Analogicznie na miłość jednych i drugich może liczyć budżet rozliczany w pierwszym roku po zmianie władzy. Ocena sprawozdania oraz udzielenie (bądź nieudzielenie) absolutorium formalnie dotyczy gabinetu istniejącego 31 grudnia — a naprawdę tego, który odszedł kilka tygodni przed końcem roku. Dlatego właśnie za wykonanie budżetu 2007 rząd otrzyma absolutorium może nawet jednogłośnie. Przy czym wciskając zielony guzik na „tak” posłowie będą mieli na myśli różnych premierów — obecna koalicja Donalda Tuska, PiS rzecz jasna Jarosława Kaczyńskiego, a lewica zagłosuje dla świętego spokoju. Aż wypada przypomnieć, że tak dobrze oceniany budżet 2007 uchwalony został stosunkiem 234:192 przez koalicję PiS, Samoobrony i LPR, przeciw były kluby PO, PSL i SLD.
Wszystko to potwierdza, że wbrew intencjom Konstytucji RP — która sytuuje coroczną ustawę budżetową na piedestale — budżet w Polsce realnie nie jest instytucją prawa finansowego, lecz kategorią stricte polityczną. Dlatego to nawet lepiej, że teoretycznie możliwe nieotrzymanie przez rząd absolutorium i tak nie powoduje jakichkolwiek następstw prawnych.
Jacek Zalewski, [email protected]