KE sprawdzi, jak długo chronić rynek stali

Play icon
Posłuchaj
Speaker icon
Close icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl

Unijni urzędnicy prowadzą przegląd systemu ochrony hutnictwa przed importem. W grę wchodzi skrócenie terminu o rok, choć eksperci spodziewają się też zaostrzenia restrykcji

Przeczytaj artykuł i dowiedz się:

  • do kiedy obowiązuje ochrona stalowego rynku i o ile może ją skrócić KE
  • dlaczego branża stalowa chce utrzymania ochrony
  • z jakich krajów import stali został wyeliminowany, a z jakich jest groźny dla europejskich producentów
  • jak zmiany dotyczące ochrony rynku stali oceniają klienci, np. z budowlanki

Do 30 czerwca 2024 r. obowiązywać ma unijny system ochrony rynku stalowego przed nadmiernym importem, zwany safeguardem. Komisja Europejska (KE) przyspieszyła jednak o rok wykonanie tzw. przeglądu systemu. Jego celem jest ustalenie, „czy środek ochronny powinien zostać zniesiony do 30 czerwca 2023 r., czyli rok wcześniej niż przewidziano obecnie”. Zainteresowani mogą zgłaszać opinie do 13 stycznia 2023 r.

Import wciąż jest groźny

W poprzednich latach do Europy, a zwłaszcza do Polski przywożono wiele wyrobów stalowych zza wschodniej granicy, ale po wybuchu wojny w Ukrainie, stal z Rosji i Białorusi została objęta sankcjami, więc import z tych państw nie zagraża obecnie unijnym przedsiębiorcom. Na początku wojny zdarzało się nawet, że w Europie brakowało stali, a jej ceny biły rekordy. Użytkownicy domagali się zwiększenia dostępu i obecnie KE może spełnić ich oczekiwania. Skróceniu okresu ochrony sprzeciwiają się jednak firmy ze stalowego rynku.

- Silna jest wciąż ekspansja ze strony dostawców tureckich, sprzedających wyroby stalowe głównie do państw południowej Europy. Ma to jednak wpływ na cały rynek europejski. Mamy nadzieję, że KE nie skróci okresu obowiązywania ochrony rynku. Dla branży stalowej byłaby to bardzo zła informacja – twierdzi Krzysztof Zoła, członek zarządu Cognoru.

Z prezentowanych przez niego danych wynika, że np. w segmencie dostaw prętów budowlanych Turcy wykorzystują kwartalne limity niemal w kilka dni po ich uruchomieniu.

Okiem eksperta
Geopolityka przemawia za ochroną
Mirosław Motyka
prezes Hutniczej Izby Przemysłowo-Handlowej

Z naszych obserwacji wynika, że wolumen importu wyrobów odpowiada kontyngentom, w związku z czym na przywóz niezwykle rzadko nakładane jest dodatkowe cło w wysokości 25 proc. Co roku ilość wyrobów, jaka może zostać przywieziona do UE bez nakładania cła jest zwiększana o 3-5 proc.

Izba w pełni popiera utrzymanie w mocy środków ochrony rynku, z uwagi na ciągle występujące zjawiska, które doprowadziły do ich wprowadzenia, tj. utrzymujące się globalne nadwyżki mocy produkcyjnych w sektorze stali, ograniczenia importu stali w USA i związane z tym ryzyko przekierowania handlu do Unii Europejskiej. Na te czynniki nakłada się trwający kryzys energetyczny, który w sposób diametralny zmienił sytuację unijnych producentów stali, mierzących się ze zmniejszonym popytem na wyroby stalowe oraz znacznie wyższymi cenami nośników energii.

Utrzymanie w mocy unijnych środków ochronnych na wyroby stalowe jest dla polskiego hutnictwa niezbędne. To ochrona dla naszych producentów, w tym pracowników oraz sektorów powiązanych. Zniesienie mechanizmów ochrony oznacza ryzyko napływu bardzo dużej ilości stali z różnych kierunków świata, w tym z państw stosujących nieuczciwe praktyki handlowe. To w konsekwencji mogłoby doprowadzić do problemów z produkcją w Polsce i w całej Unii Europejskiej, a co za tym idzie z koniecznością ograniczenia produkcji czy redukcji zatrudnienia.

Do tego należy dodać być może najważniejszy argument jakim jest niezależność oraz poczucie bezpieczeństwa jakie w zakresie dostępności stali może zagwarantować produkcja w Unii Europejskiej i w Polsce. Opieranie tego bezpieczeństwa na imporcie z krajów trzecich w dobie światowych napięć geopolitycznych i zrywanych łańcuchów dostaw może okazać się zgubne, prowadząc do jeszcze gorszej sytuacji gospodarczej Polski oraz innych krajów UE.

Mała stabilizacja:
Mała stabilizacja:
Ostatnio ceny niektórych wyrobów stalowych przestały spadać. Skrócenie terminu ochrony zaowocuje przeceną.
Bloomberg

Dystrybutorzy wyrobów hutniczych prognozują, że producenci nie dopuszczą do skrócenia przez KE terminu obowiązywania systemu ochrony. Przewidują nawet rozszerzenie systemu ochrony na kolejne państwa spoza Unii Europejskiej, z których import ostatnio rośnie.

