Kontrowersyjne QE złotemu nie szkodzi

Marek WierciszewskiMarek Wierciszewski
opublikowano: 2020-04-23 22:00

Analitycy mają wątpliwości co do sposobu, w jaki NBP prowadzi skup aktywów. Jednak ich zdaniem na razie nie zachwieje to kursem złotego

Zainicjowany przez prezesa NBP Adama Glapińskiego program skupu obligacji budzi coraz więcej kontrowersji i wcale nie chodzi o krytykę „druku pieniądza” jako takiego. Wątpliwości towarzyszyły ubiegłotygodniowej transakcji nabycia przez bank centralny obligacji o wartości prawie 31 mld zł. Przy niskiej płynności rynkowej było mało prawdopodobne, by tak wielkie pakiety chciały sprzedać banki komercyjne.

„Trudno byłoby uwierzyć, że banki komercyjne sprzedały 10 proc. swoich portfeli obligacji skarbowych. Dlatego uważamy, że źródłem podaży był Bank Gospodarstwa Krajowego” — komentowali w nocie do klientów analitycy Banku Millennium pod kierunkiem Grzegorza Maliszewskiego.

Potwierdzenie się tych pogłosek mogłoby oznaczać, że bank centralny bezpośrednio finansuje program antykryzysowy rządu. Zgodnie z prawem NBP nie wolno bezpośrednio kupować obligacji od Ministerstwa Finansów. Jednak agencja Bloomberg dowiedziała się nieoficjalnie ze źródeł zbliżonych do rządowych, że w marcu rząd przekazał państwowemu BGK pakiet obligacji, a pochodzące z niego papiery zostały następnie sprzedane NBP.

— Wygląda na to, że ponownie mieliśmy do czynienia z niepubliczną emisją obligacji, być może dla BGK. Bank centralny agresywnie pompuje płynność, jednak sektor bankowy wydaje się z nieznanych powodów całkowicie pominięty — komentował w rozmowie z agencją Bloomberg Mikołaj Raczyński, szef działu zarządzania aktywami w Noble Funds TFI.

Cena wiarygodności

Zdaniem Piotra Matysa z Rabobanku narastanie podobnych spekulacji może negatywnie wpłynąć na wiarygodność Polski w oczach zagranicznych inwestorów. Brak transparentności może być źródłem obaw o równe traktowane wszystkich podmiotów na rynku. Banki centralne zwykle unikają zakupów obligacji na rynku pierwotnym, aby uniknąć wrażenia bezpośredniego finansowania deficytu budżetowego, dodaje strateg walutowy holenderskiej instytucji.

„Tradycyjnie programy QE polegają na tym, że emitowane przez rząd obligacje są kupowane zarówno przez banki komercyjne, jak i państwowe, i to one następnie mogą zdecydować, ile z tych papierów sprzedać bankowi centralnemu i za jaką cenę. Bank centralny zazwyczaj kupuje obligacje na rynku wtórnym i dopiero po upływie pewnego czasu od ich emisji przez rząd” — komentuje w nocie do klientów Piotr Matys.

Jego zdaniem spekulacje na temat formy realizacji polskiej wersji QE mogą wzbudzaćcoraz większe zaniepokojenie inwestorów. Jeśli się potwierdzą, będzie to oznaczało, że jej głównym celem na tym etapie jest nie tylko zwiększenie podaży pieniądza w gospodarce, ale przede wszystkim finansowanie wydatków rządowych. O ile realizacja tego pierwszego celu zachęcałaby banki do utrzymania dostępu przedsiębiorstw do kredytu, o tyle jego zdaniem ten drugi wiązałby się ze stworzeniem groźnego precedensu.

Skutek obaw

W przyszłości wobec spowolnienia gospodarczego każdy rząd będzie stał przed pokusą, by znacząco zwiększyć wydatki, finansując je emisją pieniądza przez NBP. Prowadzona w ten sposób stymulacja byłaby najmniej efektywna. Zamiast być motorem poprawy wydajności gospodarki, prowadziłaby do zwiększania dochodu konsumentów poprzez realizację populistycznych propozycji.

— Przynajmniej część inwestorów może coraz bardziej obawiać się, że bank centralny zamienia dług publiczny w pusty pieniądz. Narastanie takich obaw może doprowadzić w końcu do znacznego osłabienia waluty — ostrzega Piotr Matys.

To zaniepokojenie nie do końca podziela John Hardy, strateg walutowy Saxo Banku. Jego zdaniem wpływ skupu aktywów przez NBP na notowania złotego do tej pory nie jest duży, a praktyki NBP nie różnią się zasadniczo od tych stosowanych przez inne banki centralne.

W przyszłości wobec spowolnienia gospodarczego każdy rząd będzie stał przed pokusą, by znacząco zwiększyć wydatki, finansując je emisją pieniądza przez NBP. Prowadzona w ten sposób stymulacja byłaby najmniej efektywna.

— Notowania złotego i obligacji denominowanych w walutach obcych będą reagowały na zmiany nasilenia obaw przed skutkami działań NBP. Dlatego w przypadku podmiotów ponoszących ryzyko walutowe zabezpieczanie kursów walutowych jest wskazane — ocenia John Hardy.

Jego zdaniem kluczowe będzie to, jak Polska będzie na tle innych krajów wypadała pod względem całkowitej wartości QE w stosunku do wielkości PKB, oraz ewentualny wpływ skupu aktywów na inflację. O ile polska inflacja była podwyższona jeszcze przed uderzeniem kryzysu, o tyle załamanie cen ropy i recesja powinny łagodzić obawy o jej wzrost.

— Należy obserwować kształtowanie się inflacji i realnych stóp procentowych w Polsce na tle innych krajów — radzi John Hardy.

Nie można zapominać też o obawach o budżet UE na lata 2021-27 i o to, czy w jego ramach finansowanie dla Polski nie zostanie zmniejszone, dodaje specjalista. Według niego działania NBP zasadniczo różnią się od „tradycyjnego” QE, które zwykle polega na kupowaniu obligacji na rynku wtórnym. Ale to Bank Anglii jako pierwszy ogłosił bezpośrednie zakupy papierów emitowanych przez brytyjski rząd, co zdecydowane może oznaczać zamianę długu publicznego na pieniądz.

— Głównym powodem obaw inwestorów jest brak przejrzystości tego, co dzieje się w Polsce. Nie rozumiem, dlaczego władze nie komunikują w sposób otwarty tego, co robią — komentuje John Hardy.