Konsolidacja biur księgowych utknęła w martwym punkcie

Kamil KosińskiKamil Kosiński
opublikowano: 2017-01-16 22:00

Chętnych do kupna konkurentów nie brak, podobnie jak tych, którzy chcieliby się sprzedać. Tyle że trudno im spotkać się w pół drogi.

Specjalizująca się w usługach księgowych, należąca do grupy Leszka Czarneckiego, spółka Tax Care kupiła pod koniec 2016 r. pierwsze biuro rachunkowe — warszawskie BanFi. Poza różnymi formami współpracy z niezależnymi firmami księgowymi właśnie akwizycje mają stać się sposobem rozwoju Tax Care.

— Chcielibyśmy przejąć jak najwięcej za jak najniższą cenę. Rozmawiamy z kilkoma podmiotami,większymi niż BanFi. 2016 r. zweryfikował nasze wyobrażenie o rynku, dlatego zakładam ostrożnie, że w 2017 r. chcielibyśmy przejąć kolejne biuro — zapowiada Adam Głos, prezes Tax Care.

Zapowiedzi się nie ziszczają

Rynek usług księgowych jest jednym z najbardziej rozproszonych, a o jego konsolidacji mówi się co najmniej od dziesięciu lat. Dochodzi nawet do pojedynczych transakcji. Niekiedy stoi za nimi zagraniczny kapitał — niemiecka firma Gobbs ma swoje placówki w Szczecinie, Gdańsku i Bydgoszczy. Nie zmienia to jednak ogólnego obrazu. Dodatkowo w 2014 r. nastąpiła liberalizacja przepisów, w wynikuktórej nie trzeba się już ubiegać o certyfikat księgowy, by usługowo prowadzić księgi rachunkowe. W efekcie liczba tego typu biznesów wzrosła.

— Kilka lat temu mówiłem, że rynek otwiera się na konsolidację, ale nie do końca tak jest. Co jakiś czas otrzymuję oferty sprzedaży od innych biur, ale wartości oczekiwane przez właścicieli są mocno przeszacowane — mówi Piotr Piekarski, prezes spółki Acartus z Jastrzębia-Zdroju, która ma za sobą przejęcia w Jastrzębiu- -Zdroju, Rybniku i Raciborzu. Z drugiej strony wygląda to podobnie.

— Dostałem propozycję sprzedaży, ale była niesatysfakcjonująca — mówi Mariusz Grotowicz, właściciel Kancelarii Doradztwa Podatkowego Mariusz Grotowicz w Bydgoszczy.

Transakcje emerytalne

Z naszych rozmów z przedstawicielami branży wynika, że sprzedać chcą się zazwyczaj firmy, które nie radzą sobie najlepiej lub te, których właściciele przechodzą na emerytury, nie mając w rodzinie kontynuatorów działalności. Pierwsze nie budzą zainteresowania kupujących, w przypadku drugich niekiedy dochodzi do transakcji.

— Jestem w takim wieku, że będę się zastanawiał, czy nie sprzedać firmy. Zresztą sam przejąłem biznes po doradcy podatkowym odchodzącym na emeryturę — mówi Mariusz Grotowicz.

— Kolega sprzedał mi biuro, idąc na emeryturę, ale nadal z nami współpracował — dodaje Piotr Piekarski. To dość częsty model. Przedsiębiorcy korzystający z zewnętrznej obsługi księgowej są bowiem przywiązani do osoby prowadzącej ich sprawy. To również hamuje procesy konsolidacyjne. Zmiana miejsca, procedur czy osób obsługujących klienta może tego ostatniego skłonić do zmiany firmy, a tym samym sprawić, że akwizycja nie będzie miała sensu dla przejmującego.

— Nie ukrywam, że co jakiś czas prowadzimy rozmowy z różnymi biurami rachunkowymi na temat ich przejęcia. Ale zawsze jest problem, czy dwa plus dwa da pięć, a przynajmniej cztery, a nie mniej — komentuje Paweł Głośny, prezes katowickiej Tax-Net, która ma na koncie przejęcia na Śląsku i w Warszawie.

— Dużego nie zawsze klienci lubią, bo uważają, że nie poświęca im wystarczającej uwagi. A klient potrzebuje kontaktu z konkretnym pracownikiem zajmującym się jego sprawami — uważa Anna Szafrańska-Kasicka, prezes katowickiej ASK-Finance, która przejęła biuro rachunkowe w Warszawie. © Ⓟ