- Dla producentów stali w Unii Europejskiej safeguard to ważny instrument, chroniący ich przed niekontrolowanym napływem stali do Wspólnoty. Trudno sobie wyobrazić, aby zgodzili się na zniesienie tak istotnego wsparcia, szczególnie w czasach zawirowań rynkowych. Wręcz przeciwnie, upatrywałabym w ruchu KE szans na wzmocnienie ochrony. Obecnie mamy do czynienia ze zwiększonymi dostawami z Azji Południowo-Wschodniej, która może znaleźć się na celowniku zapowiedzianego przeglądu. Chodzi zwłaszcza o Wietnam, który został zaliczony do grupy krajów rozwijających się, więc być objęty kontyngentami indywidualnymi, zwłaszcza w segmencie dostaw kręgów gorącowalcowanych – twierdzi Iwona Dybał, prezes Polskiej Unii Dystrybutorów Stali.

Spodziewa się ona także zmodyfikowania założeń systemu, by ograniczyć import z Japonii.

- Po trzech kwartałach tego roku napływ kręgów gorącowalcowanych z tego kraju do UE wzrósł o jedną trzecią – podkreśla Iwona Dybał.

Wyroby hutnicze będą tańsze

Firmy stalowe będą więc walczyć o utrzymanie ochrony rynku. Eksperci branży budowlanej natomiast liczą, że jej zniesienie pozwoli obniżyć ceny, które w Polsce i tak ostatnio spadają z powodu wstrzymania inwestycji w mieszkaniówce i zablokowania funduszy unijnych m.in. na inwestycje infrastrukturalne.

- To, co wydaje się rozwiązaniem niepożądanym dla branży stalowej, może w krótkim terminie okazać się korzystne dla firm z sektora budowlanego, które od ponad roku mierzą się z bezprecedensowym wzrostem kosztów budowy, oraz dla inwestorów, którzy z powodu rekordowych cen wstrzymują nowe projekty inwestycyjne. Szersze otwarcie drzwi dla stali spoza UE nieuchronnie doprowadziłoby do spadku cen na rynku europejskim, w tym w Polsce, z powodu masowego napływu tańszych wyrobów z Turcji, Indii i Chin. Huty z Europy nie są bowiem w stanie konkurować cenowo z producentami spoza UE, ponieważ spoczywa na nich finansowy ciężar transformacji produkcji na niskoemisyjną. Napływ taniej stali do Europy może odblokować wiele inwestycji, które obecnie nie mogą zostać uruchomione z powodu rekordowych kosztów budowy – twierdzi Damian Kaźmierczak, główny ekonomista Polskiego Związku Pracodawców Budownictwa.

Okiem przedsiębiorcy
Szanse i zagrożenia
Jacek Lech
prezes Mostostalu Kraków z grupy Budimex

W ostatnich latach obserwujemy niepokojące zjawiska na rynku produktów stalowych – najpierw pandemia, później sytuacja związana z wojną na Ukrainie mocno ograniczyły możliwości dostawców materiałów hutniczych. W związku z pojawiającymi się problemami w łańcuchu dostaw, konieczna była analiza sytuacji rynkowej. Być może unijne ograniczenia dla importowanej stali nie były do końca przemyślane, ponieważ rosnące potrzeby np. wytwórców konstrukcji stalowych nie mogły być zaspokojone przez lokalne firmy produkcyjne. Z powodu wysokich cen energii, kosztów pracowników, czy też innych ograniczeń produkcja w europejskich hutach wciąż spadała. Braki te, z powodu nałożonych środków ochronnych, nie mogły zostać uzupełnione importem. Cła niekiedy przewyższają poziom 25 proc. - np. na blachy gorącowalcowane, zimnowalcowane, ocynkowane czy powlekane. Obserwowaliśmy radykalny wzrost cen, przy wzmożonym popycie oraz braku możliwości uzupełnienia zapasów magazynowych.

W odblokowaniu importu dostrzegamy zarówno szanse, jak i ryzyko związane z dostawami spoza UE. Dla Mostostalu Kraków import wyrobów hutniczych rozwiązuje sporo problemów związanych z dostępnością materiału, zachowaniem ciągłości łańcucha dostaw, czy utrzymaniem konkurencyjnych cen na prefabrykowane konstrukcje. Równocześnie jesteśmy świadomi, że każdy partner biznesowy, z którym podejmujemy współpracę, musi być dokładnie sprawdzany, a materiał poddawany weryfikacji pod względem jakości, czy posiadania certyfikatów. Nowe możliwości importowe zwiększają konkurencyjność, otwierają nowe możliwości dla firm produkcyjnych, ale stanowią spore wyzwanie dla lokalnych hut, czy krajowych dystrybutorów stali.

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Podpis: Katarzyna Kapczyńska

Polecane