Kowal własnego losu

Agnieszka Ostojska-Badziak
opublikowano: 17-02-2010, 08:57

John Deere — jedna z najstarszych amerykańskich firm przemysłowych — wyłoniła się z ognia. Bo korporacja o światowym zasięgu ewoluowała z… jednoosobowej kuźni.

John Deere przyszedł na świat 7 lutego 1804 r. w Rutland w stanie Vermont. Jego ojciec — William — zaginął. Chłopca wychowywała matka — w miasteczku Middlebury. Po ukończeniu szkoły podstawowej uczył się na czteroletniej praktyce kowalskiej. W wieku 21 lat usamodzielnił się. Dwa lata później poślubił Demarius Lamb. Mieli pięcioro dzieci. Początkowo niewiele wskazywało na sukces: na starcie Deere’owi nie wiodło się w biznesie. Gdy groziło mu bankructwo, sprzedał interes teściowi i przeniósł się do Grand Detour w stanie Illinois — tam brakowało fachowców jego specjalności. Był już doświadczonym kowalem i szybko zyskał dobrą opinię. I klientów.

Portret Johna Deere'a
Portret Johna Deere'a
None
None

Wzrost na pługach

Uważnie obserwował pracę rolników i tworzył dla nich narzędzia. W 1837 r. z jego kuźni wyszedł samooczyszczający się pług. Strzał w dziesiątkę! Nowe rozwiązanie ułatwiało osadnikom uprawę ciężkiej gleby amerykańskiej prerii. Tajemnica tkwiła w specjalnie hartowanej stali sprowadzanej z Wielkiej Brytanii. Odpowiedni kształt i wysoki stopień wypolerowania sprawiły, że lepka ziemia nie przyczepiała się do pługu.

Miejscowi farmerzy od razu zasypali Deere’a zamówieniami. W 1843 r. kowal rozpoczął współpracę z Leonardem Andrusem — i pług znajdował nabywców także poza regionem. Pięć lat później Deere przeniósł się do Moline, miasta w stanie Missisipi z rozwiniętą infrastrukturą transportową. Tam założył fabrykę. Zamówiona stal płynęła z Anglii parowcem, a potem w górę rzeki Missisipi.

Pierwsze pługi opuściły zakład w Moline w 1848 r. Do roku 1855 firma Deere’a sprzedała ponad 10 tys. tych maszyn. Jej właściciel powtarzał niczym mantrę: "Nigdy nie podpisałbym się własnym nazwiskiem pod produktem, który nie ma w sobie tego, co jest najlepsze we mnie".

Po latach jego wspólnik odpowiadał mu ze śmiechem, że w tamtych czasach rolnicy wzięliby wszystko, cokolwiek by wyprodukował.

— Nieprawda. Gdybyśmy nie ulepszali ciągle swoich produktów, z pewnością zrobiłby to ktoś inny" — oponował Deere (już wtedy firma wydawała na badania kilkakrotnie więcej niż konkurencja).

I ulepszali. Lata po wojnie secesyjnej (1861-65) to czas powrotu do domów żołnierzy inwalidów. A reklamy pługów Deere’a zachęcały: "Nawet jednoręki lub jednonogi człowiek może go używać".

W 1875 r. wynaleziono lekki pług. Rolnik nie musiał już za nim kroczyć. Posadzono go na sie-dzisku, dzięki czemu praca stała się lżejsza, a obciążenie pługu dodatkowym ciężarem dawało lepsze efekty. Trzy lata później właśnie to urządzenie zdobyło pierwszą nagrodę na wystawie w Paryżu.

Wśród pięciu sprzedażowych hitów Johna Deere’a, lekki pług Gulpina uplasował się na drugim miejscu — zaraz za pługiem samooczyszczającym się, a przed kultywatorami, pługami śnieżnymi i bronami.

Nacisk na innowacje

W 1868 r. John Deere uporządkował interesy, tworząc Deere Company (jej kierownictwo przekazał synowi, Charlesowi). Po przejściu na emeryturę założyciel firmy angażował się w życie polityczne i społeczne. Był prezesem National Bank of Moline, dyrektorem Moline Free Public Library, przez dwa lata piastował również urząd burmistrza tego miasta. No i pozostawał aktywnym członkiem First Congregational Church.

