Kebaby w odwrocie, czyli o wyższości gęsi z kapustą

Stanisław Majcherczyk
opublikowano: 2011-02-15 10:47

Do kulinarnego Krakowa zawsze (z założenia) podchodzimy z najwyższym szacunkiem. Więcej, zażarcie go bronimy przed wszelkiej maści prześmiewcami. Że niby to mały Istambuł albo, jak kto woli, małopolski kebabland.

Zgoda, nie tylko na Floriańskiej kebabów jest zatrzęsienie. Wędrując po Krakowie, udawaliśmy, że w ogóle ich nie widzimy. Mieliśmy na celowniku restaurację w hotelu Unicus. Przedzieraliśmy się tam głównie ze względu na utalentowanego szefa kuchni Roberta Targosza.
Od razu z przyjemnością zapadliśmy w chłodne hotelowe podziemia. Bez namysłu zaczęliśmy studiować restauracyjne menu. Z przystawek zainteresowały nas dwie pozycje: faszerowany kozim serkiem pomidor i duszona na sklarowanym maśle cielęca wątróbka. Po chwili (poważnej!)  wewnętrznej rozterki zapadła decyzja. Zamówiliśmy pomidora.

None
None

Warzywna pikanteria
Przybył w całej swej krasie z mile uśmiechniętym dzióbkiem, z którego obficie (i prowokująco) wyglądał twarożek. Nie można mu się było  oprzeć. Zachęcał nas także zielony groszek i (jak się potem okazało) delikatnie pikantny mus z papryki. Smakowo? Krótko mówiąc: delicje. Oczywiście powstał problem, co z naszym pomidorem skonfrontować w kieliszku. Ostry akcent sosu nieprzyjemnie wybijał kandydatów z rytmu. Najlepiej się sprawdził nowozelandzki Vicar’s Choice Sauvignon Blanc, 2008, Saint Clair Estate, Marlborough (119 zł).
Okazał się również sympatycznym towarzyszem dla zupy. A te, niezależnie od kraju pochodzenia, z reguły nieprzyjemnie syczą na wina. Krakowianka (z karczochów) z nurkującymi w niej kluseczkami z włoskiego sera była przybyszem z antypodów mile zainteresowana. Z wzajemnością. Rozległo się nawet niegodne lokalu delikatne siorbanie.

Wytworna kruchość drobiu
Na główne danie podano gęsie udko z podduszoną (wcześniej) czerwoną kapustą. Bynajmniej na te niecne (uprzednie) zabiegi kapusta wcale jakoś nie narzekała. Może dlatego, że gęś zagęgała smakowo cały (podgrzany!) talerz. Wszystko wskazuje na to, że przedtem wolno (choć intensywnie) opalała się w niezbyt gorącej temperaturze. Mimo że jej pobyt w solarium poniektórym wydawać się mógł zbyt długi, dzielnie ścierpiała te niedogodności. Czegóż się nie robi dla ostatecznej delikatnej kruchości!
Przez ciekawość wlaliśmy gęsi do dzioba rieslinga, bo spodobał się towarzyszącym jej ziemniaczanym knedlom. A nawet pieprzowemu sosowi. Ale z gęsią były już, niestety, nieprzyjemne przepychanki. Na pomoc wezwano czerwonego Vicar’s Choice Pinot Noir, 2007, Saint Clair Estate (129 zł) – bliźniaka białego z antypodów. Po tej interwencji obiecywaliśmy sobie wiele. W pierwszym zderzeniu była, niestety, klęska. Gęś publiczne sponiewierała petenta. Nieprzyjemnie wrzeszczała, że trzeba go najpierw przewietrzyć. Przewietrzyliśmy i co? A to już był zupełnie inny świat. Gęś upodobniła się do kota. Z zadowolenia mruczała.

Zmrożone słodkie emocje
Na deser podano nugat. Podobno tylko dla wychłodzenia naszych potencjalnych emocji był lekko zmrożony. Towarzyszyły mu świeże truskawki i sos czekoladowy. Także chrupiące migdały. Smakowo znakomity, lecz bardzo wybredny w stosunku do kieliszkowych kompanów. Węgierskiego tokaja spławił od razu. Także obyte z czekoladą portugalskie porto. W trzecim podejściu zaproponowano Sol de Malaga (9 zł kieliszek). I właśnie ono okazało się nadzwyczaj udanym nugatowym trafieniem. Wyraźnie słychać było przez okno, jak kebaby walnęły w Zygmunta…

Restauracja w hotelu Unicus
ul. Floriańska 35/Św. Marka 20
Kraków
Ogólne wrażenie 5
Karta win 5
Potrawy 5
Wystrój wnętrza 5
Obsługa 5
Na biznes lunch 5
Na obiad z rodziną 3