Decyzja rady jest odpowiedzią na korzystne dane z polskiej gospodarki, które wskazują na słabnącą presję inflacyjną i brak oznak przegrzania koniunktury. Inflacja konsumencka we wrześniu pozostała na poziomie 2,9 procent w ujęciu rocznym, czyli niższym od średniej z prognoz rynkowych zakładających trzyprocentowy wskaźnik. Dla posiadaczy kredytów mieszkaniowych opierających się na stawkach WIBOR oznacza to spadek miesięcznych rat. Obniżka stopy referencyjnej NBP bezpośrednio przekłada się na spadek stawek na rynku międzybankowym, co z kolei obniża oprocentowanie kredytów.
Dane z gospodarki przekonały radę
Kluczowym argumentem przemawiającym za szybszą obniżką okazały się dane Głównego Urzędu Statystycznego o inflacji i płacach. Największym zaskoczeniem w wrześniowych danych był spadek cen żywności o 0,5 procent w ujęciu miesięcznym, co sprawiło, że inflacja, mimo rynkowych oczekiwań, nie wzrosła we wrześniu.
"Biorąc pod uwagę poprawę perspektyw inflacji w najbliższym czasie, w ocenie rady uzasadnione stało się dostosowanie poziomu stóp procentowych NBP", podała RPP w oficjalnym komunikacie po posiedzeniu.
Dla rady istotne okazały się też informacje o wynagrodzeniach w sektorze przedsiębiorstw. Tempo wzrostu płac w firmach wyhamowało do 7,1 procent w sierpniu, podczas gdy rynek spodziewał się ośmioprocentowej dynamiki. Był to najniższy nominalny wzrost wynagrodzeń od 2021 r. RPP co prawda zwraca uwagę, że w całej gospodarce narodowej w II kwartale tempo wzrostu wynagrodzeń było nadal podwyższone, ale "na stopniowe obniżanie się dynamiki płac wskazują dane z sektora przedsiębiorstw".
RPP odpadł też trzeci czynnik ryzyka związany z cenami energii. Prezes Adam Glapiński jeszcze przed posiedzeniem rady wyraźnie sygnalizował, że przedłużenie zamrożenia cen prądu też będzie dawało podstawy do rozważenia obniżki stóp procentowych. Ten warunek został także został spełniony pod koniec września, gdy prezydent Karol Nawrocki podpisał ustawę przedłużającą zamrożenie cen prądu do końca roku.
Nie widać presji inflacyjnej
Dodatkowo dane z sierpnia pokazują, że polska gospodarka nie wykazuje oznak przegrzania, które mogłoby prowadzić do nasilenia presji inflacyjnej. Produkcja budowlano-montażowa zanotowała zaskakujący spadek o 6,9 procent w skali roku, podczas gdy ekonomiści przewidywali niewielki wzrost rzędu 0,5 procent.
Równocześnie produkcja przemysłowa pozostaje w stagnacji ze wzrostem zaledwie 0,7 procent w ujęciu rocznym, co było niższe od prognoz zakładających jednoprocentową dynamikę.
Eksperci spekulują teraz, czy rada zdecyduje się na kolejną obniżkę jeszcze w tym roku. Część analityków uważa, że rada może przeprowadzić jeszcze jedną obniżkę w listopadzie lub grudniu, szczególnie jeśli nowa projekcja makroekonomiczna NBP potwierdzi scenariusz trwałego spadku inflacji w okolice celu inflacyjnego w średnim terminie. Dalsze cięcia mogą nastąpić już w przyszłym roku, jeśli dane z gospodarki będą nadal potwierdzać trend dezinflacyjny.
"Czekamy na konferencję prezesa jutro, która mamy nadzieję wyjaśni, czy to już cykl obniżek stóp, czy wciąż cykl dostosowań i w listopadzie będzie przerwa. Biorąc pod uwagę, że najnowsza (listopadowa) projekcja wskaże na niższą ścieżkę inflacji, blisko celu w średniej perspektywie, kolejne cięcie w listopadzie zacznie być grane przez rynek. Ale przecież prezes deklaruje, że lubi zaskakiwać rynki", komentowali na gorąco decyzję RPP ekonomiści Banku ING.
Eksperci mBanku również zastanawiają się nad kolejnym ruchem rady.
"Po danych o wynagrodzeniach, inflacji i mrożeniu cen energii to była decyzja oczywista. Mniej oczywiste jest to, czy w listopadzie jest kolejna. Projekcja będzie gołębia", napisali na platformie X.
Sama rada wskazuje, że nadal potencjalnym zagrożeniem dla scenariusza spadku inflacji jest kształt polityki fiskalnej, ożywienie popytu konsumpcyjnego oraz podwyższona dynamika płac.
"Źródłem niepewności jest poziom administrowanych cen nośników energii oraz kształtowanie się inflacji na świecie, w tym ze względu na zmiany polityki handlowej głównych gospodarek", głosi komunikat RPP.
Ile wynosi rata kredytu
Jeszcze przed październikową decyzją rynek zaczął już wyceniać kolejne obniżki, co powinno przełożyć się na oprocentowanie kredytów. Dziś w segmencie hipotecznym banki sprzedają przede wszystkim kredyty o oprocentowaniu okresowo stałym, zmiennoprocentowe stanowią około jednej czwartej nowej akcji kredytowej. Zatem decyzje RPP mają wpływ na oprocentowanie w nowych umowach i kredytach udzielanych w poprzednich latach, zanim kredyty o stałym oprocentowaniu zaczęły dominować w sprzedaży.
Biorąc za punkt wyjścia dane NBP o średnim oprocentowaniu nowo udzielanych kredytów w sierpniu i raporty Biura Informacji Kredytowej o średniej wielkości kredytu mieszkaniowego można wyliczyć, ile powinna dziś wynosić rata takiego kredytu udzielonego na 25 lat. Przy ratach równych (annuitetowych), średnim oprocentowaniu na poziomie 6,7 proc. i kwocie 450 tysięcy złotych klient zapłaci ratę w wysokości około 3093 zł. Ale jeśli decyzja RPP przełoży się w pełni na wielkość odsetek, to rata powinna spaść o około 70 złotych miesięcznie. Jeszcze pół roku temu, przed startem obniżek stóp procentowych (pierwsza taka decyzja zapadła w maju), kredytobiorca musiał się liczyć z miesięcznym kosztem rzędu 3350 złotych.