Komentarz Adama Sofuła: Nie wszystkie obietnice się spełniają

Adam Sofuł
opublikowano: 2008-11-06 07:39

Dziś dzień prawdy dla stoczni. Komisja Europejska ogłosi decyzję w sprawie stoczni w Gdyni i Szczecinie. Zapewne negatywną — bo zakłady będą musiały zwrócić pomoc publiczną, ale na pocieszenie pozwoli im się sprzedać majątek, by spłaciły owe długi, co z kolei stwarza szanse na przynajmniej częściowe odrodzenie.

Pojawiają się głosy, że Bruksela zamknęła nasze stocznie. Nic bardziej błędnego — stocznie zamknęliśmy sami, przez nieudolne zarządzanie. Majątku nie będą wyprzedawać prężne firmy, podbijające europejskie i światowe rynki, tylko molochy utrzymujące się przy życiu dzięki budżetowej kroplówce. Można oczywiście powiedzieć, że to tysiące miejsc pracy i trzeba je ratować. Tylko że nikt nie ratuje tysięcy miejsc pracy w mniejszych i prywatnych firmach. Gdy sklepik osiedlowy pada, nie może liczyć na pomoc publiczną, nawet jeśli takich sklepików (warsztatów, punktów usługowych — niepotrzebne skreślić) są tysiące. A można iść o zakład, że owe setki milionów złotych wpompowane w stocznie zostały wykorzystane znacznie lepiej w owych osiedlowych sklepikach.

W gospodarce wolnorynkowej obowiązuje zasada Legii Cudzoziemskiej: kto nie maszeruje, ten ginie. A stoczniowcy już nie maszerują, jeśli oczywiście wyłączyć kolejne demonstracje. To nawet nie jest ich wina, że uwierzyli w obietnice kolejnych ekip. Czas obietnic kiedyś musi się skończyć. Trzeba przyjąć do wiadomości, że nie wszystkie się spełniają i zacząć od nowa. Tak jak to robi większość właścicieli upadłych osiedlowych sklepików.