Zmarł 17 maja 1886 r. we własnym domu. Zostawił spadek i godnych spadkobierców. Przez 170 lat firma stała się jednym z największych producentów maszyn na świecie.

W 1911 r., już pod kierownictwem Williama Butterwortha, pod banderę przedsiębiorstwa trafiło sześć niewielkich firm wytwarzających wyposażenie farm — niekonkurencyjne do produktów Johna Deere’a. W 1928 r. ster w przedsiębiorstwie powrócił do rodziny: na jej czele stanął wnuk założyciela Charles Deere Wiman. Młody prezes zajął się wprowadzaniem innowacji. Na-ciskał na rozwój inżynierii i badań nad ulepszeniami. Mimo kryzysu, w 1937 r. sprzedaż brutto firmy przekroczyła 100 mln dol. Świetne wyniki jak na stulatka — bo ten rok był również jubileuszowy!

Lata 1955-82 to czas największego wzrostu w historii firmy. Na całym świecie otwierano nowe zakłady produkcyjne, dbając — to już tradycja — starannie o marketing. Koncern stał się gigantem wśród producentów sprzętu rolniczego, maszyn budowlanych, leśnych i urządzeń do pielęgnacji zieleni.

Elastyczniej

Po latach wielkiej prosperity nastał czas zmian. Dzięki restrukturyzacji John Deere stał się nowoczesną organizacją, dynamiczniej i elastyczniej reagującą na wymogi coraz bardziej konkurencyjnego rynku.

W 1990 r. prezesem firmy został Hans W. Bercherer, wcześniejszy dyrektor zarządzający, który większość zawodowej energii poświęcił rozwijaniu międzynarodowych operacji. Już po sześciu latach jego prezesury koncern osiągnął rekordowe zyski.

W 1999 r. w jego strukturze pojawiła się Global Trade Finance Group, wspierająca sprzedaż maszyn na rynkach rozwijających się i świadcząca usługi finansowe. Sama firma córka finansująca klientów i dilerów — John Deere Credit (JDC) — istnieje w USA od 100 lat, osiągając niebagatelne zyski (w 2007 r. netto — 337 mln dol.).

Po dekadzie Hans W. Bercherer przeszedł na emeryturę. Wcześniej przyczynił się do rekonstrukcji zabytkowego centrum Moline, miasta-kolebki firmy.

Dalej rolnictwo

Dziś koncern rozwija się pod rządami Roberta W. Lane’a. Zatrudnia ponad 56 tys. pracowników — oddziały produkcyjne znajdują się w 28 krajach. Filie koncernu, poza produkcją maszyn, służą wsparciem marketingowym, świadczą usługi finansowe i dystrybuują części zamienne.

W 2008 r. na badania przeznaczono 943 mln dol. (o 3,7 proc. więcej niż w roku poprzednim). Inwestycje kapitałowe firmy w tym samym czasie wyniosły 1,064 mln dol. (wzrosły o 4,4 proc. w porównaniu z rokiem poprzednim), a zysk netto — 2,053 mld dolarów (rok wcześniej 1,4 mld dol.).

John Deere zachowuje kierunek, w którym podąża od ponad półtora stulecia. Koncentruje się na maszynach rolniczych — to zyskowny konserwatyzm. Ale… Na świecie wkrótce będzie jakieś 8 mld ludzi. Zmienia się ich dieta i sposób życia, dlatego John Deere angażuje się również w produkcję urządzeń zasilanych przez alternatywne źródła energii: wiatr, biogaz, bioetanol czy biopaliwo. Bo to jest przyszłość. Nie tylko koncernu.

© ℗
Rozpowszechnianie niniejszego artykułu możliwe jest tylko i wyłącznie zgodnie z postanowieniami „Regulaminu korzystania z artykułów prasowych” i po wcześniejszym uiszczeniu należności, zgodnie z cennikiem.

Podpis: Agnieszka Ostojska-Badziak

Polecane