Krajowe zboża muszą poczekać na ożywienie

Maciej Zbiejcik
opublikowano: 2001-04-23 00:00

Krajowe zboża muszą poczekać na ożywienie

Specjaliści z rynku towarowego nie spodziewają się nagłego ożywienia w handlu krajowym zbożem. Trudno w związku z tym liczyć na wzrostu cen. Wzmożony popyt na ziarno może nadejść dopiero w połowie tego roku.

— Dopóki będzie obowiązywał bezcłowy import na zboża i utrzymywał się silny kurs złotego względem dolara i euro, to nie ma co marzyć o zwiększeniu popytu na ziarno krajowe. Być może dopiero w czerwcu i lipcu nastąpi wzrost obrotów krajowym zbożem. Jednak kształtowanie się ich notowań będzie dokładnie monitorowane, gdyż wzrost cen żywności jest jednym z głównych czynników decydującym o kształcie inflacji w Polsce — ocenia Piotr Beśka, analityk gdańskiego Eternus Brokers.

Obecnie na rynku króluje podaż zbóż paszowych. Chętni do zakupu ziarna konsumpcyjnego czy paszowego mogą przebierać w ofertach krajowych oraz zagranicznych.

— Miniony tydzień nie wniósł zbyt wiele do sytuacji na rynku zbożowym. W dalszym ciągu utrzymuje się duża podaż zbóż paszowych. Krajowe niedobory skutecznie uzupełnia bezcłowy import w ramach plafonu. Ceny sprowadzanego zboża są o 3—7 proc. niższe od oferty krajowej. Jednak nie zmienia to popytu na nasze zboża, bowiem o zakupie ziarna decyduje nie tylko cena nabycia, ale także koszty jego transportu — zaznacza Piotr Beśka.

Duży wpływ na decyzje kupujących ma jakość oferowanego towaru. Nie zawsze ziarno pochodzące z importu spełnia oczekiwania kupujących przetwórni. Często zdarza się, że jest ono dużo gorszej jakości od krajowych zbóż.

— Duża część pszenicy pochodzącej z importu spełnia minimalne parametry jakościowe. Dlatego też niektóre młyny są zmuszone dokupować krajowe ziarno o wyższej jakości. Tymczasem niskie ceny mąki, a ostatnio także otrąb powodują, że młynarze oszczędzają, jak tylko mogą. Przede wszystkim nie gromadzą dużych zapasów, kupując surowiec jedynie na bieżące potrzeby — twierdzi Piotr Beśka.