Kilka tysięcy polskich firm stać na rozpoczęcie ekspansji zagranicznej

Ignacy MorawskiIgnacy Morawski
opublikowano: 2023-11-22 20:00

Polska gospodarka rośnie głównie dzięki eksportowi, ale umiędzynarodowienie polskich firm, zarządzanych przez lokalnych właścicieli, wciąż jest dość niskie.

Posłuchaj
Speaker icon
Zostań subskrybentem
i słuchaj tego oraz wielu innych artykułów w pb.pl
Subskrypcja

Partycypacja w globalnym handlu odbywa się głównie przez firmy zagraniczne i pośredników, a liczba firm inwestujących za granicą ogranicza się do paru tysięcy. Dobra wiadomość jest taka, że to stopniowo się zmienia. Gorsza, że zmiana jest powolna, a duży potencjał ekspansji pozostaje niewykorzystany. Gdyby odsetek firm inwestujących za granicą był w Polsce na poziomie połowy tego co w Niemczech, to inwestujących firm byłoby nie dwa tysiące, lecz sześć tysięcy.

W ostatnich 10-15 latach ponad połowa wzrostu PKB w Polsce została wygenerowana przez popyt zagraniczny — bezpośrednio przez sprzedaż eksporterów czy pośrednio przez sprzedaż lokalnych dostawców na rzecz eksporterów (oraz dostawców tych dostawców itd.). W działalność eksportu towarowego jest zaangażowanych niemal 130 tys. firm krajowych, czyli zarządzanych przez polskich właścicieli, oraz około 7 tys. firm zagranicznych. To oznacza, że co szóste przedsiębiorstwo w kraju, licząc te, które zatrudniają choć jedną osobę poza właścicielem, jest zaangażowane w eksport towarów (do tego moglibyśmy dodać eksport usług, który jest jednak znacznie słabiej opisany statystycznie). Bardzo dużo firm ma kontakt ze światem.

Przeczytaj także

Tylko prywatny, rodzimy kapitał, pół miliarda obrotu i światowy zasięg — to przepustka do Rady Polskich Przedsiębiorców Globalnych, poprzez którą elita krajowego biznesu zamierza mówić o ważnych sprawach jednym głosem. Cel? Więcej takich firm, bo im jest ich więcej, tym kraj bogatszy. A Polska ma w tym zakresie dużo do nadrobienia. Sojusz prywatnych gigantów. Chcą podbić świat - kliknij i przeczytaj tekst.

Ale jednocześnie intensywność bezpośredniego zaangażowania firm krajowych w globalizację nie jest wysoka. Przeciętna firma krajowa eksportuje towary za niecały milion euro, przeciętna firma zagraniczna za 16 mln. Te średnie oczywiście niewiele mówią o cechach eksporterów, bo za sprzedaż zagraniczną odpowiedzialne są głównie firmy największe, ale liczby pokazują, w jak istotnym stopniu eksport wisi na barkach kilku tysięcy inwestorów zagranicznych. Oni stanowią okno na świat polskiej gospodarki, odpowiadają za ponad połowę eksportu, a pod ich łańcuchy dostaw są podpięci lokalni dostawcy.

Około 1,8 tys. polskich firm posiada jednostki zagraniczne, czyli jest zaangażowanych w jakąś formę inwestycji. Stanowi to 0,2 proc. w relacji do liczby przedsiębiorstw (zatrudniających co najmniej jedną osobę). Jest to podobny odsetek co w Czechach czy na Węgrzech, ale w Niemczech odsetek sięga 1,5 proc., we Francji 3,6 proc., a w krajach skandynawskich 8 proc.

Jeszcze lepiej spojrzeć na zatrudnienie, bo ono odzwierciedla faktyczną działalność gospodarczą prowadzoną na świecie. Gdy intensywność zaangażowania w ekspansję inwestycyjną policzymy według zatrudnienia (zagraniczne w relacji do krajowego ogółem), to dla Polski wynosi ona 0,8 proc., dla Niemiec 15 proc., Francji 25 proc., Szwecji 31 proc., a Danii 43 proc.

Fakt, że ekspansję na świat polskie firmy prowadzą głównie przez pośredników (ulokowanych w kraju czy za granicą) ma swoje plusy i minusy. Plus jest taki, że koszty i ryzyko są niższe. Zbudowanie sieci sprzedaży jest zarówno drogie, jak też narażone na niepowodzenia. Są też jednak minusy. Pośrednicy zgarniają dużą część wartości dodanej zawartej w finalnej cenie produktów i nie pozwolą wychylić się producentom wyżej, niż wymaga tego interes pośrednika. Gospodarka jest też bardziej narażona na przetasowania w globalnym systemie handlowym.

Model gospodarczy Polski przyniósł Polakom wysoki wzrost dochodów i bezprecedensowo niskie bezrobocie. Gwałtowna zmiana nie jest ani możliwa, ani pożądana. Stopniowo jednak będziemy zwiększać nasze globalne ambicje i pewnie coraz więcej firm będzie próbowało wytyczyć własne ścieżki w światowym systemie handlowym. Im więcej, tym lepiej.