Pomimo wzrostów w środę S&P500 i średniej przemysłowej Dow Jones liczba spółek, których kursy spadły do 52-tygodniowego minimum była większa niż liczba spółek, których kurs osiągnął 52-tygodniowe maksimum. Taki fenomen pojawiał się podczas pięciu z sześciu ostatnich sesji.

- To poważny sygnał, który zwraca uwagę na okres rozbieżności w indeksie lub na giełdzie. S&P500 nie zanotował pięciu takich sygnałów w tak krótkim okresie od 2007 roku, a wcześniej od 2000 roku – napisał w raporcie Jason Goepfert, szef Sundial Capital Research.
Taka sytuacja zwykle zapowiadała gorszy okres na rynku akcji w kolejnych dniach. Ostatni raz kiedy do niej doszło, w listopadzie 2007 roku, akcje staniały o 1,6 proc. w kolejnym tygodniu i 2,3 proc. w okresie dwóch tygodni. Rok później S&P500 był 40 proc. niżej, ale trzeba pamiętać, że było to kryzysowy 2008 rok.
W tym roku „klątwa Hindenburga” pojawiała się częściej na wszystkich czterech głównych indeksach. Goepfert wyliczył, że stało się to 74 razy. Gorzej było tylko w listopadzie 2007 roku, kiedy odnotowano jej pojawienie się 78 razy od początku roku.
- W 2000 roku pojawiła się 57 razy, a w maju 2015 roku było to 54 razy. W obu przypadkach zapowiadało to słabe zwroty dla inwestorów, którzy kupowali późno – powiedział Goepfert.
Warto pamiętać, że „klątwa Hindenburga” bywa czasami fałszywą wskazówką. Tak było na przykład w maju 2015 roku.