Indeks S&P 500 znalazł się na poziomie dołka z 2003 r. Dow Jones zszedł poniżej 8 tys. pkt. A wszystko przez opublikowane jeszcze przed sesją dane makro, które potwierdziły recesyjny stan amerykańskiej gospodarki.
Mocniej niż zakładali analitycy spadła w październiku inflacja konsumencka, również w ujęciu bazowym. To sugeruje, że Amerykanie nie mają środków na zakupy. Trzeba więc ciąć ceny by znaleźć chętnych do kupna produktów. To zmniejsza presję inflacyjną i daje nadzieję, na kolejną obniżkę stóp procentowych. Ale z drugiej strony sygnalizuje postępującą recesję w największej – jak na razie - gospodarce świata. Potwierdza to dramatyczna sytuacja na rynku nieruchomości, gdzie liczba rozpoczętych budów i wydanych pozwoleń spadła do najniższego poziomu od 50 lat.
Impulsem propodażowym stały się też doniesienia z Kongresu, gdzie po raz kolejny odrzucona została prośba największych koncernów motoryzacyjnych o rządowe wsparcie. Znalazło to swoje odzwierciedlenie w dalszej przecenie papierów General Motors. Kurs momentami zniżkował o ponad 16 proc. W skali przeceny wtórował mu Citigroup (tracąc momentami ponad 21 proc. – najgłębsza dzienna przecena w historii), największa instytucja finansowa za Atlantykiem. Jej notowania opadły już do poziomów nie widzianych od ponad 13 lat. W podobnej sytuacji jest też Bank of America.
Silna przecena stała się również udziałem papierów Alcoa, największego producenta aluminium.
Za sprzedażą walorów stały też obawy o przyszłe wyniki spółek. Według danych agencji Bloomberg, zysk spółek które do tej pory opublikowały raporty za miniony kwartał spadł średnio o 17 proc. Analitycy oczekują, że w odniesieniu do całego 2008 r. zyski spadną średnio o 9,5 proc.
Ostatecznie indeks DJ stracił 5,07 proc., S&P500 opadł o 6,10 proc., zaś Nasdaq zniżkował o 6,53 proc. (pierwszy raz od maja 2003 r. poniżej 1,4 tys. pkt).