Mogę postawić znacznie większe pieniądze, że zawartość tego dokumentu nie miała jakiegokolwiek znaczenia dla organów oceniających. Sprawozdanie KRRiT przyjęte zostało 23 marca 2010 r. w zupełnie innej sytuacji politycznej. Dla jej losu decydujące znaczenie miała katastrofa pod Smoleńskiem 10 kwietnia. W tamtych tragicznych dniach nikt nie miał głowy, by głośno o tym mówić, ale członkowie KRRiT od pierwszej chwili zdawali sobie sprawę, że mogą sprzątać biurka.
Sejm i Senat już wcześniej zgodnie odrzucały sprawozdania KRRiT, za lata 2007 i 2008, ale prezydent Lech Kaczyński przedłużał istnienie swoim politycznym pobratymcom. Przypomnijmy, że Konstytucja RP wymaga zgodnej decyzji na "nie" trzech organów powołujących skład KRRiT. Radykalna zmiana personalna i przejęcie uprawnień głowy państwa przez marszałka Bronisława Komorowskiego przypieczętowało los obecnego składu KRRiT. Trzy kciuki w dół zostały skierowane pierwszy raz od wejścia w życie nowej Konstytucji RP w roku 1997. Do tej pory zawsze przynajmniej jeden decydent unosił w górę.
Wypada przypomnieć, że rozwiązywana pięcioosobowa KRRiT powołana została w
roku 2006, w następstwie znowelizowania przez Prawo i Sprawiedliwość ustawy o
radiu i telewizji. Było tzw. oczywistą oczywistością, że Platforma Obywatelska
wykorzysta pierwszą okazję do przeprowadzenia medialnej rekonkwisty. W sumie
wychodzi na to, że największym nieszczęściem Krajowej Rady Radiofonii i
Telewizji jest jej... istnienie. Ma pecha znajdować się wśród kilku podmiotów
wpisanych do Konstytucji RP, które nie wytrzymały próby czasu. Trwają tylko i
wyłącznie dlatego, że prawnie zostały umieszczone za wysoko.