KGHM nie chce być zakładnikiem miedzi ale ma kłopot ze spółkami grupy

Agnieszka Szydłowska-Szczecińska, Tadeusz Markiewicz
opublikowano: 2001-12-28 00:00

KGHM myśli o zdywersyfikowaniu produkcji tak, by w większym stopniu uniezależnić się od notowań miedzi. Jeśli spółce uda się podreperować finanse, to za kilkanaście lat wejdzie nie tylko w energetykę, ale także przymierzy się do wydobycia gazu. Niewykluczone są też alianse ze światowymi konkurentami w zakresie poszukiwania złóż miedzi za granicą.

W 1997 r. grupa inżynierów z KGHM Polska Miedź zaczęła pracować nad programem, który otrzymał roboczą nazwę „1500 za 1500”. Chodziło o zbadanie możliwości i przygotowanie wydobycia rudy miedzi z tzw. głębokich złóż, zalegających nawet na głębokości 1500 m, przy koszcie nie przekraczającym 1500 USD/tonę.

Stanisław Speczik, od grudnia nowy prezes miedziowej spółki, nie ma wątpliwości, że to ostatni dzwonek, by do tego programu wrócić.

— To jest nasze priorytetowe wyzwanie. Musimy obniżyć koszty wydobycia — nie jednorazowo, ale na wiele lat — twierdzi Stanisław Speczik.

Według niego, biznes miedziowo--srebrowy jeszcze przez 50 lat będzie dla firmy kluczowy. Jednak już teraz prezes KGHM widzi konieczność zdywersyfikowania produkcji. Metalem, który po latach wraca do łask inwestorów, jest ołów, pozyskiwany m.in. przy produkcji miedzi. Niewykluczone, że lubińska spółka zajmie się w przyszłości także produkcją cynku.

— Światowe koncerny inwestują w cynk. Jeśli w najbliższym czasie nie zostaną odkryte nowe złoża, jego cena pójdzie w górę. Zasoby cynku w Polsce są bardzo duże, choć jeszcze nie gwarantują opłacalności takiego przedsięwzięcia — mówi Stanisław Speczik.

Rozszerzenie palety produktów pozwoli spółce w większym stopniu uniezależnić się od wahań cen na światowych giełdach. Do tej pory niemal regułą było, że gdy kurs miedzi na londyńskiej giełdzie metali szedł w górę, drożały także papiery KGHM. Gdy miedź taniała, inwestorzy pozbywali się papierów KGHM.

Ale KGHM to nie tylko metale. Niedawno było głośno o możliwości wejścia spółki za kilkanaście lat w energetykę. Stanisław Speczik podsuwa jeszcze jeden pomysł — tym razem paliwowy.

— W kraju można znacząco zwiększyć produkcję gazu ziemnego. W ostatnich latach przyrost tych zasobów, również na Dolnym Śląsku, był olbrzymi. Jeśli w wyniku przekształceń PGNiG zostanie wydzielona spółka, która będzie wydobywać gaz czy ropę, możemy stać się jej partnerem. Produkcja polskiego gazu może być opłacalna i dla naszego kraju to jest najlepsza droga do zdywersyfikowania źródeł jego dostaw — twierdzi Stanisław Speczik.

Prezes KGHM jednak bardzo mocno podkreśla, że najbliższe lata upłyną pod znakiem naprawy kondycji finansowej firmy.

— Dopiero gdy uda się trwale poprawić finanse, będziemy mogli myśleć o nowych biznesach — zastrzega Stanisław Speczik.

Analitycy zastanawiają się nad funkcjonowaniem KGHM w erze globalizacji. Stanisław Speczik nie ma wątpliwości, że zawieranie w tej chwili aliansów z innymi światowymi potentatami byłoby wchodzeniem w paszczę lwa.

— Pewnych wspólnych przedsięwzięć nie można wykluczyć. Moglibyśmy z zagranicznymi partnerami na świecie wspólnie produkować koncentrat miedziowy, co znacznie obniżyłoby koszty naszej ekspansji zagranicznej. Jednak jest to perspektywa najwcześniej pięciu, a najpewniej 10-20 lat. Wiele zależy od tego, czy uda nam się opanować technologię wydobycia miedzi z naszych głębokich złóż — tłumaczy prezes Polskiej Miedzi.

Jak zatem będzie wyglądać KGHM za 20 lat?

— Podstawowym biznesem będzie nadal produkcja surowców mineralnych. Jednak połowa przychodów będzie już generowana z niemiedziowych biznesów, ulokowanych na Dolnym Śląsku — podsumowuje Stanisław Speczik.

W przyszłym roku KGHM potrzebuje na inwestycje minimum 370 mln zł. Część środków mogłaby pochodzić ze sprzedaży spółek zależnych. Problem w tym, że niektóre z nich są w kiepskiej sytuacji finansowej.

Według Stanisława Siewierskiego, wiceprezesa KGHM, spółka w 2002 r. powinna teoretycznie zainwestować 600 mln zł. Minimalna kwota to 370 mln zł. Na razie jednak sytuacja finansowa firmy — delikatnie mówiąc — nie jest zadowalająca. Wiadomo już, że lubińska spółka zakończy listopad stratą. Część środków na inwestycje mogłaby pochodzić ze sprzedaży udziałów w spółkach zależnych i stowarzyszonych, nie związanych z podstawową działalnością KGHM. Do takich należą m.in. PTR i TUW Cuprum (branża ubezpieczeniowa), Interferie (turystyka), Hefra (produkcja sztućców) czy Telewizja Familijna (media). W sumie w portfelu KGHM (również przez zależne: DSI i KGHM Metale) znajduje się ponad 30 firm.

— Możemy zrezygnować z przedsięwzięć, które są dla nas nieprzydatne. Nie mam jeszcze opinii, których firm możemy się pozbyć. Wiadomo jednak, że część z nich trzeba szybko uzdrowić — twierdzi Stanisław Speczik, nowy prezes KGHM.

Jego zdaniem, taką spółką są np. Interferie.

— Interferie do 1998 r. przynosiły zyski. Teraz jednak przynoszą straty. Nie wiem, czy jest to efekt stagnacji na rynku turystycznym, czy też kwestia złego zarządzania — mówi Stanisław Speczik.

Prezes KGHM przyznaje też, że w tej chwili nie rozważa wyjścia z Telewizji Familijnej.

— Chodzi o to, by na tym biznesie jak najmniej stracić. Na pewno więcej nie będziemy w tę spółkę inwestować — deklaruje prezes.

Perłą w koronie KGHM jest 19,61-proc. pakiet Polkomtela. Na razie nie ma mowy o jego sprzedaży. Co więcej, KGHM ma apetyt (fakt — niewielki) na zwiększenie udziału. Poprzedni zarząd deklarował, że chce mieć 33 proc. walorów tej spółki. Prezesowi Speczikowi wystarczyłoby natomiast dokupienie 1 proc. walorów.

— Wówczas KGHM stałby się największym akcjonariuszem tego operatora — mówi prezes Speczik.