Prawo w Wielkiej Brytanii miało wychowywać rodziców. Efekt okazał się odwrotny niż zamierzony - wynika z danych za rok szkolny 2014/215 zebranych ostatnio na podstawie ankiet w lokalnych wydziałach oświaty przez Bank Santander.

Odkąd trzy lata temu departament ds. oświaty w Londynie (Deprtment of Education) zaostrzył przepisy regulujące obowiązek szkolny, nakładając na rodziców surowe kary finansowe za to, że dziecko nie pojawia się na lekcjach, ci coraz częściej wyjeżdżają z nimi na wakacje w trakcie roku szkolnego.
W ubiegłym roku szkolnym w Anglii i Walii za nieuzasadnioną absencję dzieci na zajęciach szkolnych ukarano łącznie 90 tys. rodziców. Zapłacili oni łącznie około 5,6 mln GBP (ok. 28 mln zł), szacuje bank. W hrabstwie Lancashire, na przykład, jednym z rodziców wydział oświaty w miejskim ratuszu przyznał aż 4,2 tys. GBP ( 21,8 tys. zł) kary.
Od 2013 roku liczba brytyjskich rodziców, którzy na własną odpowiedzialność zwalniają dziecko z lekcji wzrosła o ponad 260 proc.
Powód jest prosty - uważają eksperci z Santander. Ich zdaniem wpisuje się to w trend urlopów pozasezonowych - rodzice są w stanie zaryzykować karę finansową, żeby spędzić spokojne, rodzinne wakacje z dala od tłumów, które oblegają znane miejsca w sezonie turystycznym.
Zgodnie z obowiązującymi przepisami wychowawcy klas nie mogą usprawiedliwić żadnej nieobecność dziecka, jeśli nie zaistnieje ku temu ważny powód, np. pogrzeb w rodzinie.
