Związkowcy odsądzają rząd od czci i wiary i zapowiadają protesty. Także wielu polityków nie wydaje się przekonanych do zaproponowanych zmian — w ten sposób trudno sobie zaskarbić wdzięczność elektoratu. Wojna o pomostówki została rozpoczęta i wszystkie chwyty wydają się w niej dozwolone.
Związkowcy zażądali, by przerwać konsultacje ustawy o emeryturach
pomostowych. Przewodniczący Solidar-ności Janusz Śniadek uważa, że rząd łamie
zasady dialogu społecznego. Można z tego wysnuć wniosek, że gdyby konsultacji
nie było, zasady dialogu nie zostałyby złamane. Byłby to wniosek słuszny. Bo
konsultacji by nie było, gdyby nie było projektu. Zdaniem związkowców, projekt
jest niepotrzebny, bo związki nie chcą żadnych zmian. Każda propozycja zmian to
zamach na wolności związkowe. Koniec. Kropka. Jeśli postulaty (bo związkowcy
żądają jeszcze wycofania z Sejmu tzw. ustawy kominowej) nie zostaną spełnione,
„Solidarność” zapowiada protesty. To preferowany przez związkowców model dialogu
społecznego. Ale coraz mniej skuteczny.
Bój o przywileje emerytalne to dla słabnących związków zawodowych szansa
— być może jedna z ostatnich — na zahamowanie spadku znaczenia. Temat nośny, a
liczba osób, które mogą stracić dotychczasowe uprawnienia znacząca — można
zyskać trochę popularności. Można jednak także stracić — jeżeli związki
wybierają protesty zamiast dialogu, podważają swoją wiarygodność jako partnera
społecznego. Ogłaszając, że dyskusja jest bezprzedmiotowa, same się z owej
dyskusji wykluczają. Być może związkom uda się zorganizować falę protestów i
ustawa o emeryturach pomostowych przepadnie — przywileje emerytalne dla górników
udało się parę lat temu tak wywalczyć. Jednak i to zwycięstwo będzie pyrrusowe —
bo owszem zapewni ono wielu grupom pracowniczym wcześniejszą emeryturę, ale nie
zapewni dostatniego życia.
Na razie trwa wojna nerwów. Mimo groźnych pomruków związkowców rząd nie
jest w niej skazany na porażkę. Musi tylko chcieć wygrać, ale z tym może być
gorzej. W jednym wszakże z Januszem Śniadkiem należy się zgodzić. Jako jeden z
powodów żądania przerwania konsultacji podaje on fakt, że stosowny projekt
wpłynął do Komisji Trójstronnej zbyt późno. Święta prawda. Zbyt późno — co
najmniej o kilka lat.
Adam Sofuł, [email protected]