Skarb zgodził się
na niską dywidendę, a KGHM
szykuje się na ofertę
prywatyzowanego Tauronu.
Transakcja wymienna?
Tego się rynek nie spodziewał. Walne zgromadzenie akcjonariuszy KGHM gładko przyjęło wczoraj dywidendowe propozycje zarządu i rady nadzorczej. A w ostatnich latach tradycja była przecież inna. Skarb państwa, który ma decydujący wpływ na spół- kę, regularnie podwyższał na walnym kwotę wypłaty. Tym razem tak się nie stało, więc miedziowa firma wypłaci akcjonariuszom 600 mln zł, czyli 3 zł na akcję. Kurs zareagował spadkiem o ponad 1 proc.
— Rynek oczekiwał wyższej wypłaty. KGHM mógłby sobie na nią pozwolić, bo po pierwsze — stać go na to, po drugie — nie jest zadłużony, a po trzecie — poważne nakłady na inwestycje zaplanowano dopiero na odległe lata. Dlatego negatywna reakcja kursu nie jest zaskoczeniem — komentuje Robert Maj, analityk KBC Securities.
To jednak nie koniec niespodzianek. Herbert Wirth, prezes KGHM, ogłosił wczoraj, że KGHM nie wyklucza wzięcia udziału w ofercie Tauronu, energetycznej grupy należącej do skarbu państwa. Warto przypomnieć, że jeszcze kilka tygodni temu prezes w oficjalnych wypowiedziach zastrzegał, że o ile interesuje go udział w przetargach prywatyzacyjnych, o tyle nie zamierza brać udziału w prywatyzacji Tauronu czy PGE.
— Moim zdaniem, można powiązać zmianę stanowiska KGHM w kwestii Tauronu z tym, że skarb zaakceptował niską dywidendę — uważa Robert Maj.
Czyli po ludzku — skarb zostawił KGHM pieniądze po to, by ten wydał je na prywatyzacje. Czy faktycznie spółka zawarła z właścicielem takie porozumienie?
— Nic mi o tym nie wiadomo — mówi Anna Osadczuk, rzeczniczka KGHM.
Ewentualna inwestycja w Tauron zbiera jednak negatywne opinie. Tym bardziej że KGHM sygnalizuje zainteresowanie dużym pakietem, dającym wpływ na zarządzanie spółką.
— Tauron to duża fir- ma, wymagająca restrukturyzacji. Czym innym jest współpraca z nią przy budowie bloku energetycznego [taki projekt KGHM już realizuje — red.], a czym innym przejęcie kontroli i zajęcie się zarządzaniem. To ryzykowne — mówi Robert Maj.