Piątek trzynastego nie musi kojarzyć się z pechem. Adam Maciejewski, prezes Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie (GPW), mógł wręcz odetchnąć z ulgą. Krytykowane przez znaczną część domów maklerskich kontrakty terminowe na indeks WIG20 z mnożnikiem 20 wreszcie zaczęły zyskiwać sympatię inwestorów. Obrót serią wygasającą we wrześniu 2014 r. wzrósł z dnia na dzień niemal trzyipółkrotnie. Liczba otwartych pozycji tej serii wzrosła w stosunku do czwartku o 73 proc. W poniedziałek była już 222 proc. większa niż w czwartek.

Wyskoki ostatnich dni
Na popularyzację nowych instrumentów niewątpliwe wpłynął brak wyboru. 20 czerwca kontrakty z mnożnikiem 10 znikną z obrotu. Ale jeszcze 2 czerwca wolumen obrotu na serii z mnożnikiem 20 wygasającej we wrześniu 2014 r. wyniósł 65, 13 czerwca 4306, a 16 czerwca — 13,8 tys. Na serii czerwcowej z mnożnikiem 20 obroty były większe od dawna, choć i tak rekord sesyjny to tylko 3136 kontraktów.
— Najwyższy czas, by na pięć sesji przed przejściem na nową serię kontraktów, już tylko z mnożnikiem 20, jakiś obrót się na nich zaczął. Zapewne ci, którzy rolują pozycje na kolejny kwartał, zaczęli robić to intensywnie. Ale to dobrze, bo panował marazm. Zwykle liczba otwartych pozycji na serii następnej po wygasającej rośnie dużo wcześniej. Tym razem ruch zaczął się w ostatniej chwili — komentuje Roland Paszkiewicz z CDM Pekao.
Co ciekawe, w piątek i poniedziałek wzrosła liczba otwartych pozycji na wygasającej w czerwcu serii z mnożnikiem 20. Osiągnęła tym samym swoją rekordową wartość. To ewenement. Zazwyczaj liczba otwartych pozycji zaczyna spadać kilkanaście dni przed wygasaniem serii. — Jeśli ich wyceny się różniły, mogło dojść do prób arbitrażu między czerwcowymi kontraktami z mnożnikiem 10 i 20. Gdy na tych ostatnich płynność była niższa, mogły pojawić się luki cenowe, pozwalające na taki arbitraż. Trudno w inny sposób wytłumaczyć wzrost LOP, ponieważ mało kto otwiera pozycje na kontrakcie, któryzaraz wygaśnie — próbuje wyjaśnić tę anomalię Michał Wojciechowski, zastępca dyrektora DM BOŚ.
Ostrożna nadzieja
Zagadką jest, na jakim poziomie ustabilizuje się handel kontraktami z mnożnikiem 20. W poniedziałek otwartych pozycji na serii wrześniowej było tylko 28,3 tys. To pięciokrotnie więcej niż na serii czerwcowej, ale liczba otwartych pozycji na serii czerwcowej z mnożnikiem 10 wynosiła zazwyczaj około 110 tys. — Za wcześnie, by wyciągać wnioski na temat wpływu zmiany mnożnika na wzrost lub spadek zainteresowania kontraktami. Trzeba poczekać 2-3 miesiące, żeby zobaczyć, jak się przyjęły wśród inwestorów — zaznacza Norbert Kozioł, wiceprezes Noble Securities. GPW liczyła, że wzrost mnożnika, a tym samym prawdopodobieństwa zysku lub straty, zwiększy skłonność inwestorów do zawierania transakcji na kontraktach. Większość domów maklerskichwykazywała jednak, że przy niezmienionej strukturze opłat oznacza to spadek ich wpływów z handlu kontraktami o połowę. Tylko domy maklerskie mBanku i BOŚ nie sygnowały ostatniego listu brokerów krytykującego nowe kontrakty. Każdy z nich obsługuje około 20 proc. obrotów wszystkimi kontraktami terminowymi na GPW.
— Przyzwyczajenie inwestorów do instrumentu z mnożnikiem 10 było bardzo duże. Dlatego utrzymywanie dwóch instrumentów różniących się mnożnikiem nie pozwalało odpowiedzieć na pytanie, czy te z mnożnikiem 20 są dobre dla całego rynku. Moim zdaniem są. Pozwalają m.in. na wykorzystanie przez najaktywniejszych inwestorów strategii nieopłacalnych przy mniejszym mnożniku. To powinno spowodować wzrost płynności, który będzie przyciągał kolejnych inwestorów. Dzięki temu zyska cały rynek, również domy maklerskie, które osiągną wyższe przychody — komentuje Michał Wojciechowski.