W połowie lipca baryłka czarnego złota kosztowała na światowych giełdach surowcowych najwięcej w historii – 147 dolarów. W ostatnich dniach inwestorzy, którzy mają tzw. długie pozycje na rynku ropy, przeżywają prawdziwy koszmar. Cena ropy spada bowiem w tempie nienotowanym od 1983 roku. Na rynku terminowym, gdzie zawiera się kontrakty i opcje na przyszłą dostawę czarnego złota, takie zmiany oznaczają, że jedni tracą fortunę, a drudzy (w tym przypadku obstawiający spadki) nieprzyzwoicie szybko się bogacą. W środę kurs ropy kontynuował wędrówkę w dół. W południe spadł poniżej 126 USD.
Inwestorzy giełdowi zacierają ręce. Liczą bowiem, że pieniądze z rynku surowcowego trafią teraz na rynki akcji. Na razie ich życzenia się sprawdzają. Potwierdzają to m.in. gwałtownie rosnące od kilku dni indeksy na światowych parkietach. Siły odzyskują zwłaszcza firmy lotnicze i producenci samochodów.
- Im szybciej tanieje ropa, tym zwiększa się prawdopodobieństwo, że spadnie inflacja, a z nią stopy procentowe – powiedział dla agencji Bloomberg Jane Coffey, główny ekonomista w Royal London Asset Management (zarządza aktywami wartymi 63 mld dolarów).
AS