoi właśnie przed drugą kluczową decyzją. Pierwszą podjął kilka lat temu, gdy na dobre porzucił branżę reklamową i przesiadł się na fotel prezesa firmy z siedzibą na warszawskim lotnisku. Od tego czasu przychody spółki wzrosły ze 100 mln zł do 170 mln zł w 2015 r. Flota Jet Story to obecnie 15 luksusowych statków powietrznych, w tym takie cuda jak Gulfstream G650, najszybszy cywilny samolot na świecie. Czas na drugi etap rozwoju — budowę bazy za granicą, w Europie Zachodniej. Plany są na miarę ambicji biznesmena, który kontroluje i finansuje spółkę — Zygmunta Solorza-Żaka, najbogatszego Polaka.

Stajnia dla bogaczy
— Już teraz 90 proc. naszych przychodów generują loty opłacane przez klientów zza granicy. Nasz model biznesowy zakłada przejmowanie kompleksowej obsługi samolotów należących do prywatnych osób w zamian za comiesięczną opłatę lub zgodę na używanie ich w operacjach komercyjnych, oczywiście z uwzględnieniem harmonogramu lotów właściciela — mówi Jakub Benke.
Pod skrzydłami Jet Story jest już 60 proc. biznesowych odrzutowców należących do polskich multimilionerów. Dlaczego krezusi oddają maszyny? Z oszczędności. Koszt utrzymania prywatnego, kilkuosobowego odrzutowca może przekraczać nawet 200 tys. zł miesięcznie. Spora część to wydatki na obsługę związaną z serwisem i bezpieczeństwem.
— Dla prywatnej osoby zarządzanie własnym samolotem oznacza utrzymywanie zespołu pilotów i kilku osób do obsługi, serwisu i procedur. Regulacje w tym zakresie są coraz ostrzejsze, więc mało kto bierze to na siebie. W spółkach takich jak nasza koszty są znacznie niższe — tłumaczy Jakub Benke.
Ciężkie korzenie
Latająca po całym świecie flota Jet Story jest serwisowana i zarządzana na warszawskim Okęciu. Nad Wisłą spółce brak jednak miejsca na rozwój. Na lokalnym rynku może zdobyć zaledwie 1-2 samoloty rocznie. Dlatego szukała szansy na Wschodzie.
— Jedno machnięcie ręką Putina może nas zmieść z powierzchni ziemi — twierdziłJakub Benke, gdy wybuchał ostatni kryzys w Rosji. Dla Jet Story Moskwa i okolice przez lata były głównym rynkiem — to tu zawierano kontrakty lotnicze warte jednorazowo czasem i ponad 100 tys. EUR (ot, romantyczny wypad oligarchy i jego dziewczyny w tropiki). Ostatnie kilka kwartałów skończyło się tam dla spółki Zygmunta Solorza-Żaka twardym lądowaniem — przychody z tamtejszego rynku spadły o 25 proc. Stąd pomysł, by środek ciężkości przenieść na Zachód — tam szukać klientów i nowych maszyn do floty. Choć polscy piloci cieszą się renomą, w Europie Zachodniej nadwiślański rodowód jest dla spółki ciężarem.
— Wozimy koronowane głowy, byłych włodarzy mocarstw czy słynnych sportowców, ale przy rozbudowie floty polskie pochodzenie nam nie pomaga. To specyfika usług z górnej półki. Dlatego od kilku kwartałów badamy rynek i szykujemy się do przejęcia którejś z konkurencyjnych, zachodnich firm z branży — ujawnia Jakub Benke.
Według ustaleń „PB”, Jet Story było już o krok od przejęcia jednego z operatorów z Austrii. To właśnie wokół tego kraju i Niemiec koncentrują się poszukiwania i przygotowania do transakcji, której wartość może przekroczyć 30 mln zł. Rosnący wskaźnik EBITDA uzasadnia inwestycyjny optymizm.
— Straty w Rosji? Powetowaliśmy je sobie z nadwyżką poprzez ekspansję na trasie USA — Europa — twierdzi Jakub Benke.
2 tys. Tyle prywatnych używanych samolotów jest obecnie wystawionych na sprzedaż na całym świecie...
50 mln USD ...tyle kosztuje klasowy prywatny odrzutowiec, mogący pomieścić nawet kilkunastu pasażerów...
17 mld USD ...a na tyle szacowana była wartość europejskiego rynku prywatnych przewozów lotniczych w 2015 r.
Źródło: FAA, obliczeniawłasne, PrivateFly
2 tys. Tyle prywatnych używanych samolotów jest obecnie wystawionych na sprzedaż na całym świecie...
50 mln USD ...tyle kosztuje klasowy prywatny odrzutowiec, mogący pomieścić nawet kilkunastu pasażerów...
17 mld USD ...a na tyle szacowana była wartość europejskiego rynku prywatnych przewozów lotniczych w 2015 r.
Źródło: FAA, obliczeniawłasne, PrivateFly